Pan Eugeniusz nie ma z czego żyć, a dla Polski go nie ma. Mówi: "Formalnie nie istnieję"

kobieta.gazeta.pl 1 tydzień temu
Pan Eugeniusz Samojłow od ześciu lat przeżywa prawdziwy koszmar. Jego sprawę nagłośniono w "Interwencji" Polsatu pod koniec kwietnia 2024 r. 34-letni mężczyzna nie może wyjechać z Polski, otworzyć konta w banku, uzyskać prawa jazdy oraz podjąć pracy, w związku z czym nie zarabia pieniędzy.
Pan Eugeniusz nie mógł też zawrzeć związku małżeńskiego, ponieważ, jak sam mówi, "formalnie nie istnieje". Nie figuruje w polskim systemie i nie ma żadnego dokumentu, który potwierdzałby jego tożsamość. Od 2017 roku jest uwięziony w Polsce, bez praw obywatelskich.
REKLAMA


Zobacz wideo Zobacz wideo: 300 osób. I tylko jedno miejsce w całej Polsce. Reportaż "Po drugie: Dach nad głową"


Mężczyzna mieszka we Wrocławiu. Przyjechał do Polski z Ukrainy jako małe dziecko. Był jeszcze wtedy obywatelem ZSRR. Gdy Związek Radziecki się rozpadł, dokumenty potwierdzające tożsamość pana Eugeniusza straciły ważność. Pan Eugeniusz skończył szkołę podstawową, gimnazjum i studiował filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim. Do 2017 roku miał zezwolenie na pobyt czasowy w Polsce. Kiedy ten termin upłynął, złożył wniosek o status rezydenta długoterminowego Unii Europejskiej. To właśnie wtedy wszystko się zaczęło.


Odmówiono mi stałego pobytu, więc złożyłem wniosek o status rezydenta długoterminowego. Dostałem wówczas decyzję, iż w ciągu 30 dni muszę opuścić kraj


- powiedział 34-latek w programie "Interwencja" Polsatu. Jego brat cioteczny dodawał, iż pan Eugeniusz "nie ma z czego żyć" i "musi posiłkować się pomocą rodziny". - Przez to, iż nie może otrzymać decyzji od urzędników, mój brat jest pozbawiony praw obywatelskich - powiedział.


Urzędnicy nie chcieli przyznać panu Eugeniuszowi statusu rezydenta, dopóki nie dostarczy zaświadczenia o aktualnych zarobkach. Mężczyzny nikt jednak nie zatrudnił, ponieważ - w praktyce - przebywa w Polsce nielegalnie.
34-latek "formalnie nie istnieje". Urzędnicy ignorowali decyzję sądu
Sprawą zajął się sąd. W listopadzie 2023 r. wydał wyrok zmieniający decyzję urzędników. Zobowiązał ich do przyznania mu statusu rezydenta w terminie do 60 dni. W rzeczywistości jednak nic to nie dało. Urzędnicy do maja 2024 r. żądali od niego zaświadczenia, którego fizycznie nie miał jak dostarczyć.


Nie mam żadnego dowodu, żeby się wylegitymować przed pracodawcą czy w urzędzie, potwierdzenia o swoim istnieniu


- powiedział pan Eugeniusz. Pomimo jasnej decyzji sądu urzędnicy ciągle mu odmawiali. Wszystko zmieniło się dzięki programowi "Interwencja", gdy tylko kamery weszły do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Nagle coś, co było problemem przez ostatnie kilka lat, zostało rozwiązane niemalże ekspresowo. Dziennikarze Polsatu otrzymali dokument potwierdzający status rezydenta UE pana Eugeniusza. Reporterzy następnie wręczyli go uradowanemu 34-latkowi. - Ktoś u nas popełnił błąd, za który przepraszamy, bo powinien przeczytać wyrok i zastosować się bez dyskusji - tłumaczył przedstawiciel urzędu. Przekonywał, iż w sprawie zostanie wszczęte wewnętrzne postępowanie.
Idź do oryginalnego materiału