Ten niszczejący od wielu lat obiekt historyczny, to pałac w Postolicach. Dawny dom pański jest budowlą na tyle leciwą, iż bez wątpienia należy jej się specjalna troska. Tym bardziej iż nie jest to jeszcze zgon i jest co ratować. Obserwuję go od wielu lat. Stoi w otoczeniu budowli folwarcznych i dawnego ogrodu. Początkowo zamknięty był na cztery spusty, ale od jakiegoś czasu do jego wnętrza można wejść bez problemu. Nikogo chyba już nie obchodzi, co się z nim stanie.
Przyznam, iż wcale nie spodziewałam się takiej sytuacji, iż dawna rezydencja jaśniepanów z Postolic nie będzie zamknięta. Przybyłam tam któryś raz z kolei razem z Ines, aby zrobić archiwizację obiektu. Dotąd zawsze fotografowałam pałac z zewnątrz i o wnętrzach mogłam tylko pomarzyć. Pomimo wszystko jednak za każdym razem podchodziłam do drzwi i naciskałam klamkę. Sprawdzałam, czy aby nic się nie zmieniło? Tamtego dnia uczyniłam podobnie. Chciałam tylko zajrzeć przez dziurkę od klucza i wtedy wrota drgnęły, a ja poczułam chłód wydobywający się ze środka budowli.
Serce zaczęło bić w moich piersiach jak oszalałe i słowa nie mogłam wydusić. Pociągnęłam skrzydła drzwi, a one się otworzyły. Tak po prostu. To był szok.
Pałac w Postolicach
Widziałam ich wiele, tych dawnych domów pańskich, gdzie ongiś rezydowali ich właściciele albo zarządcy ich posiadłości. Czasy, kiedy znajdowały się one w centrum miejscowości, w których je wybudowano, dawno minęły. Po wojnie czasy się zmieniły i podobne obiekty były symbolem wyzysku. Nie zawsze było tak, iż z nich nie korzystano, ponieważ dość często urządzano w nich szkoły albo mieszkania dla pracowników PRG-u. Jednak i to z czasem zaczęło przemijać. Później pałace wraz z budynkami folwarków, dawnymi ogrodami i ziemią szły pod młotek. Rzadko które kończyły inaczej, niż ten w Postolicach.
To był bardzo ciepły, wakacyjny dzień. Byłyśmy wtedy z Ines i Panem Frutkowskim na całodziennej wyprawie rowerowej. W Postolicach zastał nas największy ukrop. Postanowiłyśmy więc odpocząć w cieniu zabytkowej budowli i drzewa, które przy niej rośnie od wieków. Furta była otwarta na oścież, a na terenie zespołu dworskiego żywej duszy…
Gniazdo os
Weszłam pierwsza do pałacu, a Ines wzięła Frutka na ręce i ruszyła za mną. Udzielała jej się ta atmosfera emocji. Chodziłyśmy tam na palcach i mówiłyśmy do siebie szeptem. Pamiętam, iż wkroczyłam do tego dużego pokoju i zaczęłam robić fotografie, a Ines zauważyła, iż w rogu okna osy mają gniazdo. Owady gwałtownie nas namierzyły i zrobiły się bardzo niespokojne. Musiałyśmy gwałtownie się stamtąd ewakuować…
Nie wyszłam jednak z budynku. Fakt, iż był dostępny i mogłam go zobaczyć, strasznie mnie nakręcił i w ogóle nie przejmowałam się osami. To była moja pierwsza wizyta w tym miejscu. Wiedziałam, iż obiekt jest zaniedbany, ale nie sądziłam, iż aż tak bardzo. Wnętrza zastałam mocno przebudowane, tak, iż praktycznie z dekoracji zostały tylko zdobienia na sufitach i to nie w każdym pomieszczeniu.
Urbex doskonały
Było w tym zwiedzaniu coś jednocześnie fascynującego i przerażającego. Nikt nie stał na czatach, ponieważ nie planowałyśmy tej eksploracji i w sumie w każdej chwili mógł nas tam ktoś zamknąć. Nie umiałam się jednak powstrzymać. Robiłam fotografie bardzo zachłannie i brnęłam coraz to głębiej w tej urbexowy plan zdjęciowy.
Schody na górę okazały się solidnie przegniłe. Im wyżej wchodziłyśmy, tym bardziej deski uginały się pod naszymi stopami. I nie tylko na klatce schodowej, ale również pokojach. Obiekt historyczny, który zwiedzałam tamtego dnia, oceniam na zdewastowany bez litości.
Jest tam tyle zmarnowania, iż brak słów. Budynek z taką przeszłością, z historią w której odnajdujemy konkretne osoby, które w dawnych wiekach władały tym majątkiem, całkowicie się zatraca. To był piękny, suchy i słoneczny dzień, a więc nie widziałam tego, ale po tym co zdążyłam zarejestrować, sądzę, iż każdy deszcz zalewa te wnętrza. Cuchnie tam wilgocią…
Pałac w Postolicach. Hotel na zadupiu
Czas nie oszczędził tego dworu. Nie ma również widoków na pozytywne zmiany. Tak to już jest z podobnymi reliktami przeszłości. Ja mam takie wrażenie, iż ktoś tylko czeka, aż zabytek się zawali, bo zwyczajnie nie stać go na remont. Nie ma też pomysłu na taką nieruchomość.
Ktoś mógłby pomyśleć, iż w takim obiekcie można by urządzić hotel, restaurację, spa itp. Takie wizje sprawdzają się, owszem, ale niezwykle rzadko. Przyczyną rzeczonego stanu rzeczy jest po prostu lokalizacja. Niemal wszystkie podobne dwory były typowymi rezydencjami wiejskimi. Jaśniepanowie budowali je celowo w dużej odległości od miast, jak również bardzo często choćby w sporym oddaleniu od wsi. Urządzali się w zaciszu, aby mieć przestrzeń na sielankowanie.
Dlatego też te dolnośląskie pałace i dwory wiejskie mają fatalną lokalizację. Znajdują się bowiem na uboczu i z dala od ruchliwych dróg. Kto zainwestuje w hotel na zadupiu? No przecież nikt…
Folwark i park dominialny
Pomimo iż dawna rezydencja jest w fatalnym stanie, ogólnie teren folwarku znajduje się w możliwym ładzie. Trawa widać koszona, jednak raczej nic się tam nie dzieje więcej. To wszystko pustostany. Może jedynie przechowuje się tam siano.
I przez cały czas wbrew pozorom jest to wielkie bogactwo. Ta ziemia jest cenna. Gdyby tylko ktoś miał na to wszystko dobry plan.
Dawny kształt folwarku zachował się do dziś. Pomimo iż czas wyniszcza te budynki gospodarcze, one przez cały czas realizowane są na swoich miejscach. Majdan przed pałacem jest naprawdę ogromny. Natomiast na tyłach dworu w dawnych czasach znajdował się urokliwy park. Tyle z niego zostało…
Dwór w Postolicach
Z wizji lokalnej w czasie teraźniejszym wynika, iż rezydencja nie miała wyjścia ogrodowego. Jednak ja w to nie wierzę. Najpewniej było tak, iż drzwi zamurowano, ponieważ na starej widokówce przedstawiono werandę. To fotografia w drugim rzędzie. Takie są niestety fakty.
Znęcano się, jak widać na tą budowlą od bardzo dawna. Wszystkie te ściany działowe, zamurowane okna i drzwi to prawdopodobnie czasy po 1945 roku, kiedy działało tu Państwowe Gospodarstwo Rolne. Szkody są to ogromne, iż aż przykro patrzeć.
Pałac w Postolicach to pomnik historii tej niedużej wsi dolnośląskiej. Teraz wydaje się to nieprawdopodobne, aby działo się tam coś ekscytującego, ale rzeczywiście w przeszłości tak było. W tym materiale — Postolice — podałam sporo przykładów na to, iż miejsce to porywa swoimi dziejami. Klikajcie w podlinkowaną na pomarańczowo nazwę tej miejscowości i pozwólcie ponieść się historii. Zapraszam!
W książce autorek bloga Nieustanne Wędrowanie znajdziesz więcej naszych historii z drogi. Poniżej link do tej zajmującej publikacji. Polecamy!
Artykuł zawiera autoreklamę