Ukryty wśród zieleni pałac i mauzoleum rodziny Cohnów to jedno z najbardziej tajemniczych i poruszających miejsc Wielkopolski. Choć rezydencja z 1877 r. i towarzysząca jej neogotycka kaplica uległy postępującej degradacji, wciąż zachwycają swoją formą i niezwykłą atmosferą. Mimo licznych prób ratowania obiektu pałac na dzień dzisiejszy pozostaje zabezpieczoną ruiną.
Pałac został zbudowany dla rodziny Cohnów w 1877 r. Rezydencja została wzniesiona na planie obszernego prostokąta z dziedzińcem pośrodku. Od końca lat 60. XX w. całość zaczęła stopniowo niszczeć. Pałac początkowo służył jako mieszkania komunalne, a następnie trafił w ręce jarocińskiej fabryki obrabiarek, która planowała stworzyć tam ośrodek wypoczynkowy. Rozpoczęto remont i zdjęto dach, jednak prace przerwano, a obiekt przekazano gospodarstwu rolnemu, co doprowadziło do jego dalszej degradacji.



W 1990 r. pojawił się inwestor, który miał 4 lata na remont, ale po roku sprzedał pałac. Kolejni właściciele, mimo ambitnych planów i apeli o pomoc w odnalezieniu archiwalnych zdjęć, nie zdołali uratować obiektu.



Pałac latem jest praktycznie niewidoczny dla oka. Obiekt niemal znika wśród bujnej roślinności, która szczelnie porasta jego okolice. Wysoka trawa, pokrzywy, dzikie pnącza i krzewy zasłaniają dawne wejścia, okna i fragmenty murów. Krzewy zarastają dawne ścieżki prowadzące do wejścia, a korony drzew skutecznie zacieniają teren, dodając miejscu jeszcze więcej tajemniczości.




Obecnie pałac pozostaje zabezpieczoną ruiną, systematycznie dewastowaną, choć jego potencjał mógłby uczynić z niego atrakcyjny hotel lub muzeum. Choć nie prowadzi się tu żadnych intensywnych prac remontowych, obiekt nie został całkowicie zapomniany. Wciąż wzbudza zainteresowanie lokalnych miłośników historii, pasjonatów architektury oraz eksploratorów opuszczonych miejsc.





Na terenie pałacu znajduje się także ukryte wśród zieleni, mauzoleum rodziny Cohnów. Choć dach już dawno się zapadł, a obiekt został zrujnowany i splądrowany, wciąż emanuje tajemniczym klimatem. W środku można znaleźć pozostałości oryginalnej windy służącej do opuszczania trumien. Latem przy słonecznej pogodzie, wnętrze robi jeszcze większe wrażenie, gdy na roślinność wewnątrz obiektu pada światło.




Chciałbym w tym miejscu podziękować osobom, które mnie wspierają za pośrednictwem Wirtualnej kawki. Dzięki Wam i waszym drobnym wpłatom, powstają takie fotorelacje! Od kilkunastu lat staram się odwiedzać i fotografować miejsca mniej znane i opuszczone. o ile ktoś chciałby dołożyć cegiełkę do moich podróży i wesprzeć mnie w tym co robię, zapraszam do postawienia mi >Wirtualnej Kawki<. Wszystkie zebrane kwoty przeznaczam na paliwo, dzięki temu mam możliwość realizowania swoich dalszych podróży.




Moją pasją są podróże i fotografowanie miejsc mniej znanych, zapomnianych, niedostępnych i opuszczonych. Staram się wyszukiwać miejsca, według mnie warte uwagi, mające swój klimat i urok. Myślę, iż stworzyła się wokół tego co robię jakaś mała, fajna społeczność. Nigdy nie myślałem, iż to zrobię, ale doszedłem do wniosku, iż stworzę swój Patronite. Wspierając mnie na nim, sprawisz, iż będę mógł rozwinąć mojego bloga, wyjeżdżać częściej i dalej i z tego tworzyć fajne relacje. W ten sposób także Wam podpowiadać jakieś interesujące miejsce na wyprawy. Kto wie, może to kiedyś przerodzi się w moją jedyną pracę… Bardzo dziękuję Krzysztofowi, Kamili, Andrzejowi, Patrycji, Tadeuszowi, Pawłowi, Karolinie, Magdalenie, Małgorzacie, Władysławowi, Alexowi i Magdzie, którzy wsparli moje działania i zostali moimi pierwszymi patronami.