Kto ma małe dzieci, ten świąteczne prezenty musi chować po szafach i pawlaczach i najczęściej pakuje je na ostatnią chwilę pod osłoną nocy, kiedy maluchy wreszcie usną.
Pewna mama porównała w zabawny sposób ukradkowe pakowanie prezentów od Mikołaja do seksu rodziców. Te dwie czynności mają ze sobą więcej wspólnego, niż sądzisz.
Wśród podobieństw jest m.in. to, iż zmuszeni jesteśmy robić to w ukryciu i być gotowi w każdej chwili do zaprzestania czynności, kiedy tylko nagle dzieci się obudzą.
Pakowanie świątecznych prezentów, czyli zabawa w chowanego
Przygotowania do świąt to także kupowanie prezentów, które chowamy w domowych zakamarkach, na dnie szafy lub w pawlaczu. Potem oczywiście trzeba jeszcze kupione podarki zapakować tak, aby nikt się nie zorientował, a nie daj Boże – żeby nie zobaczyły to dzieci. One, jeżeli wciąż wierzą w Mikołaja, mogłyby być w szoku lub mieć traumę, iż dowiedziały się w taki nagły sposób, jaka jest prawda o Świętym Mikołaju.
Rodzice wiec pakują prezenty po nocach, ukrywają się z tą czynnością, zamykają w pomieszczeniach niedostępnych dla dzieci. Obowiązkowo musi to odbywać się w czasie, gdy te śpią lub są w placówkach edukacyjnych. Wszystkie te wyznaczniki sprawiły, iż pewna blogerka porównała w zabawny sposób pakowanie świątecznych prezentów do... seksu rodziców. Brzmi kuriozalnie? Niekoniecznie się takie wyda, kiedy przeczytacie, jakie elementy wymieniła Ilona Kostecka, blogerka znana w sieci jako Mum and the city, prywatnie mama dwójki dzieci.
Element ukrywania się przed dziećmi? Także podczas seksu
Kostecka wymieniła 7 punktów, które pokazują podobieństwa między ukradkowym pakowaniem prezentów świątecznych dla dzieci a seksem rodziców. Oczywiście ten żart zrozumieją tylko ci, którzy faktycznie to przeżyli, czyli rodzice maluchów, którzy zmuszeni są "robić to" przede wszystkim wieczorami, gdy dzieci wreszcie usną. Wśród punktów możemy przeczytać, że:
"W pogotowiu czeka kocyk, żeby zakryć to i owo. Na wypadek, gdyby dzieci nagle weszły"
"Mimo iż śpią, nie możecie tego robić tak po prostu, gdzie chcecie, a już na pewno nie na środku salonu, tylko trzeba się gdzieś skitrać: w sypialni, łazience albo w garażu"
"Wszystko robicie gwałtownie i z rozrzewnieniem wspominacie chwile, kiedy dzieci jeszcze nie było. Wtedy mieliście na to całe dni. I noce. I mogliście się bardziej przyłożyć!"
Czy to wszystko faktycznie nie brzmi jak elementy waszego obecnego życia erotycznego, jeżeli jesteście rodzicami małych dzieci? Często zdarzają się sytuacje, iż dzieci wchodzą do pokoju w najmniej odpowiednim momencie albo chce im się nagle pić/nie mogą spać/chcą się przytulić. prawdopodobnie najgorzej mają rodzice więcej niż jednego malucha, bo wtedy szanse na niepowiedzenie się planu rosną z każdym kolejnym dzieckiem. W takiej sytuacji zrobienie też wszystkiego tak, jak byście chcieli, staje się adekwatnie niewykonalnym zadaniem, prawda?