Pakość - pogranicze ziem, historii i wiary

okiemobiektywu.pl 14 godzin temu

Stoisz u progu miasta, które zdaje się balansować między regionami - między przeszłością a teraźniejszością, między ziemią Wielkopolski a Kujawami. Pakość - choć niewielkie pod względem wielkości - nosi w sobie bogactwo historii, które sięga średniowiecza, konfliktów, duchowych aspiracji, rodzinnych losów i śladów, które wciąż czekają, by je odkryć. Każda kamienica, każdy zakątek rynku i każdy fragment murów pamięta czasy, gdy przez te ziemie przechodziły wojska, gdy odbywały się targi i jarmarki, gdy przybywali pielgrzymi i handlarze. Pakość jest nie tylko miejscem, ale także opowieścią - miejscem spotkania kultur, religii i ludzkich losów. A ja lubię tu po prostu zwolnić i popatrzeć przez wizjer, jak to wszystko układa się w jedną, cichą historię.

Granice etniczne i administracyjne - Pakość jako ostatnia perła Wielkopolski

W opowieściach mieszkańców od wieków powtarza się zdanie, iż Pakość była „ostatnim miastem Wielkopolski”. Wystarczyło przejść przez rzekę Noteć, aby znaleźć się już na Kujawach. Granica ta nie zawsze miała charakter polityczny, ale przede wszystkim kulturowy i językowy. Janikowo, leżące tuż obok, należało już do Kujaw, co tworzyło niezwykle interesujący splot tradycji i tożsamości. Pałuki natomiast zaczynały się na południowy zachód, i one również odcisnęły swoje piętno na lokalnej kulturze. Dzięki temu Pakość była miastem pogranicznym, w którym spotykały się różne światy, zwyczaje, pieśni i legendy. Kiedy o tym słucham i jednocześnie fotografuję miejskie detale, mam wrażenie, iż ta „granica” do dziś lekko szumi w tynku i cegle.

Od osady do miasta - początki Pakości

Pierwsze wzmianki o Pakości pojawiają się w źródłach z 1243 roku. To czas, gdy ziemie te znajdowały się w cieniu rywalizacji między książętami piastowskimi, a także pod presją zakonów rycerskich, takich jak Krzyżacy. W tym okresie osady często przechodziły z rąk do rąk, a każdy lokalny konflikt mógł oznaczać zmianę granic. Mimo tego Pakość stopniowo rosła i z osady przekształcała się w zalążek miejskiej struktury.

W XIV wieku miasto było narażone na nieustanne niepokoje. Rajzy krzyżackie pustoszyły Kujawy i Wielkopolskę. Według lokalnej tradycji to właśnie zamek w Pakości jako jedyny oparł się Krzyżakom w 1334 roku, dzięki bohaterskiej obronie Wojciecha z Kościelca. Historia mówi, iż oddał swojego syna jako zakładnika w zamian za odstąpienie wojsk krzyżackich. Choć kroniki wspominają także o zdobyciu miasta w 1332 roku, ta legenda żyje do dziś i buduje dumę mieszkańców. Prawa miejskie nadane przez Kazimierza Wielkiego w 1359 roku otworzyły nowy rozdział. Od tego momentu Pakość mogła korzystać z przywilejów, organizować targi i rozwijać się jako pełnoprawne miasto.

Nazwa „Pakość” kryje w sobie interesujące tropy językowe. Być może pochodzi od imienia Pakosław, może od staropolskiego słowa „pakować”, czyli budować gęsto, ciasno, na małej przestrzeni - co pasowałoby do miasta leżącego między ramionami Noteci. Każda z tych etymologii dodaje uroku i sugeruje, iż nazwa nie jest przypadkowa, ale odzwierciedla historię miejsca. I może dlatego tak dobrze „siedzi” w kadrze - wszystko jest tu blisko, warstwy przeszłości niemal dotykają obiektywu.

Zamek, mury i ród Działyńskich

Mury zamkowe do dziś można zobaczyć wplecione w ściany kościoła i klasztoru franciszkańskiego. Stojąc przed nimi, można niemal poczuć ciężar historii. Prostokątny obrys dawnego zamku wciąż daje się odtworzyć, choć czas zatarł wiele jego szczegółów. Początkowo był to punkt obronny, warownia nad Notecią, ważna dla całego regionu. Z biegiem wieków, gdy właścicielami Pakości zostali Działyńscy z Kulnika, zamek zaczął pełnić inną rolę.

To właśnie Działyńscy postanowili nadać ruinom nowy sens. Sprowadzili franciszkanów, którzy przejęli część murów i utworzyli klasztor. Dawna warownia stała się fundamentem życia religijnego. To przykład, jak historia obrony i militariów mogła zostać przekształcona w opowieść o wierze i duchowości. Działyńscy wprowadzili tu nie tylko zakonników, ale także ideę budowy Kalwarii, która stała się jednym z najważniejszych elementów dziedzictwa Pakości. A na co dzień - jeżeli ktoś lubi miejską rzeźbę - tuż przy ratuszu można spotkać „towarzysza” do wspólnego portretu.

Kalwaria Pakoska - duchowe serce miasta

Kalwaria Pakoska powstała w 1628 roku, a jej inicjatorem był ksiądz Wojciech Kęsicki. To on dostrzegł potencjał miejsca i pragnął stworzyć tutaj przestrzeń duchową, która naśladowałaby topografię Jerozolimy. Dzięki wsparciu Działyńskich marzenie to zaczęło się urzeczywistniać. W grudniu 1631 roku franciszkanie reformaci przejęli opiekę nad Kalwarią, a biskup Jan Wężyk potwierdził fundację dokumentem.

Początkowo kaplice były skromne i drewniane, z czasem zaczęły nabierać monumentalności, powstawały murowane kaplice barokowe. Dziś Kalwaria składa się z 24 kaplic (niekiedy podaje się liczbę 25) oraz kościoła Ukrzyżowania. Każda z nich odzwierciedla wydarzenia pasyjne: od Pojmania po Zmartwychwstanie. Symbolika jest niezwykła: wzgórze Ludkowskie symbolizuje Golgotę, Noteć to biblijny Cedron, a rozplanowanie dróg tworzy obraz Jerozolimy. Pielgrzymi podążają Drogą Pojmania, a potem Drogą Krzyżową, przeżywając Mękę Pańską krok po kroku. W kaplicy Ukrzyżowania znajduje się ołtarz, przypominający skałę, z rzeźbioną figurą Chrystusa w agonii. Kiedy się tam idzie z aparatem, zdjęcia robią się „same” - światło, drewno, kamień i cisza układają się w kadry, które pamięć nosi długo.

Relikwie Krzyża Świętego

Największym skarbem Pakości jest relikwia Krzyża Świętego. Sprowadzona została w 1671 roku z Nowego Miasta Lubawskiego przez Działyńskich. Zygmunt i Katarzyna Działyńscy ufundowali złoty relikwiarz, w którym do dziś przechowywana jest cząstka drzewa, na którym zginął Chrystus. 13 września 1671 roku relikwia została wniesiona do kościoła parafialnego, a dzień później do klasztornego kościoła franciszkanów. Od tego czasu to właśnie ona stanowi centrum duchowości miasta.

W lokalnej tradycji przez wieki powtarzano, iż to największa relikwia Krzyża Świętego w Polsce. Choć w tej chwili wiadomo, iż większa znajduje się na Świętym Krzyżu w Górach Świętokrzyskich, dla mieszkańców Pakości to zawsze była i pozostaje najważniejsza cząstka wiary. To właśnie wokół niej koncentrują się najważniejsze uroczystości, odpusty i pielgrzymki. Dla fotografa - to także momenty, w których ludzkie emocje i sacrum stają się najbardziej widoczne.


Kościół św. Bonawentury i klasztor franciszkanów

Kościół św. Bonawentury, powstały około 1636 roku, wyrósł na fundamentach dawnego zamku. Jego wnętrze kryje niezwykłe dzieła: ołtarze boczne, obraz św. Józefa z Dzieciątkiem, a także kaplicę Matki Bożej Pakoskiej. W jednej z bocznych kaplic znajduje się epitafium Działyńskich - świadectwo ich roli i testamentów, w których podkreślali, iż najważniejsze jest życie wieczne.

Przez wieki klasztor przechodził trudne czasy. W XIX wieku kasaty zakonu spowodowały, iż franciszkanie musieli opuścić Pakość, a zarząd nad Kalwarią przejęli proboszczowie. Jednak mimo tych burz, duch franciszkański przetrwał i powrócił. W ostatnich latach kościół przeszedł gruntowne prace konserwatorskie, w tym renowację głównego ołtarza, której koszt sięgnął około 490 tys. zł. Dzięki temu miejsce odzyskało dawny blask i znów zachwyca pielgrzymów i turystów. A ja lubię usiąść tam na chwilę w ławce i posłuchać, jak cisza brzmi w drewnie.

Powstanie Wielkopolskie i lokalna pamięć

Pakość zapisała się także w historii narodowej. 5 stycznia 1919 roku z miasta wyruszyła kompania 106 ochotników, którzy wsparli walki w Inowrocławiu. Po powrocie na rynku odbyła się uroczysta przysięga, którą przyjął ksiądz Kiełczewski - postać porównywana do wielkopolskiego działacza ks. Wawrzyniaka. Dla mieszkańców była to chwila dumy i potwierdzenie, iż również małe miasta odgrywały wielką rolę w walce o niepodległość.

Pomnik upamiętniający powstańców stanął w Pakości jeszcze przed II wojną światową, ale został zniszczony przez hitlerowców. Mimo tego pamięć o bohaterach przetrwała i wciąż jest pielęgnowana. Dziś mieszkańcy wspominają tamte wydarzenia, organizują uroczystości i dbają, aby ofiara powstańców nie została zapomniana. Gdy przechodzę przez rynek z aparatem, zawsze myślę, ilu ludzi przeszło tę samą drogę z zupełnie innym ciężarem na barkach.

Pałac w Jankowie - zapomniana perła

Kilka kilometrów od Pakości, w Jankowie, znajduje się niezwykły pałac z XIX wieku. Zbudowany w stylu neogotyckim, liczy aż 99 pokoi i przypomina średniowieczny zamek. Niestety, w tej chwili popada w ruinę. Park, który go otacza, wciąż urzeka pięknem - stawy rozmieszczone na kilku poziomach i dawne aleje spacerowe dają wyobrażenie o tym, jak wyglądała ta rezydencja w czasach świetności. Pałac był własnością niemieckiej rodziny, która w 1944 roku uciekła do Bawarii. Dziś obiekt znajduje się w prywatnych rękach i brakuje środków na jego ratowanie.

Mimo to pałac w Jankowie fascynuje. Mieszkańcy wierzą, iż znajdzie się inwestor, który dostrzeże jego potencjał. To miejsce mogłoby stać się perłą turystyczną regionu, centrum kultury czy hotelem. Na razie jednak trwa w stanie zawieszenia, będąc jednocześnie świadectwem bogactwa i zapomnienia. (Nie wstawiam tu zdjęcia - w tym materiale go nie mamy, a trzymam się wyłącznie Twoich fotografii).

Współczesna Pakość

Dziś Pakość to miasto liczące około 6 tysięcy mieszkańców. Życie płynie tu spokojnie, w cieniu historii. Położenie nad Notecią i jeziorem Pakoskim nadaje miastu malowniczy charakter. Przez Pakość przebiegają drogi wojewódzkie nr 255 i 251, które łączą miasto z większymi ośrodkami. To sprawia, iż choć jest niewielka, pozostaje ważnym punktem komunikacyjnym w regionie.

Turystyka w Pakości opiera się przede wszystkim na Kalwarii i relikwiach Krzyża Świętego. Ale to nie jedyny atut miasta. Spacer po rynku, wizyta w kościele, odkrywanie murów dawnego zamku czy wypad do Jankowa sprawiają, iż każdy znajdzie tu coś dla siebie. Pakość to miejsce, w którym codzienność i sacrum przenikają się nieustannie. Mieszkańcy są dumni ze swojego dziedzictwa i chętnie opowiadają o nim gościom. A jeżeli lubisz miejskie detale - choćby zwykła pompa na skwerze potrafi zagrać pierwsze skrzypce kadru.

Pakość to miasto, które nie daje się zamknąć w prostych definicjach. Jest jednocześnie wielkopolskie i kujawskie, średniowieczne i nowoczesne, sakralne i codzienne. Każdy jego fragment opowiada historię: od murów zamku, przez barokowe kaplice i relikwie, po neogotycki pałac i pamięć powstańców. To miejsce, które trzeba odwiedzić, aby poczuć ducha pogranicza i zobaczyć, jak historia wciąż żyje w murach i w ludziach. A jeżeli trafisz tu w deszczowy dzień - weź aparat. Pakość w deszczu jest jak stara fotografia: kontrastowa, prawdziwa, pełna smaku.

Idź do oryginalnego materiału