Pachamama to południowoamerykańska
bogini, której funkcję można przyrównać do Demeter, Prozepiny,
Kory, Kybele, Rei czy Asztarte (czyli tych pogańskich boginek,
często potępianych w Piśmie Świętym). Znaczy: jest to Matka
Ziemia, która odpowiada za powstawanie życia. Do dziś cieszy się
ogromną czcią w Ameryce Południowej – żaden szanujący się
Indianin nie wypije szklaneczki (zwłaszcza chichy, lekko
fermentowanego napoju w czasach prekolumbijskich mającego znaczenie
sakralne) bez ulania drobinki cieczy na cześć Pachamamy.
Kopie rytualnych naczyń z których pito chichę ku czci Pachamamy
Ważne,
żeby wylewać na ziemię, nie na podłogę – sam byłem świadkiem
jak znajomy nie mogąc znaleźć kawałka gruntu podlał chichą
stojącą w donicy ozdobę wnętrza kuzkańskiego lokalu. Zresztą
jak wiadomo, co kraj to obyczaj. A w Ameryce Południowej –
zwłaszcza w państwach w których silne są tradycje indiańskie –
obyczajem pozostała wiara w prekolumbijskie duchy. Wspominałem
zresztą kiedyś, iż spacerując po inkaskich ruinach spotkałem
żywe przejawy takiego kultu – obiaty dla Pachamamy.
Współczesne ofiary dla Pachamamy
Obchody ku
czci słońca, Inti Raymi (dosłowni Święto Słońca), od pewnego czasu znów są w Peru
oficjalnym świętem. Ruiny
Sacsayhuaman tętnią wtedy życiem, a na
zboczach Nevado Ausangate aż roi się od szamanów. Swoją drogą
Ausangate to imię jednego z pomniejszych andyjskich bóstw, Pana
Burzy.
Nevado Ausangate
Co nie powinno zaskakiwać, każdy szanujący się
Andyjczyk wierzy w obecność duchów zwanych supay (co to takiego, i
dlaczego nie są to demony saqra kiedyś wspominałem, kto chce, to
sobie przeczyta). Wiara jest tam strasznie silna.
El Niño Compartido - nieusnakcjonowany przez Kościół obiekt kultu, technicznie nieznanego pochodzenia mumia
Tak silna, iż Kościół Katolicki nie jest w stanie jej całej zagospodarować –
stąd oprócz tradycyjnych wierzeń jest Ameryka Południowa
miejscem rozwoju nowych ruchów religijnych czy wybuchającego
krwawo co jakiś czas marksizmu.
Nowe ruchy religijne w Ameryce Południowej
Ale tam ma to jeszcze ręce i
nogi. W Europie, naznaczonej piętnem tej ohydnej Wielkiej Rewolucji
Francuskiej (i jej krwawymi następstwami; historiografia
marksistowska Rewolucję Październikową uważa za kolejny – i
zdaje się ostateczny – akt rewolucyjnej historii dziejów) nie. W
Starym Świecie lata laicyzacji i tryumfów socjalizmu bardzo mocno
nadwątliły społeczeństwa oparte na wielowiekowych fundamentach
chrześcijaństwa.
Modernizm i nowoczesność
Zmarły dziś – bo to wpis okazjonalny –
biskup Rzymu Franciszek (świeć Panie nad jego duszą), przecież z
Ameryki Południowej, bardzo w dziele umacniania pozycji nie pomagał. Vaticanum II
przeprowadziło prawdziwy zamach na tradycję i splendor Kościoła Katolickiego (jakby nie było, wciąż największej konfesji na
Świecie), a papa Bergoglio robił wszystko, by wartości te
zdeprecjonować. A odprawianiem rytuałów ku czci Pachamamy w
Stolicy Piotrowej naprawdę przesadził. Początkowo tłumaczono, że
to przecież nic zdrożnego, wszak święty Grzegorz I Wielki
(największy papież swoich czasów, i jeden z najważniejszych w
ogóle) radził przejmować lokalne miejsca kultu oraz zwyczaje i
przekształcać je na modłę chrześcijańską. Boliwijskie
sanktuarium w Copacabanie czy nasze pisanki ze święconki są tego
najlepszym dowodem. Miała by więc być Pachamama wizerunkiem
Najświętszej Maryi Panny – ale sam Franciszek przyznał, że
jednak była to Pachamama, a nie NMP. Cóż. Król Salomon, obdarzony
przez Boga wielką mądrością też w końcu do Świątyni
wprowadził idole różnych baalów i aszer. Jak się to skończyło
wszyscy wiemy (informacja dla ateuszy – na Królestwo Izraela
spadło sporo klęsk, aż do upadku).
Sanktuarium maryjne w Copacabanie
Papieża Franciszka –
jako jedynego póki co – widziałem osobiście. Raz na konsystorzu,
kilka razy na audiencjach generalnych na Placu Świętego Piotra, ale
najbardziej w pamięci zapadła mi audiencja generalna w trudnym
czasie paniki
koronawirusowej – kiedy spotkania z potrzebującymi
pociechy wiernymi odbywały się na na niewielkim dziedzińcu
Świętego Damazego. Na który wstęp był dość ograniczony. Trochę
smutno.
Audiencja generalna u papieża Franciszka na Dziedzińcu Świętego Damazego w Watykanie
Najgorzej jednak, iż głowa kościoła katolickiego
(jaka by nie była) odchodzi, gdy w czasie największych świąt
chrześcijaństwa ogranicza się dostęp wiernym do Grobu Pańskiego.
To znaczy: sam się nie ogranicza, jeżeli wiecie o czym mówię. Może
z tego powodu podczas ostatniego wystąpienia papy Franciszka i
błogosławieństwa Urbi et Orbi nie było o tym słowa.
Kopuła Bazyliki Grobu Pańskiego
W każdym
razie papież Franciszek jest już na Sądzie Ostatecznym, żywot
ziemski naznaczony u swego kresu ciężką chorobą już się
zakończył. Więc nie mam plenipotencji do dalszej oceny tego
dziwnego pontyfikatu. Teraz pozostaje się nam, katolikom, modlić o
mądre wykorzystanie przez kardynałów, książąt Kościoła,
podszeptów Ducha Świętego.
Plac Świętego Piotra, miejsce tradycyjnych papieskich orędzi
I nieodmiennie zastanawia mnie, co
sprawiło, iż poprzedni sukcesor Świętego Piotra zrezygnował z
piastowanego urzędu. A W. Sz. Czytelnikom życzę jeszcze raz
Wesołych Świąt, i przepraszam za taki trochę osobisty wpis, ale w
końcu jestem Autorem bloga, i członkiem Kościoła Katolickiego, o
którego przyszłość w tych niepewnych czasach pełnych
nieustannych ataków zwyczajnie się boję.