Publiusz Owidiusz Nazo uznawany jest
jedną z najwybitniejszych – i najbardziej wpływowych w historii –
postaci rzymskiej literatury. Cóż takiego musiał ów wspaniały
pisarz nabroić, iż Oktawian August, władca przecież światły i
tolerancyjny, skazał go na pobyt w greckim mieście Tomi nad Morzem Czarnym?
Centrum współczesnej Konstancy z pomnikiem Owidiusza |
Na przełomie er Owidiusz jest w
cesarskim Rzymie wziętym poetą. Żyje w niedalekim sąsiedztwie
dworu – trzecia żona poety jest w świetnej komitywie z małżonką
Fabiusza Maksymusa (patrona pisarza), kuzynką samego Augusta i
przyjaciółką potężnej Liwii. Nasz bohater żyje więc dostatnio
zajmując się tylko pisaniem, głoszeniem mów oraz zgłębianiem
literatury i filozofii. Aż wreszcie w 8 roku po Chrystusie cesarz wydaje edykt
nakazujący bezterminową relegację Owidiusza z Rzymu. W sensie
formalno-prawnym nie było to wygnanie – nie było wyroku sądu ani
zgody senatu. Obłożony edyktem zachowywał obywatelstwo, majątek,
prawa cywilne – nie mógł tylko opuszczać miejsca zesłania. A
tym dla Owidiusza stało się Tomi.
Czarnomorskie wybrzeże |
Tomi – czy też może z
łaciny Tomis – było wolnym greckim miastem, kolonią Miletu
powstałą na wybrzeżu Morza Czarnego w czasie Wielkiej Kolonizacji
w pierwszej połowie VI wieku p.n.e. Wraz z sąsiednimi polis
czerpało spore zyski z handlu czarnomorskiego, niemniej na przełomie
er jego znaczenie mocno upadło – szlaki kupieckie przebiegały już
gdzie indziej. Ale, oczywiście, przez cały czas handlowano, i w mieście
spotkać można było oprócz potomków pierwszych greckich osadników
także tak zwanych barbarzyńców: Getów, Traków, Scytów i
Sarmatów. Tomis znajdował się pod protektoratem rzymskim od roku
29 p.n.e., kiedy to pokonano Królestwo Traków opiekujące się
greckimi koloniami. Region ten Rzymianie nazwali Limes Scythicus –
Scytyjskim Pograniczem – i zbytnio się nim nie interesowali
(dopiero później utworzono tu prowincję Mezja). Samych
republikańskich – a potem cesarskich – urzędników w czasie,
gdy przybył tu Owidiusz raczej nie było. Tomis podlegało wtedy
namiestnikowi Macedonii, a ów nie miał interesu trwonić ludzi i
środki na tak odległą placówkę.
Jakim szokiem dla poety
musiało być to – pełne uzbrojonych barbarzyńców (co jakiś
czas z gościnną wizytą przybywali tu zza Dunaju łupieżcy, więc
w dobrym tonie było nosić ze sobą jaką broń) – miasto. Jak
każdy wykształcony Rzymianin Owidiusz płynnie władał greką –
ale tą oficjalną, koine. Miejscowy dialekt był dla autora "Sztuki
kochania" niezrozumiały – o językach Getów i Sarmatów choćby nie
wspominam. Rychło też Nazo popada w – jak powiedzielibyśmy dziś
– depresję. Listy wysyłane do małżonki i przyjaciół stają
się coraz bardziej gorzkie, wszak mimo ich starań (poeta twierdzi,
że niedostatecznych) August pozostaje niewzruszony w swoim
postanowieniu. Owidiusz narzeka na barbarzyńców, klimat, brak
rozrywek i – nade wszystko – niemożność rozwijania życia
intelektualnego. Miejscowym kupcom nie są potrzebne książki! Szok
spowodowany zmianą środowiska wpędza pisarza w poważną chorobę
– i dopiero po roku dochodzi do siebie.
Nagrobek z czasów rzymskich |
W końcu też przestaje
liczyć na łaskę Augusta – zresztą choć przeżył Oktawiana o
kilka lat jego następca, Tyberiusz, też nie cofnął wyroku – i
postanawia zrozumieć miejscową społeczność. Uczy się języków,
przestaje pomstować na braki cywilizacyjne, ba, zaczyna nawet
chwalić greckich osadników za okazaną mu gościnę. W końcu
Owidiusz dostąpi zaszczytu zostania obywatelem Tomis – i jako taki
przynajmniej dwukrotnie orężnie broni miasta przed najeźdźcami.
Zanim umrze nad Morzem Czarnym na przełomie 17 i 18 roku po Chrystusie – nie zobaczywszy nigdy już Rzymu – stworzy tu jeszcze dwa
dzieła, Tristia i Epistular ex Ponto.
Dzisiaj Tomis leży w
rumuńskiej części Dobrudży i nazywa się Konstanca (nazwa też
rzymska, nadana na cześć siostry Konstantyna Wielkiego), ale o
Owidiuszu wciąż pamięta.
Ruiny bizantyjskiej Konstanty |
Na głównym placu miasta stoi pomnik
poety (jest to oczywiście XIX-wieczne wyobrażenie, nie zachował
się żaden wizerunek z epoki) – według legendy w miejscu pochówku
Owidiusza. Jest to oczywiście nieprawda – Rzymianina po śmierci
zapewne skremowano i zgodnie z obyczajem pochowano poza – częściowo
zachowanymi – murami Tomis.
Starożytne mury Tomis |
Tuż obok figury znajduje się też
Muzeum Archeologiczne oraz zachowane w całkiem dobrym stanie
rzymskie hale targowe z olbrzymimi mozaikami – jest to największa
pozostałość po Imperium Rzymskim w mieście, aczkolwiek sam poeta
nigdy po nich się nie przechadzał, powstały dobre kilkaset lat po
jego śmierci, mniej więcej w czasie gdy Tomis zamieniało się w
Konstancę.
Rzymskie mozaiki |
Do dziś też – poza miejscem pochówku Owidiusza –
tajemnicą pozostaje powód wygnania z Rzymu. Sam poeta twierdził,
że były to dwie pomyłki – dotyczące utworu i kobiety. Utworem
zapewne była Ars Amandi, Sztuka Kochania, frywolna, może nawet
pornograficzna pozycja, która u starzejącego się Augusta mogła
wywołać dreszcze (cesarz pod koniec życia stawał się coraz
bardziej purytański). jeżeli zaś chodzi o kobietę – w tym samym
czasie z Rzymu wygnana jest za rozwiązły tryb życia cesarska
wnuczka Wispania Julia Agrypina (czyli Julia Młodsza). Ona też
nigdy nie wróciła do Rzymu, a samego poetę – który należał do
jej znajomych – przeżyła o dobre 10 lat. Może więc taka
zajadłość Oktawiana była spowodowana romansem tych dwojga? Tego
się nigdy nie dowiemy.