„Nie zezwalam na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub postów z przeszłości i przyszłych. Tym oświadczeniem informuję Facebooka, iż jest surowo zabronione ujawnianie, kopiowanie, dystrybucja lub podejmowanie jakichkolwiek innych działań przeciwko mnie na podstawie tego profilu. Naruszenie prywatności może być karane przez prawo”. Tego typu wpisy opublikowało ostatnio w sieci mnóstwo internautów. O co chodzi?
Jak się okazuje, nie mamy do czynienia z niczym nowym, można wręcz mówić o cyklicznie powracającej historii. Podobne, niemal bliźniacze, przypadki miały miejsce już dobrych kilka lat temu. Zaskakujące, jak duża jest wciąż podatność użytkowników mediów społecznościowych, a co za tym idzie dalsze kolportowanie tzw. łańcuszków, które im groźniej brzmią, tym większą popularność zyskują. Choć niektórzy, przejęci i często oburzeni internauci, głównie starszej daty, biją na alarm, nie mają ku temu powodów.
Nie zezwalam na korzystanie z moich zdjęć, informacji, wiadomości lub postów z przeszłości i przyszłych.
Tym oświadczeniem informuję Facebooka/Meta, iż jest surowo zabronione ujawnianie, kopiowanie, dystrybucja lub podejmowanie jakichkolwiek innych działań przeciwko mnie na podst pic.twitter.com/EBfd1vWPsB
— patocoach #GlasgowTapping (@czokostareq) November 13, 2023
Co więcej, tego typu wpisy, szumnie nazwane „oświadczeniami”, niczego nie wnoszą, co potwierdza radca prawny Joanna Urbaniak z Kancelarii Radców Prawnych Karolak Falana Urbaniak:
– Zamieszczanie takich komunikatów nie ma żadnej mocy prawnej. Każdy użytkownik Facebooka, który zakłada konto w tym serwisie, akceptuje regulamin. Oczywiście, powinien go dokładnie przeczytać. Poprzez zarejestrowanie się w serwisie zawieramy z Face bookiem umowę. Nie ma możliwości, żeby ją negocjować. Można zaakceptować warunki lub nie. Natomiast publikowanie wszelkich oświadczeń jest po prostu dowodem na brak świadomości prawnej. Czego obawiają się internauci? – Domyślam się, iż chodzi o sytuacje, w których w niekontrolowany bądź niepożądany sposób materiały prywatne umieszczane na Facebooku, jak zdjęcia z wakacji, zdjęcia dzieci, informacje o np. wziętym ślubie, staną się rozpowszechnione – tłumaczy Urbaniak.
Natomiast główna idea Facebooka polega właśnie na tym, żeby treści pomiędzy użytkownikami były widoczne, żeby mogły być udostępniane, o czym mówi radca prawny:
– Każdy użytkownik udziela licencji Facebookowi na wykorzystywanie materiałów, które sam zamieszcza. Absolutnie nie powoduje to stanu, iż tracimy prawa do swoich materiałów. Po prostu udzielamy serwisowi odpowiednich zezwoleń, żeby ten prawidłowo funkcjonował. Wiele osób o tym nie wie, stąd bierze się powszechne zdziwienie, a tak naprawdę ten stan trwa od momentu, kiedy powstał Facebook.
Prawdopodobnie twórcy łańcuszków, które mają na celu zasianie chaosu i fermentu w sieci, wykorzystali okazję związaną z tym, iż Facebook wprowadził ostatnio opcję płatnej subskrypcji. Wnosząc regularną opłatę, a dokładniej godząc się na formę abonamentu, nie będziemy zalewani reklamami.
Pamietajcie, ze jutro zaczyna sie nowa zasada Facebooka (czyli… Nowa nazwa, META), gdzie moga wykorzystac Twoje zdjecia. Nie zapomnijcie, ze termin mija dzis!!! Nie zezwalam na korzystanie z moich zdjec, informacji, wiadomosci lub postow z prestosci i przysztych.
— gigakox (@gigakox69) November 13, 2023
– W związku z wprowadzeniem dobrowolnych opłat użytkownicy mieli wyświetlony komunikat z pytaniem, czy chcą korzystać z serwisu w dotychczasowy sposób, czy zamierzają wykupić subskrypcję. Nie stoi jednak za tym nic więcej. Mogę się tylko domyślać, iż niektórzy nie do końca zrozumieli, o co chodzi. I akurat w ten moment wstrzelili się anonimowi twórcy łańcuszków. Żyjemy w niespokojnych czasach, kiedy wprowadzenie szeroko rozumianego niepokoju w społeczeństwie może być jakąś wartością dla pewnych grup. A może jest to po prostu głupi żart… – mówi Joanna Urbaniak.