Ostatnio w biurze dowiedzieliśmy się, iż była żona naszego kolegi wychodzi za mąż. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, bo rozwiedli się niedawno, a Artur ciągle mówił, iż jest pewny, iż ona nigdy nie znajdzie sobie nikogo lepszego i ślub jej się nie trafi. A tu proszę! Ale nikt nie współczuł Arturowi, choćby mężczyźni; wszyscy cicho cieszyliśmy się za jego byłą. No, miała szczęście

przytulnosc.pl 3 godzin temu

To był taki zwykły dzień pracy. Wyszliśmy prawie wszyscy razem na przerwę obiadową, naszą niewielką ekipą.

Szłam obok mojego kolegi Artura, który zaprosił mnie na filiżankę gorącej kawy. Oczywiście wiedziałam, iż niedawno rozwiódł się ze swoją żoną, więc zgodziłam się pójść do kawiarni, myśląc, iż porozmawiamy trochę, wesprę go w trudnym momencie jego życia, a może mu się ulży, gdy będzie miał się komu wygadać.

Jednak, prawdę mówiąc, po rozmowie z tą osobą, czułam nieprzyjemny osad na duszy, a niestety, nie mam już absolutnie żadnej ochoty na dalsze kontakty z nim. Artur naprawdę mnie zaskoczył.

Byłej żony mojego kolegi prawie nie znam, widziałam ją tylko kilka razy, przypadkowo spotkałam na korytarzu naszej firmy. Zwyczajna kobieta, sympatyczna brunetka, wysoka, szczupła.

Pamiętam, iż miała bardzo zmęczone, szare, smutne oczy, co od razu przykuło moją uwagę. Zauroczyła mnie swoją prostotą, choć zamieniłyśmy zaledwie kilka słów, kiedy się spotkałyśmy. Przywitałyśmy się i to wszystko, nic szczególnego.

Ale mimo to jakoś ją zapamiętałam, bo była w niej jakaś szczególna cecha, która wyróżniała ją z tłumu. Takich ludzi nie spotyka się często.

A Artur to zwyczajny facet, niczym się nie wyróżnia, niski, niezbyt szczupły, a wręcz przeciwnie, dość solidnej postury, wygląda na dużo starszego, niż jest w rzeczywistości.

Jest przygarbiony, zawsze chodzi ponury i niewesoły. Nie miałam z nim szczerej rozmowy, jedynie wymienialiśmy standardowe zwroty, i na tym się kończyło.

Dlaczego ta para się rozwiodła, dokładnie nie wiem. Nie interesowałam się tym specjalnie, bo każdy ma swoje życie, a ja mam wystarczająco dużo własnych problemów.

Pewnego pięknego dnia Artur zaczął głosić jakieś dziwne nauki dla wszystkich opuszczonych przez żony mężczyzn: jak to kiedyś było dobrze, gdy mężczyzna był gospodarzem w domu i wszystkie problemy były rozwiązane, a jak teraz jest źle, bo dano kobietom za dużo wolności i teraz czują się one pełnoprawnymi gospodyniami w swoich domach. I było wiele takich rozmów z jego strony.

– Jestem normalnym człowiekiem, takim jak wszyscy, rozumiesz? Potrzebuję tylko dobrej rodziny, żeby wszystko w domu było! – mówił mi pewnie, jakby się usprawiedliwiał. – Wy, kobiety, lubicie zmieniać i wybierać sobie partnera, zawsze szukacie lepszego.

Słuchając swojego kolegi, milczałam, czekając, aż skończy się przerwa obiadowa, bo jego opinia zupełnie mi się nie podobała i widziałam, iż nie ma sensu nic mu tłumaczyć. On był pewny swojego zdania i nie zamierzał go zmieniać. Słuchałam go dalej, bo uznałam, iż to najlepsze rozwiązanie w tej chwili.

Czasem Artur mówił, iż wie, iż jego była żona już się z kimś spotkała, ale nikt jej nie prosi o rękę.

– Ma już dawno po czterdziestce. Myśli, iż znajdzie sobie jeszcze jakiegoś księcia z bajki w tym wieku – mówił złośliwie. – Na co ona liczy z takim wyglądem? Na jej miejscu choćby bym nie liczył.

Te słowa bardzo mi się nie spodobały. Miałam o nim lepsze zdanie, Artur nigdy nie wydawał mi się taki, a tu nagle takie słowa o kobiecie, choćby jeżeli była to jego była żona.

Wygląd jego byłej żony był zwyczajny, choćby sympatyczny. Dlaczego mówił o niej tak źle, nie rozumiałam. I jeżeli mam być szczera, to jego była żona zachowała się lepiej niż on sam.

– No, przecież się z nią ożeniłeś, z takim wyglądem, jaki miała, to ci nie przeszkadzało! – nie wytrzymał któryś z naszych kolegów, gdy Artur znów zaczął mówić o swojej “brzydkiej” byłej żonie. Wszyscy się śmialiśmy, ale Arturowi to zdecydowanie się nie spodobało.

Od tego czasu mało kto chciał z nim rozmawiać lub chodzić na kawę, bo wszyscy jesteśmy dorośli i każdy może mieć nieudane życie, ale po co mówić tak brzydko o osobie, z którą spędziło się sporo czasu w małżeństwie.

Możliwe, iż w ten sposób chciał coś sobie udowodnić, ale tylko zaszkodził sam sobie!

A niedawno, jak na ironię, zaledwie miesiąc po naszej rozmowie z Arturem, przyszedł do pracy bardzo smutny i tylko mężczyznom powiedział, iż jego była żona wychodzi za mąż w przyszłym tygodniu, i to za jakiegoś dobrze prosperującego biznesmena.

Idź do oryginalnego materiału