Ostatnio syn z synową nie za bardzo się ze mną kontaktowali, cały czas mówili, iż nie mają czasu, a tu nagle sami chcą przyjechać w gości. – Na pewno przyjedziemy do ciebie, mamo, w najbliższą sobotę, czekaj na nas – zadzwonił do mnie syn. Myślałam, iż tęsknili za mną, iż chcą mnie zobaczyć, a oni przyjechali po pieniądze, bo dowiedzieli się, iż sprzedałam działkę

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

– Na pewno przyjedziemy do ciebie, mamo, w najbliższą sobotę, czekaj na nas – zadzwonił do mnie syn.

Z euforii zaczęłam przygotowywać się na ich przyjazd, bo w końcu zobaczę wnuki. Ostatnio syn z synową nie za bardzo się ze mną kontaktowali, cały czas mówili, iż nie mają czasu, a tu nagle sami chcą przyjechać w gości.

Myślałam, iż tęsknili za mną, iż chcą mnie zobaczyć, a oni przyjechali po pieniądze, bo dowiedzieli się, iż sprzedałam działkę.

Syn powiedział mi to wprost, iż wie, iż mam pieniądze, i dlatego chce, żebym im pomogła. I co miałam zrobić? W ogóle nie poznaję swojego syna, odkąd się ożenił, bardzo się zmienił.

Wiem, iż ma swoją rodzinę, żonę, dzieci, ale przecież jestem jego matką. przez cały czas go kocham, a on jakby o mnie zapomniał, jakby tylko moje pieniądze się liczyły.

Długo czekałam na ślub syna. Myślałam, iż nigdy się nie ożeni. Zbyt długo szukał odpowiedniej żony, nie mógł się zdecydować.

Ale w końcu znalazła się ta, która uczyniła go szczęśliwym. Miała na imię Anna. Była dość piękna i mój syn się zakochał.

Jednak od razu zauważyłam, iż przyszła synowa ma trudny charakter. Ale nic nie mówiłam, najważniejsze, iż podobała się synowi i iż w końcu będzie miał swoją rodzinę.

Po ślubie młodzi zamieszkali u mnie. Żyliśmy normalnie. Może komuś coś nie pasowało, ale nikt się nie skarżył. Ogólnie nie było większych nieporozumień, choć widziałam, iż Anna traktuje mnie z dużym dystansem.

Synowa starała się mnie unikać. Na kuchnię wychodziłyśmy na zmianę. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale potem się przyzwyczaiłam.

Synowa rzadko prosiła mnie o pomoc. A ja nie wtrącałam się do ich życia, chociaż było wiele rzeczy, które mi się nie podobały, ale dla spokoju i harmonii w rodzinie milczałam.

Zaczęłam się denerwować dopiero wtedy, gdy syn zaczął traktować mnie tak samo, jak synowa. I co miałam zrobić? Czekać na lepsze czasy, nie zwracając uwagi na drobne nieporozumienia. Tak żyłam, mając nadzieję na lepsze.

Wiedziałam, iż syn z synową chcą mieszkać osobno, ciągle podkreślali, iż oszczędzają pieniądze, ale mieszkanie było bardzo drogie i nie mogli sami sobie poradzić.

Zaczęli mnie namawiać, żebym sprzedała działkę i samochód po zmarłym mężu. Już od dawna stał w garażu i rdzewiał.

Ale nie mogłam tego zrobić. Przecież to była pamiątka po moim ukochanym mężu, nasz wspólny dobytek.

Potem jednak zrobiłam nieprzemyślany krok. Bardzo chciałam, żeby dzieci były szczęśliwe. Bo to najważniejsze dla matki. Pomyślałam więc, iż sprzedam wszystko. Na działkę już nie będę jeździć. Chociaż była w pięknym miejscu. Blisko las iglasty i rzeka.

Dla mnie, jako emerytki, to było idealne miejsce na letni wypoczynek. Ale wszystko sprzedałam. Jak dla mnie, to oddałam tanio, kupców gwałtownie znalazłam.

Gdy dzieci dowiedziały się, iż sprzedałam wszystko, bardzo się zmieniły. Stały się miłe. Moje serce zaczęło się radować. Oddałam im pieniądze.

Szybko kupili mieszkanie, takie, jakiego chcieli. Ale potem przestali się w ogóle ze mną kontaktować. Wyprowadzili się i choćby nie dzwonią, żeby zapytać, jak się czuję. Mam wrażenie, iż o mnie zapomnieli.

Zostałam sama w swoim mieszkaniu. Bez dzieci, bez wnuków, bez działki. Mogłabym chociaż zajmować się ogrodem. Nie lubię siedzieć przed blokiem. Nie mam o czym rozmawiać z sąsiadami. Mają dzieci, wnuki, są zajęci.

Co teraz mam robić? Jak żyć? Jak odnaleźć sens? Może ktoś z was miał podobną sytuację i poradzi mi, co zrobić? Bo wygląda na to, iż mój syn już mnie nie potrzebuje.

Idź do oryginalnego materiału