Młoda dziewczyna o imieniu Weronika zaczęła pracować jako sekretarka w firmie budowlanej. Nie dostała się na studia po szkole, bo ojciec ciężko chorował, a matki nie było już od dawna. Sam ją wychowywał, bo mama zmarła przy porodzie. W szkole uczyła się francuskiego i bardzo ją to fascynowo. Chodziła na dodatkowe kursy, a potem jeszcze doskonaliła język. Miała nadzieję, iż przyda się jej w życiu.
**Nieszczęśliwa i tajemnicza miłość**
Gdy pierwszy raz zobaczyła swojego szefa, Krzysztofa Nowaka, gdy rankiem wszedł do recepcji, grzecznie się przywitał, zatrzymał wzrok na nowej pracownicy i zniknął w swoim gabinecie, Weronika oniemiała.
Boże, jaki przystojny mężczyzna pomyślała zdezorientowana, a potem się opamiętała. Ojej, co ja wygaduję? Krzysztof Nowak to mój szef, starszy ode mnie i żonaty.
Miał czterdzieści lat, przystojną twarz, szczupłą sylwetkę, aksamitny głos, niebieskie oczy i czarujący uśmiech. Pewnego dnia wezwał ją do gabinetu, wydał jakieś polecenia, a ona tonęła w jego spojrzeniu, rozkoszując się dźwiękiem jego głosu. W końcu wzięła się w garść i skinęła głową.
Wyskoczyła z gabinetu i osunęła się na krzesło, próbując ochłonąć.
Nie, tak nie można. Przyszłam tu pracować. Szef jest żonaty i wszyscy mówią, iż bardzo kocha swoją żonę, Basię.
Krzysztof faktycznie był żonaty i oprócz swojej Basi nikogo innego nie widział. Nie mieli dzieci, ale bardzo się kochali. Koleżanki z pracy plotkowały:
Co nasz szef znalazł w tej szarej myszce? Żona wcale nie jest piękna, ubiera się bez gustu. Dzieci mu nie urodziła, a on przystojniak.
W czymś miały rację. Basia była zwykłą kobietą, ubierała się skromnie i przy swoim mężu wyglądała, delikatnie mówiąc, przeciętnie. Ale dla niego poza Basią inne kobiety nie istniały. Wszyscy się o tym przekonali po nieudanych próbach uwiedzenia szefa. Był niewzruszony, obojętny, nie reagował.
Weronika słuchała tych pogadanek i w ciszy kochała Krzysztofa. Marzyła, iż kiedyś ją zauważy i zrozumie, jak bardzo go kocha.
Na pewno będziemy razem, urodzę mu dzieci. Oczywiście nie chcę niszczyć jego rodziny, ale mogę mieć z nim dziecko. Boże, jak ja go kocham! takie marzenia wciąż ją prześladowły.
Krzysztof stał się dla Weroniki jedynym i nieosiągalnym marzeniem. On zaś nie widział niczego wokół, traktował ją jak dobrą pracownicę. Raz jednak dał jej kwiaty ale to były urodziny. A ona i tak poczuła się szczęśliwsza, w końcu je dostała
**Przypadkowe spotkanie**
Minęło dwadzieścia lat. I nagle dziś Weronika spotkała go na ulicy, początkowo go nie poznała. Siwy, szedł powłócząc nogami. Z dawnego przystojniaka nie zostało nic. Najbardziej chciała, żeby ją rozpoznał. Serce waliło jej jak oszalałe, w ustach zaschło, nogi zdrętwiały, a on przeszedł obok, choćby nie spojrzał.
Chciała go dogonić, przytulić się i powiedzieć, iż wciąż go kocha, ale nie ruszyła się z miejsca. Patrzyła za nim i nie zauważyła, iż mówi na głos:
Boże, co się z nim stało? Czy on na to zasłużył?
Odkąd pochował żonę, Basię, całkiem się załamał, choć minęły dopiero dwa lata. Ciężko mu, bardzo ciężko usłyszała głos i zobaczyła starszą kobietę. To mój sąsiad, czasem mu pomagam. Żyje sam, przepija emeryturę. Choć go besztam, biedaka, ale on sobie z tym nie radzi. A przecież stary nie jest, ma sześćdziesiąt dwa lata.
Weronika była zrozpaczona, starsza pani to zauważyła.
A ty, dziecko, kim mu jesteś?
Nikt westchnęła i odeszła.
Cały dzień nie mogła o tym zapomnieć. Nie mogła zasnąć, leżała z zamkniętymi oczami, a wspomnienia przesuwały się jak w filmie. W jednej chwili jej życie się odmieniło. Ta jedyna miłość wróciła. Był jej jedyny i ukochany.
**Szczęśliwy wyjazd służbowy do Francji**
Pracowała u Krzysztofa już prawie trzy lata, nigdy nie okazała swoich uczuć. Kochała w milczeniu i bez nadziei. Aż pewnego dnia powiedział:
Weronika, jedziemy w delegację do Francji, a ty, jak słyszałem, świetnie znasz francuski. Będą negocjacje, ja tam nic nie kapuję. Więc się przygotuj.
Nie miał pojęcia, jak ją ucieszył, nie wiedział, jak rozradowało się jej serce. A ona myślała, iż będzie sam na sam z ukochanym.
Negocjacje poszły gładko, a przed powrotem Krzysztof zaproponował:
Weronika, uczcijmy nasz sukces w restauracji. Świetnie sobie poradziłaś.
Siedzieli tam długo, Krzysztof się upił widocznie nie pije, ale tym razem z euforii Weronika pomogła mu dojść do pokoju, położyła go do łóżka. Nagle delikatnie złapał ją za ręce i przyciągnął do siebie.
Dziękuję ci, moja droga, dziękuję szeptał, całując ją namiętnie, a jej serce stopiło się.
Nie mogła się oprzeć, nie chciała, i zapadła się gdzieś w nieznane. Czuła, iż to źle, ale nie potrafiła się zatrzymać. Nic poza nim nie istniało, tylko on i ona!
Potem były jeszcze pieszczoty, Weronika nie stawiała oporu, choć nazywał ją Basią.
Basieńka, moja kochana, moja dziewczynko szeptał.
Bierze mnie za żonę było jej przykro i boleśnie.
Uraza przeszyła jej serce, ale się pogodziła z tym. Potem Krzysztof zasnął, a ona patrzyła na niego i cieszyła się. O świcie wstała, ubrała się i wróciła do swojego pokoju.
Rano Krzysztof zapukał do jej drzwi, wszedł zmieszany.
Przepraszam cię, Weronika. Za to, co się stało. To nieporozumienie. Musisz zrozumieć nie powinienem mówił, unikając jej wzroku.
Jego słowa sparzyły ją, ale zapanowała nad sobą.
Nie martw się, Krzysztofie. Wszystko w porządku, sama jestem winna powiedziała spokojnie. Nikt się o tym nie dowie.
Dziękuję, Weronika, dziękuję. Ratuj