Wagon rewizyjny SR51 to nie jedyne miejsce, które zostało opuszczone w Gliwicach. Gdy pojechaliśmy zobaczyć starą radiostację w tym mieście, zatrzymaliśmy się także na terenie Taboru Kolejowego. Jego większa część jest w chwili obecnej opuszczona. Znajdujemy tam między innymi wielką halę, pomieszczenia pracownicze, budynek samego taboru oraz zardzewiały wagon rewizyjny SR51.
Opuszczone w Gliwicach – SR51
Wagony rewizyjne SR51 były używane przez polskie, niemieckie oraz czechosłowackie linie kolejowe. W chwili obecnej są one wycofane z użytku. Po zakończeniu drugiej wojny światowej elektryfikacja w Polsce zaczęła rozwijać się niezwykle szybko. W roku 1948 podjęto decyzję o elektryfikacji linii relacji Warszawa-Gliwice.
Problem polegał na tym, iż w tym okresie w Polsce nie produkowano pojazdów elektrycznych. Zadecydowano o sprowadzeniu ich z NRD.
Polskie Linie Kolejowe jako pierwsze dostały do dyspozycji wagony rewizyjne SR51. Pojazdy te zostały zaprojektowane z myślą o konserwacji sieci trakcyjnej. Na początku jednak używano ich także, a może choćby głównie, przy elektryfikacji kolei.
Opuszczone w Gliwicach — teren Taboru Kolejowego
Z moich ustaleń wynika, iż nie trafiliśmy do miejsca, do którego trafić zamierzaliśmy. Wyszliśmy z założenia, iż budynek taboru jest niedostępny i skupiliśmy się jedynie na ogromnej hali z pomieszczeniami pracowniczymi położonej niedaleko wieży ciśnień. Po powrocie do domu okazało się, iż to, co uwieczniliśmy na fotografiach znacznie odbiega od tego co zamierzaliśmy na nich uwiecznić. Nie mniej tego — jesteśmy zadowoleni.
Hala była ogromna. Obdrapane ściany i odchodząca z nich farba dodają temu miejscu klimatu rodem z horroru. Większość pomieszczeń jest pogrążonych w ciemności takiej, iż jedynie latarka pozwalała dostrzec to, co w nich się kryje. Tory kolejowe przecinające halę wzdłuż, przeciekający dach… Takie miejsca są równie fascynujące jak przerażające.
Nie mam pojęcia skąd u mnie tak wielka fascynacja miejscami opuszczonymi. Zawsze wchodząc do takich, mam nadzieję, iż z nich wyjdę. Stąpam ostrożnie po podłodze, bacznie obserwuję dach. Trzęsę się jak galareta, choć udaję odważną. No cóż… Taki już ze mnie odważny tchórz.
Czy wiecie drodzy Czytelnicy, iż autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są również autorkami książek? o ile interesują Was nasze papierowe publikacje, koniecznie zerknijcie poniżej :) Tam znajdziecie informacje na ten temat. Polecamy do wglądu!
Artykuł zawiera autoreklamę