Dzisiaj w ramach współpracy z marką Opcja Natura chciałabym przedstawić Wam ich nowy produkt do mycia. Jednak nie tylko o myciu będzie, od dłuższego czasu trochę zmieniły się moje zwyczaje pielęgnacyjne i o nich przy okazji dwóch znakomitych kosmetyków od tej marki też będzie.
Zmiana w pielęgnacji wygląd a tak, iż w tej chwili praktycznie nie używam kremów. Skupiam się na serum, ampułkach itp... Na dzień wybieram lekkie serum, na które będę mogła nałożyć każdy filtr, na noc szukam serum "konkretnego", cięższego, a choćby olejowego. Ma być bogato w składzie, żeby nie musiała nakładać kolejnych i kolejnych warstw kosmetyków. Teraz sobie u uświadomiłam, iż nie pamiętam, kiedy używałam jakieś maski, peeling tak, ale maski nie.
Wyjątek stanowią oczy, tu lubię nałożyć na serum jeszcze jakiś krem i w sumie to maskę też.
Przejdźmy jednak do konkretów.
Opcja Natura, mleczkopiana do mycia i demakijażu twarzy
Króciutki skład z delikatnymi detergentami i ciekawymi dodatkami typu glinka biała i glinka czerwona, mocznik czy panthenol. Jest naprawdę ładnie.
Konsystencja tego cuda to lekko żelowe mleczko, które pachnie cytrusami. Podczas spieniania najpierw daje emulsję, a dopiero po chwili zmienia się w pianę. Piania nie jest duża czy pucha. Łatwo zmywa się ze skóry.
Myje bardzo dobrze, delikatnie, ale skutecznie, nie ściąga skóry, nie przesusza jej, nie daje efektu "piszczącej" skóry. Domywa filtry, resztki makijażu, z tuszem u mnie sobie nie radzi.
Mimo swojej delikatności znakomicie sprawuje się i w porannej i w wieczornej pielęgnacji. Nie mam się do czego doczepić. Jedna pompka wystarcza do umycia twarzy szyi i dekoltu - no jest wydajna.
Bardzo mi się podoba ta mleczkopiana. Lubię ją za delikatność i to, iż łatwo się ją zmywa.
Mleczko piana do kupienia TUTAJ
Opcja Natura, Koktajl do Twarzy Antyoksydacyjne serum na dzień Róża & Paczula
Cudny skład, ale nie ma się co dziwić, ta marka tak ma. To tzw. wodne serum, ale w składzie zamiast wody użyto hydrolatów. Pierwszy z nich to hydrolat z róży damasceńskiej, drugi to hydrolat lawendowy. istotny składnikiem jest witamina C, w formie etylowango kwasu askorbinowego i jest jej 10% - to bardzo dobre stężenie. To stabilna forma witaminy działa ona oczywiście antyosydacyjnie, rozjaśniająco, antybakteryjnie, przeciwzapalanie. Poza tym do serum dodano emolienty i są to olej z opuncji figowej i olej z dzikiej róży, które poza natłuszczaniem działają zmiękczająco, przeciwstarzeniowo, ujędrniająco, odżywczo. Na tym nie koniec, bo dodano jeszcze do owego koktajlu ekstrakt z żurawiny, a także pantenol. Jest świetnie.
Koktajl ma zaskakująco gęstą konsystencję, powiedziałabym, iż przypomina bardzo gęste mleczko. Pachnie głównie trawą cytrynową przełamaną paczulą - trochę takie "dymne cytrusy". Jest przyjemnie.
Obecnie moja poranna pielęgnacja wygląda tak, iż myję twarz, spryskuję ją hydrolatem, nakładam serum, w tym przypadku ten koktajl, a na to krem z filtrem. W tym moim minimalnym sposobie pielęgnacyjnym to serum sprawdza się IDEALNIE. Wchłania się bardzo szybko, u mnie praktycznie do matu, praktycznie, bo zostawia na skórze delikatną "woalkę". Znakomicie sprawuje się pod filtrami. Trzyma nawilżenie, leciutko natłuszcza, nie obciąża dodatkowo skóry, ale też nie ma się wrażenia, iż niczego się nie nałożyło. To połączenie lekkości i odżywczego serum.
Widzę też realnie działanie tego koktajlu. Wcześniej używałam innych form witaminy C i takie "przesiadanie" się z jednej formy na inną służy mojej skórze, bo na każdą w jakimś stopniu ona reaguje. Tu widzę rozjaśnienie niektórych przebarwień i rozjaśnienie samej skóry.
Poza tym dobre nawilżenie i brak suchość po zmyciu filtrów.
Warto przyjrzeć się temu koktajlowi, ma witaminę C w dobrym stężeniu i skutecznej formie. Po lecie, kiedy zacznie się "walka" z przebarwieniami może być znakomitym sprzymierzeńcem.
Koktajl do kupienia TUTAJ
Opcja Natura, Serum owoce nocy 20 składnikowe serum do twarzy na noc
Kolejny bardzo konkretny i bogaty skład. Tu również mamy witaminę C, ale poza nią jest niacynamid, ekstrakt z żurawiny, ekstrakt z grantu i ekstrakt z czerwonego wina. Posobnie jak w koktajlu zamiast wody mamy hydrolaty, a w roli emolietnów występują olej arganowy, olej z pestek maliny, olej z dzikiej róży. Jest cudnie!
Nie będę ukrywać, iż kiedy wybrałam ten kosmetyk, liczyłam na fajerwerki. Strasznie podjarał mnie ten ekstrakt z wina, od dawna o nim czytałam, ale chyba tylko dwa razy miałam z nim kosmetyki i niestety było one słabe. A tu? No tu jest punkt.
Serum ma szalony bordowy kolor, pachnie trochę kamforą i jest naprawdę gęste, mimo iż jest na wodnej bazie.
To jest konkretny zawodnik. Wchłania się szybko, zostawia na skórze warstwę, która jest przyjemnie otulająca. Naprawdę nie czuję żadnej potrzeby, żeby nakładać na nie jeszcze jakiś krem. Jest wystarczające.
Serum znakomicie odżywia skórę, koi ją i nawilża. Kiedy dopadło mnie uczulenie, to serum znakomicie radziło sobie ze zmianami zarówno świeżymi i bolącymi, jak i już suchymi plackami. Nakładałam je na dzień, żeby uspokoić podrażnioną skórę. Radziło sobie z tym znakomicie, no ale to ekstremalne warunki.
W normalnych odżywia skórę, zmiękcza, lekko napina i wygładza. Rano skóra jest jak nowa! Uwielbiam te serum!
Polecam je wypróbować, kiedy zaczniecie wdrażać retinoidy. Nakładane w dni pomiędzy retinoidami powinno dawać świetne rezultaty i ukojenie skórze.
Serum do kupienia TUTAJ
Jeżeli poszukujcie znakomitych składowo, porządnie działających kosmetyków w to gorąco polecam Wam te. W zasadzie to cała marka jest cudna. I jak do tej pory czego się z niej nie dotknę, to jestem zachwycona!
ps. polecam przyjrzeć się jeszcze koktajlowi pod oczy pisałam o nim TUTAJ