Ona zajmie moje miejsce

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Dziennik**

„Nie chcę do taty… Ciocia Kasia powiedziała, iż tata mnie już nie kocha.” – Wojtek objął kolana i wtulił w nie twarz, siedząc na łóżku.

Magda zastygła. Wszystko wyglądało normalnie. Pomięta piżama z robotami, plecak z zabawkami w kącie, kurtka na krześle. Tak swojsko, tak znajomo. Tylko syn nie biegał jak szalony po domu, tylko skulił się w sobie.

Dziś miał jechać do ojca, ale nagle prosił, żeby został. Od jakiegoś czasu te wyjazdy przestały go cieszyć. Magda próbowała go przekonać, ale nagle usłyszała, iż Kasia, nowa partnerka Marcina, go obraża.

– Wojtuś… – Ostrożnie usiadła obok niego. – Powiesz mi, co się stało?

Milczał. W końcu uniósł głowę i spojrzał na nią spod opadających włosów. Nie wyglądał na pięciolatka. W jego oczach była taka smutna dojrzałość, jakby już wiedział, iż nikt mu nie uwierzy.

– Bawiłem się… Ona się wściekła, bo zabawka była głośna. Ten robot, pamiętasz? Zabrala go i powiedziała, iż oni będą mieli inne dziecko, a tata o mnie zapomni. Że jestem… zbędny. I iż jak komuś powiem – westchnął ciężko – to nikt nie uwierzy, bo ciocia Kasia powie, iż to nieprawda. A ona jest dorosła. Jej uwierzą.

Mówił wolno, urywanymi zdaniami, niemal łkając. W Magdzie zawrzało – złość, strach, poczucie winy, iż na to pozwoliła. W gardle stanął jej gorący klus.

Wojtek odwrócił się i zaczął drapać paznokciem prześcieradło. Magda delikatnie wzięła go za rękę.

– Wierzę ci. Wiesz dlaczego? Bo ty nigdy nie kłamiesz. No, chyba iż o te słodycze chowane w szafie.

Chrzęknął, ale się nie uśmiechnął.

– Tata wybrał ją zamiast mnie…
– Tata po prostu jeszcze nie wie całej prawdy – odparła Magda, starając się brzmieć pewnie. – Ale zrozumie. Na pewno.

Gdy ułożyła syna spać, postanowiła napić się herbaty. W ciszy przypomniała sobie, jak poznała Kasię. jeżeli to w ogóle można nazwać poznaniem.

Rok temu dostała wiadomość z anonimowego konta: „Dzień dobry! Nie będę się przedstawiać, ale wiedz, iż chcę dobrze. jeżeli chcesz wiedzieć, gdzie twój mąż spędza wieczory, przyjdź w poniedziałek o 19:00 do restauracji przy ulicy Krakowskiej 8. Stół przy oknie.”

Wtedy jeszcze się zastanawiała, kto kryje się za „życzliwcem”. Teraz wiedziała: to była Kasia. Życzliwość z posmakiem fałszu.

Tamtego wieczoru zobaczyła wszystko. Marcin naprzeciw Kasi. Ich dłonie na stole. Splecione palce. Pocałunek w policzek. Później mamrotał coś o spotkaniu służbowym, o koleżance, na końcu – iż „to nic poważnego”. Ale Magda nie była w stanie wybaczyć zdrady.

Rozstali się. Ale Wojtek został. Tak jak Kasia, która niedługo została żoną Marcina.

Jej wizerunek był nienaganny: uprzejmość, przesładzana dobroć, umiejętność dogadania się z dziećmi. Wszystko w jednym. choćby dawała Wojtkowi prezenty – puzzle, zestawy z dinozaurami, raz choćby ogromnego pluszowego żółwia.

Ale te podarunki nie były dla dziecka. One miały trafić do Marcina. Kasia nie walczyła o miłość chłopca, ale o uwagę mężczyzny. Jej czułość była narzędziem, uśmiech – przynętą. A teraz, gdy skończyła się data ważności jej cierpliwości, a na horyzoncie pojawiła się perspektywa własnego dziecka, Kasia zmieniła ton.

Pomyliła się tylko w jednym: Magda mogła oddać mężczyznę. Ale nie uczucia syna.

Na lodówce wisiała lista spraw na jutro, ale Magdę to nie obchodziło. Miała jeszcze jedno zadanie na dziś. Ważne. Porozmawiać z Marcinem.

Długo wpatrywała się w ekran, zanim zadzwoniła. Dzwonek wydawał się dłuższy niż zwykle. Gdy były mąż odebrał, w jego głosie pobrzmiewało lekko zirytowanie. Późna pora.

– Coś pilnego?
– Pilne. Musimy porozmawiać. O Wojtku.

Od razu się spiął. To czuć było choćby przez telefon.

– Co z nim? Zachorował?
– Nie. Nie chce już do was przyjeżdżać. Mówi, iż Kasia rzuca przy nim paskudne uwagi. Że go już nie kochasz. Że będziesz miał inne dziecko, a jego wyrzucisz z pamięci.

Na drugim końcu zapadła cisza. Potem Marcin odpowiedział ostro, z irytacją, jakby to jemu zarzucano teraz to ohydne zachowanie.

– Magda, daj spokój! Naprawdę myślisz, iż uwierzę w te bzdury? Znowu zaczynasz. Znów próbujesz wkręcać się w moje życie i w relację z Kasią przez dziecko!
– Ja nie zaczynam. Jestem jego matką. I słucham, co mówi. A ty, najwyraźniej, nie. – Głos Magdy stał się twardszy. – Bał ci się powiedzieć. I widzę, iż nie bez powodu.
– Po prostu wykorzystujesz dziecko! – wyrzucił z siebie. – Chcesz, żeby przestał się z nami widywać. Żebym czuł winę i biegał za tobą. To niedorzeczne, Magda. Po prostu niedorzeczne.

Nie odpowiedziała od razu, bo bała się, iż rozmowa przerodzi się w kłótnię. A powstrzymać gniew było trudno. W skroniach pulsowała krew.

Oto Marcin. Nie najgorszy ojciec, ale zawsze z tą młodzieńczą defensywą: wszyscy wokół wrogowie, wszyscy przeciw niemu. Potrafił być czuły wobec syna, owszem. Ale gdy w grę wchodziła Kasia, jego rozum przestawał działać.

– Mówię ci o synu. O tym, iż go krzywdzą. A ty słyszysz tylko siebie. Kasia wmawia mu, iż jest ci niepotrzebny. To według ciebie w porządku?
– Ona by tak nigdy nie powiedziała. Ona… stara się. Po prostu jej nienawidzisz. Żal ci, iż odeszłem. Wymyśliłaś więc sposób, żeby się odegrać.
– Odegrać? – powtórzyła Magda. – Przy tobie jest słodka jak cukierek, a potem… Słyszałeś kiedyś, jak mówi do mnie, gdy jesteśmy same?

Nie słyszał. Oczywiście, iż nie. Pewnie choćby gdyby Kasia robiła to przy nim, znalazłby wymówkę.

– Na pokaz – aniołek, wzrok w podłogę, uśmiech pod linijkę. A jak zostaniemy same – zupełnie inny film. „Wybrał mnie”. „To ty go nie utrzymałaś”. „Rozwódka z balastem”. SłyszałamOstatnie słowo Magdy było ciche, ale mocne: “Wojtek zawsze będzie na pierwszym miejscu, a jeżeli nie potrafisz go chronić, sama to zrobię.”

Idź do oryginalnego materiału