Ona już prawie wyszła za mąż, ale w ostatniej chwili podsłuchała rozmowę teściowej i zrozumiała, iż prawie się pomyliła…

przytulnosc.pl 4 dni temu

Ostatni dzień lata dobiegał końca. Zbliżała się jesień, ale Milena odmawiała jej uwierzenia. Jeszcze raz przeglądała dane nawigatora, próbowała skontaktować się ze stroną internetową hipodromu, ale bez skutku. Nikt nie odbierał telefonu, a zamiast budynku, którego potrzebowała, wokół były brązowe garaże. Milena szła wzdłuż fabryki. Przechodziły obok samochody, a obok niej nie było choćby chodnika. W niebezpiecznej bliskości od pojazdów dziewczyna szukała drogi do hipodromu, ale mapa pokazywała jedno, a rzeczywistość – zupełnie inne.

Milena zmęczyła się patrzeniem na to, co się działo dalej. Zupełnie nie podobało jej się miejsce, w którym się znalazła. Strefa przemysłowa wydawała się dziewczynie nieskończona, podobnie jak długi betonowy mur z drutem kolczastym, wzdłuż którego szła, próbując wydostać się do miasta. Miejskie domy były daleko. Po drugiej stronie znajdowały się garaże i nie było żadnego śladu hipodromu. Milenie było nieprzyjemnie. Rozumiała, iż zgubiła się w nieznanej i zakurzonej części miasta, ale choćby nie miała z kim zapytać, gdzie się znajduje.

Dziewczyna ponownie wybrała numer organizacji, ale odpowiedź nie nadeszła. Przejeżdżający obok samochód prawie ją potrącił. Milena się zdenerwowała i ruszyła dalej, gdy nagle zobaczyła chłopaka na rowerze.

Był kręcony, czarnowłosy i zupełnie młody. Milena zapytała go:

— Młody panie, czy nie powie pan, gdzie tutaj jest hipodrom?

Chłopak odwrócił się, zatrzymał i powiedział:

— Przeniesiono go już trzy lata temu, więc teraz tutaj są tylko garaże. Ale znam drogę do miasta, jeżeli potrafisz przejść przez ulicę, pokażę ci. Hipodrom znajduje się w innej części miasta, a jego nazwa się zmieniła.

Milena odwróciła się i, widząc, iż w pobliżu nie ma samochodów, pobiegła. Dobrze, iż droga była wystarczająco wąska, by zdążyć ją przejść, więc Milena dotarła do chłopaka, a on wszystko jej wyjaśnił.

— Słuchaj, pozwól, iż cię zawiozę — powiedział chłopak — nazywam się Jarek, a ty?

— Milena — odpowiedziała dziewczyna — ale mam chłopaka, więc nic dla ciebie.

Ale Jarek miał już rozbłyskujące oczy. Uśmiechał się do dziewczyny, śmiał się, mówił wiele interesującego, ale Milena, po tym jak Jarek pokazał jej wyjście, odpowiedziała:

— Nie musisz za mną chodzić. Masz jeszcze za mało lat, by za mną zaglądać, a poza tym mam chłopaka, więc bardzo odradzam ci wtrącanie się w nasze relacje.

Jednak Jarek poszedł za Mileną i dowiedział się, gdzie mieszka. Dziewczyna bardzo mu się spodobała. Jarek cieszył się, iż pojawiła się w jego życiu, śmiał się jak dziecko i postanowił działać. Od dawna marzył o takiej dziewczynie jak Milena. Podobała mu się praktycznie wszystkim. Długie ciemne włosy, brązowe oczy, delikatne rysy twarzy były szczególnie piękne. Jarkowi bardzo chciało się nie tylko spotykać, ale też poślubić taką dziewczynę jak Milena. Czuł, iż ma charakter, iż jest bardzo interesująca, miła i wyrazista, więc postanowił nie ustępować i już zrozumiał, co musi zrobić dalej.

Milena następnego dnia poszła do pracy. Pracowała niedaleko swojego domu w księgarni. Kiedyś mieszkała z rodzicami w innym mieście, ale niespodziewanie krewnianka zaproponowała im mieszkanie w tej okolicy. Rodzice otrzymali spadek, znaleźli pracę i przeprowadzili się do innego miasta. Milenie oczywiście trudno było rozstać się ze swoimi przyjaciółmi. Mama, Larysa, uważała, iż Milenie należy się studia, ale dziewczyna się nie zapisała i zatrudniła się w małej księgarni.

Praca jej się podobała, a dziewczynie bardzo miło było tam przebywać. Uwielbiała czytać książki, które sprzedawano w pięknej księgarni, ale tego dnia Milenie było z jakiegoś powodu szczególnie smutno. Jednak gdy wychodziła, zobaczyła Jarka. Stał z małą różą i czekoladowym misie.

— Piękna, przepraszam, ale widziałem, dokąd poszłaś i dowiedziałem się, gdzie mieszkasz. Trzymaj, to dla ciebie i powiedz, kiedy się znowu spotkamy?

Milena spojrzała na chłopaka z niezadowolonymi oczami, a następnie powiedziała:

— Jarku, w jakiej klasie się uczysz?

— Przeszedłem do jedenastej, a co? Ale nie martw się, kilka razy powtarzałem rok. Więc jestem starszy, niż myślisz — odpowiedział Jarek pewnie.

— Jarku, powiedziałam, nie chodź za mną. Mam chłopaka, więc nie musisz ingerować w nasze relacje.

I wręczyła mu prezent, który przyniósł, mówiąc, żeby Jarek podarował go następnej narzeczonej, a potem poszła do pracy.

Milena, choć nie była pewna w relacjach, bardzo cieszyła się z Marcina. To naprawdę był dojrzały chłopak, któremu można było zaufać prawie w każdym aspekcie. Dziewczyna uważała, iż to słuszne, ponieważ bardzo pragnęła prawdziwych relacji, a nie tego, co proponował Jarek. Marcin już pracował, był starszy od samej Mileny, studiował i był interesującą osobą pod każdym względem.

Tego zimnego i deszczowego dnia dziewczynie szczególnie bardzo chciało się z nim porozmawiać. Zwłaszcza iż było mało klientów: rodzice i dzieci już zdążyli kupić wszystko, co potrzebne na pierwszy wrzesień i uczestniczyli w uroczystościach. Zamiast tego Milena po prostu patrzyła, co piszą, nudziła się. Z nudów postanowiła napisać swojemu chłopakowi, żeby coś jej odpowiedział i poprawił nastrój.

Rozmawiała z Marcinem, który, podobno, tracił do niej zainteresowanie. Poznali się na placu sportowym dla dzieci, gdzie Milena biegała w dobrej pogodzie. Marcin okazał się interesującym i wyrazistym człowiekiem. Milenie miło było z nim rozmawiać, ale tego dnia Maks odpowiadał z jakiegoś powodu niechętnie.

Milena smuciła się i nie mogła doczekać, kiedy zmiana się skończy. Ale gdy podeszła do domu, zobaczyła Jarka, który spokojnie rozmawiał z jej mamą. Larysa śmiała się, uśmiechała, trzymając w rękach róże i mały czekoladowy tort, który przypominał duże ciastko. Rozmawiali tak ożywienie, iż nie zauważyli Mileny, ale ona słyszała ich rozmowę.

— Tak, Mileno, naprawdę jesteś interesująca i podoba się wielu, ale nie martw się, przekażę jej twój prezent.

— Przyjdę jutro po pracy jeszcze…

— Przyjdź, — odpowiedziała Larysa, — zaproszę cię na herbatę. No i Mileno, jeżeli nigdzie nie uciekniesz, będziesz w domu.

— Tak, oczywiście, przyjdę — odpowiedział Jarek i odszedł…

— Wszystkiego dobrego, — odpowiedziała mu Larysa, — bardzo miło było cię poznać i porozmawiać.

Jednak Milena podeszła do matki, szara od gniewu. Powiedziała Larysie:

— Słuchaj, dlaczego nie powiedziałaś, iż mam chłopaka? W ogóle nie podoba mi się ten Jarek, czemu w ogóle go potrzebuję?

— Przynajmniej widać, iż cię kocha, a Marcin twój – nie, odpowiedziała mama.

— Marcin jest mądrzejszy i starszy, a Jarek dobry człowiek, ale niedojrzały. Nie jestem zainteresowana rozmową z nim. Tak, zrobił dobrą rzecz. Wyjaśnił, iż trafiłam nie do tej dzielnicy, ale to nie znaczy, iż trzeba od razu z nim wychodzić za mąż?

W odpowiedzi Larysa powiedziała:

— No młody będzie i tak nie zawsze. Wszystko się zmienia, ludzie dorastają, stają się mądrzejsi i odważniejsi, po prostu każdy ma swój czas dojrzałości we wszystkich znaczeniach tego słowa.

— Nigdy nie lubiłam takich młodych chłopaków — odpowiedziała Milena — lubiłam dojrzałe i mądre osoby, które naprawdę są dorosłe i inteligentne. A Jarek, podobno, nigdy nie dojrzeje.

W odpowiedzi mama uważnie spojrzała na córkę, a potem powiedziała:

— Sama tak myślałam, tylko teraz żałuję, iż się nie udało. W młodości też podchodził do mnie kolega z kursu. Wydawał mi się całkowicie niedojrzały, ale kochający, więc go odrzuciłam. Długo do mnie podchodził, chociaż nie miał prawie żadnych pieniędzy, nic. To jabłko wrzuci do torby, to czekoladkę, to ciasteczko. W klasie trochę się śmiali z jego zakochania, ale ja go nie brałam poważnie. Uważałam, iż Wajtek też musi trochę dorosnąć i stać się mądrzejszy.

— No dobrze — odpowiedziała Milena — dla związku samej miłości zupełnie niewystarczające. Ważne, żeby udowodnić, iż jesteś mądrym i samodzielnym człowiekiem. A to, iż ludzie biorą ślub z miłości, a potem się rozstają, jakby wcale się nie kochali, z mnóstwem kłótni i pretensji. No po co mi to wszystko?

— choćby po szkole ten człowiek długo do mnie podchodził — powiedziała Larysa — ale wydawał mi się niewystarczająco dojrzały. Lubiłam mężczyzn mądrzejszych i trochę starszych od ciebie, takich jak twój tata. Wtedy też miałam swoją nieodwzajemnioną miłość, morze przeżyć, ale było mi to przyjemniejsze niż zaloty Wajtka, którego w ogóle za człowieka nie uważałam i nie brałam poważnie.

— Ale wyszłaś za mojego tatę, a nie za niego?

— Tak — odpowiedziała Larysa — i teraz żałuję. Oczywiście rozumiem, iż twój tata to dobry człowiek, nie leniuch, miły, mądry i odpowiedzialny, ale w moim życiu było coś innego. Jakś czas, gdy jeszcze nie pojawiłaś się na świecie, wybraliśmy się z twoim tatą na wakacje. Rodzice dali nam pieniądze, jeszcze coś zaoszczędziliśmy sami i pojechaliśmy na wypoczynek. To było oczywiście interesujące, ale nagle zobaczyłam Wajtka. Tylko to już nie był chłopiec, a dojrzały i sympatyczny mężczyzna, obok którego stała szara myszka, całkowicie nijaka dziewczyna, ale za to jak o nią dbał. Przyniósł jej lody, zamówił coś jeszcze, spełniał wszystkie jej kaprysy. Twój tata nigdy nie mówił mi takich czułych słów jak Wajtek swojej pasji, żonie czy dziewczynie, nie ważne. Wtedy szczerze żałowałam, iż przegapiłam swoją szansę, ale sprawa nie była w tym. Tak samo ty, Mileno, przegapiasz tak dobrego człowieka jak Jarek. Czyż nie widzisz, jak na ciebie patrzy? Jakimi oczami na ciebie patrzy, jak się uśmiecha, jak dobrze cię traktuje? Chcesz dostać takiego mężczyznę jak twój tata?

— A ja nie potrzebuję słodkiej czułości i życia słodkiego jak gumka do żucia — odpowiedziała Milena — chcę prostych i przyjemnych relacji, a nie tego, co mi ciągle narzucają. Marcin jest adekwatny i samodzielny. Nie potrzebuję śpiochy z matką w dodatku. Więc ubieram się i idę do Marcina na randkę. Może z czasem jeszcze się pobierzemy.

I zaczęła się ubierać. Larysa zaczęła namawiać córkę, żeby nie popełniała głupot i nie wybierała takiego człowieka, który Larysa uważała za zbyt przeciętnego, ale kto słucha rodziców w młodym wieku? Ubrała się ładnie, Milena udała się na spacer do znajomego stadionu, na którym wielu uprawiało sport, w tym także Milena.

Dziewczyna szła na randkę nazajutrz z premedytacją przeciwko Jarkowi i swojej matce. Tego wieczoru była szczególnie zdeterminowana, ale niespodziewanie wydarzyło się coś, czego wcale się nie spodziewała. To wiele zmieniło w relacjach Mileny i Marcina, zmuszając dziewczynę do kroku, o którym długo żałowała…

Chłopcy grali w piłkę, gdy Milena podeszła do siatki, przy której Marcin rozmawiał z jakąś dziewczyną. Blondynka była wyraźnie młodsza od niego, patrzyła zakochanymi oczkami, a Marcin mówił jej:

— Moja kochana, proszę, nie musisz się martwić. To, iż niedługo się ożenię, w żaden sposób cię nie dotyczy…

— Widziałam cię z jakąś brunetką, potem powiedziano mi, iż to twoja narzeczona. A co ze mną?

— Nie martw się, moja koteczko — odpowiedział Marcin — u nas z tobą będzie tak, jak było. Rozumiesz, iż po tym incydencie twoi rodzice w żadnym razie nie będą chcieli widzieć mnie twoim narzeczonym…

— Zrozumiałam — odpowiedziała blondynka — no cóż, uznaj, iż cię wybaczyłam.

I delikatnie pocałowała go. Milena schowała się za drzewem i nie od razu uwierzyła w to, co usłyszała i zobaczyła. Taki zwrot wydarzeń po prostu się nie spodziewała. Dobrze, iż ta dziewczyna i Marcin jej nie zauważyli.

Milena trochę pomyślała i postanowiła nie milczeć o tym, co musiała zobaczyć. Zebrała w sobie siłę, podeszła do Marcina i powiedziała:

— Słyszałam to, o czym rozmawialiście. Jak wyobrażasz sobie, iż będę twoją żoną, a ty będziesz biegać za jakąś blondynką?

Marcin nie zawstydził się i powiedział:

— No właśnie, źle to zrozumiałaś. Nic nie miałem z tą Weroniką, nie mam i nie będę, po prostu bierzemy udział w dramatycznym spektaklu, gramy razem, dlatego uczymy się roli…

— A, myślę, iż wszystko jasne — odpowiedziała Milena — pamiętaj, iż długo mnie nie będę czekać i na pewno postaram się wyjść za mąż jak najszybciej.

— Jak? — zapytał Marcin — znaczy, to ty mnie opuszczasz, a nie ja ciebie? Znaczy, pojawiła się ktoś inny, a gdyby nie sytuacja z Weroniką, to bym o tym choćby nie wiedział? Dobra narzeczona, nic do dodania…

— A może masz Weronikę nie tylko jedną? — oburzyła się Milena — może nie jestem pierwsza?

— A to jaka ma różnica? — zapytał Marcin — mi na przykład ważne jest być ostatnim, a nie pierwszym, więc nie musisz niczego wymyślać i udawać. Lepiej powiedz, kto zamierza cię poślubić…

— Nieważne kto — odpowiedziała Milena — jeżeli tak łatwo zacząłeś się całować z tą dziewczyną, to znaczy, iż i mnie łatwo zamienisz. Nie chcę się z tobą dalej znać. Zobaczysz moje wesele i zazdrościsz…

I, wściekła, odeszła od Marcina, postanawiając, iż nie chce już dłużej znosić jego wybryków i potencjalnych zdrad. Marcin kilkukrotnie potem próbował odzyskać dziewczynę, ale nic z tego nie wyszło. Milena postanowiła nazajutrz wyszła za Jarka: potem będzie widać, co z tym dalej zrobić. W każdym razie, jakkolwiek by nie był Jarek, na pewno nie będzie chodził i zdradzał, a wszystko inne nie ma znaczenia.

Milena choćby mimowolnie się uśmiechnęła, gdy wyobrażała sobie, jak Marcin zobaczy ją w pełnej sukni ślubnej, z mnóstwem gości, uśmiechającą się i szczęśliwą. Obok będzie stał Jarek, który będzie szaleńczo szczęśliwy, podając piękny bukiet panny młodej. Jak wszyscy będą ją gratulować z okazji ślubu, jak będzie się śmiać i uśmiechać temu, iż teraz pojawi się w jej życiu i jak będzie szczęśliwa nazajutrz Marcinowi, którego choćby ta blondynka-niedojrzała zrezygnuje.

Z takimi myślami Milena opowiedziała matce o spotkaniu z Marcinem i o jego rozmowie z jakąś blondynką i znalazła niespodziewane zrozumienie. Mama uważała, iż córka dokonała adekwatnego wyboru i już przygotowywała się, by wyjść za Jarka. Larysa choćby zrobiła rozeznanie i dowiedziała się, iż Jarek pracuje w fabryce, mieszka z matką, a poza tym ma cichy i spokojny charakter, który podoba się praktycznie wszystkim i wywołuje duże uśmiechy.

Milena była szczęśliwa. Postanowiła przeprowadzić się do Jarka, by omówić sprawy ślubu i lepiej go poznać. Mama Jarka, Irena, bardzo ucieszyła się z przyszłej synowej. Milena bardzo jej się podobała, i powiedziała, iż dziewczyna będzie praktycznie idealną partnerką dla jej syna.

— Jesteś staranna, praktyczna i poradzisz sobie z każdym problemem — mówiła Irena Borisowna — chciałam, żeby mój syn miał taką przyszłą żonę.

— Tak, — odpowiedziała Milena — nie brakuje mi praktyczności, ale czasami potrafię być też egoistką. Po prostu łatwo się złośliwie nastrajać, chcę trochę pokłócić się, choćby trochę zadrzeć, ale taki już mam charakter.

— Nic, kochanie — odpowiedziała Irena Borisowna — jestem liderem w rodzinie, więc ujarzmię każdą przyszłą synową…

I uśmiechnęła się jakby żartując, ale Milenie taki humor zupełnie się nie spodobał.

Zamieszkały z Jarkiem w jego pokoju. Jarek był posłusznym chłopakiem, nigdy nie krzyczał i się nie wściekał, więc Milena rozumiała, iż bierze choćby wygodny, ale nudny wariant, ale postanowiła dosadzić Marcina. Zwłaszcza iż widziała, z jakim ciekawością Marcin na nią patrzył, a więc nazajutrz postanowiła wziąć ślub, a choćby coś więcej…

Czas mijał. Jarek i Milena już wybrali restaurację, umówili się z fotografem, wybrali fryzjera i suknię. Milenie bardzo podobała się różowa suknia z srebrzystym połyskiem, która doskonale pasowała do jej włosów i oczu. Dziewczyna była szczęśliwa, ale do pewnego momentu.

Pewnego dnia spieszyła się do domu i przyszła trochę wcześniej, gdy usłyszała, jak Irena Borisowna napominała Jarka za całkowicie błahą sprawę:

— Mówię ci, żebyś z tym Igorem nigdy więcej się nie kontaktował, rozumiesz mnie? On nie jest twoim przyjacielem…

Milena doskonale wiedziała, o kim mowa, i zamarła w miejscu. Jarek był przyjacielem Igora, a Igor był jego najlepszym przyjacielem. Czyżby mama ingerowała we wszystkie relacje i wszystko psuła? Dziewczyna zupełnie tego nie chciała. Jak zachowa się Jarek? Igor był całkiem niezłym człowiekiem, ale dlaczego nie podobał się Irenie Borisownej?

W tym czasie Jarek, nie zauważając Mileny, powiedział:

— Dobrze, mamo, nie będę się już z nim kontaktował…

— I nie oglądaj tego filmu — powiedziała mama — to po prostu straszne, a nie film… To szkodliwe dla twojej psychiki, żebyś więcej nie oglądała tego, zobaczę to.

Milena wystarczyło posłuchać tych słów, by zrozumieć, iż taki cichy, posłuszny Jarek to po prostu mamina marionetka, a nie mężczyzna. Z takim nie to, co kukurydzę nie ugotuje się, a on będzie po prostu synkiem matki, który nic sam nie zdoła zrobić. Wszystko będzie rozwiązywane tylko tak, jak powie Irena Borisowna. Nie, nie o takiego życia marzyła Milena.

W odpowiedzi po prostu zebrała rzeczy i wyszła do matki, która nie zrozumiała córki i powiedziała:

— A ty się nie boisz, iż więcej nikt ci nie zaproponuje ślubu?

— Mamo, nie jestem stara — powiedziała Milena — a Jarek to nie jedyny kandydat na narzeczonego na świecie. Znajdę z czasem innego, a znieść synka matki nie będę… On sam w swojej rodzinie nic nie decyduje.

Larysa nie została przekonana słowami córki i powiedziała Milenie:

— Przegrywasz ze swoim charakterem, iż w ogóle nie wyjdziesz za mąż. Rozumiem, iż postanowiłaś wyjść nazajutrz przeciwko Marcinowi, on ciągle chodził pod twoimi oknami i przynosił ci kwiaty, ale na twoim miejscu wybrałabym Jarka.

— I Irene Borisowną w dodatku — odpowiedziała Milena — Jarek w ogóle mi się nie podoba. Po prostu czułam wobec niego wdzięczność, tyle. A powiedzieć, iż go kocham, nie mogę…

— Jesteś całkowicie w błędzie — odpowiedziała Larysa — całkowicie w błędzie! Rozumiesz, ile my z ojcem włożyliśmy pieniędzy w twoje wesele? Rozumiesz, iż będziesz musiała spłacać długi Irene Borisownej za to, co się nie udało? Ona organizowała bankiet, znalazła cię takiego fotografa, którego nie da się znaleźć w internecie, więc teraz wszystkie nasze wysiłki są na nic?

— Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wszystko anulować i zwrócić pieniądze — odpowiedziała Milena — a ja nie chcę się męczyć z synkiem matki.

— Jarek dla ciebie starał się, widać po wszystkim, iż naprawdę cię kocha i ceni, a ty po prostu zachowałaś się jak niewdzięczne zwierzę. Czy sama nie jestes pęta od siebie? A gdyby ktoś ci tak zrobił.

Ale Milena nic nie słuchała i zaczęła ciągnąć rzeczy do pokoju, tylko mama przeszkodziła i nie pozwoliła jej tego zrobić, mówiąc, iż córka sama zdecydowała się stracić własne szczęście, iż zaraz pójdzie do Jarka, ale Milena zamknęła drzwi i nie chciała nic udowadniać matce.

Czekała, iż wróci ojciec i wtedy wyjaśni sytuację, ale tata tylko tchórzliwie wspierał matkę, która dzwoniła do Ireny Borisownnej, przepraszała za zachowanie córki i błagała, by sprawiła, iż Milena wróci do niej. Od tego dziewczyna czuła się jeszcze gorzej. Podczas gdy mama rozmawiała, zebrała rzeczy i wyszła z domu, gdy nagle spotkała Marcina. Rozpacz osiągnęła taki poziom, iż choćby porwała swoją suknię ślubną i powiedziała chłopakowi:

— Marcin, wybacz mi, wybacz…

— No dobra, za co? Widzę, iż żałujesz tego, co zrobiłaś, i mnie kochasz. A nawiasem mówiąc, przyszedłem do ciebie z Weroniką i naszą kierowniczką kółka. Oto nagranie tej sceny, którą próbowaliśmy, po prostu nic nie zrozumiałaś.

I pokazał. Okazało się, iż Weronika i Marcin grali postacie z jakiejś mało znanej powieści. W rzeczywistości Weronika miała innego chłopaka, który był świadomy sytuacji i nie zazdrościł Weronice nikomu.

Już następnego dnia Milena odebrała dokumenty z Urzędu Stanu Cywilnego, a potem napisała nowe zgłoszenie o wyjściu za mąż za Marcina, tylko iż nikt z bliskich jej tego nie wspierał. Ślub odbył się skromnie, młodzi wzięli ślub w zwykłych dżinsach. Jednak mama Larysa nie wybaczyła córce i długo z nią nie rozmawiała, a Irena Borisowna obwiniała do końca swoich dni Milenę za to, iż wykorzystała jej syna i porzuciła, nie rozumiejąc swojej roli w tej sytuacji.

Idź do oryginalnego materiału