On będzie mieszkał z nami…

newsempire24.com 22 godzin temu

Dzwonek zadźwięczał ostro, zwiastując nieproszonych gości. Jadwiga zdjęła fartuch, otarła ręce i podeszła do drzwi. Na progu stała jej córka z młodym mężczyzną. Wpuściła ich do mieszkania.

Cześć, mamo powiedziała córka, całując ją w policzek. To Witek, będzie z nami mieszkał.
Dzień dobry młody mężczyzna skłonił się grzecznie.
A to moja mama, ciocia Jadzia.
Jadwiga Kowalska poprawiła ją córka.
Mamo, co będzie na kolację?
Puree z grochu i kiełbaski.
Nie jem puree z grochu odparł chłopak, ściągając buty i kierując się do salonu.
Ale mamo, Witek nie lubi grochu powiedziała córka szeroko otwartymi oczami.

Młodzieniec rozsiadł się na kanapie, rzucając plecak na podłogę.
To adekwatnie mój pokój zauważyła Jadwiga.
Witek, chodź, pokażę ci, gdzie będziemy mieszkać zawołała Ania.
Podoba mi się tu mruknął, wstając z kanapy.
Mamo, pomyśl, co Witek może zjeść.
Nie wiem, mamy jeszcze pół paczki kiełbasek wzruszyła ramionami.
Spoko, z musztardą, keczupem i chlebem wykrzyknął.
No dobrze odparła tylko Jadwiga, kierując się do kuchni. Najpierw znosiła kotki i szczeniaki, a teraz przyprowadza to i jeszcze mam go karmić.

Nalała sobie puree, położyła dwie usmażone kiełbaski, dodała sałatkę i zaczęła jeść z apetytem.
Mamo, czemu jesz sama? zapytała córka, wchodząc do kuchni.
Bo wróciłam z pracy i jestem głodna odparła Jadwiga, przeżuwając kiełbaskę. Jak ktoś chce jeść, niech sobie sam weźmie albo ugotuje. A jeszcze jedno czemu Witek ma z nami mieszkać?
No jak to czemu? To mój mąż.

Co?! Twój mąż?
No właśnie. Twoja córka jest dorosła i sama decyduje, czy wychodzi za mąż, czy nie. Mam w końcu dziewiętnaście lat.
Ale choćby mnie nie zaprosiliście na ślub.
Nie było ślubu, tylko urząd. Skoro teraz jesteśmy małżeństwem, będziemy razem mieszkać odparła Ania, patrząc na przeżuwającą matkę.
No to gratulacje. Ale czemu bez wesela?
Jak masz pieniądze na wesele, to nam daj, my już wiemy, na co je przeznaczyć.
Rozumiem odparła Jadwiga, kontynuując kolację. Ale czemu akurat u nas?
Bo w ich kawalerce już mieszka czwórka.
Czyli opcji wynajęcia choćby nie rozważaliście?
Po co wynajmować, skoro mam tu swój pokój? zdziwiła się córka.
Rozumiem.
Dasz nam coś do jedzenia?
Aniu, garnek z puree stoi na kuchence, kiełbaski na patelni. jeżeli to za mało, w lodówce pozostało pół paczki. Bierzcie, czego potrzebujecie.

Mamo, ty nie rozumiesz, masz teraz ZIĘCIA podkreśliła ostatnie słowo.
I co? Mam teraz tańczyć z radości? Aniu, wróciłam z pracy, jestem zmęczona, oszczędź mi festynów. Macie ręce i nogi, radźcie sobie sami.
Dlatego jesteś sama! Ania rzuciła matce wściekłe spojrzenie i zatrzasnęła drzwi do swojego pokoju. Jadwiga dokończyła jeść, pozmywała, przetarła stół i wyszła. Przebrała się, wzięła torbę i poszła na siłownię. Kilka razy w tygodniu spędzała wieczory na ćwiczeniach albo basenie.

Około dziesiątej wróciła do domu. Spodziewając się gorącej herbaty, znalazła w kuchni kompletny bałagan najwyraźniej ktoś próbował tu gotować. Pokrywka od garnka zniknęła, a potrawa w środku wyschła i popękała. Opakowanie po kiełbasach leżało na stole, obok zeschła kromka chleba bez opakowania. Patelnia była przypalona, a ktoś darł ją widelcem. Naczynia stały w zlewie, a na podłodze rozlał się jakiś słodki płyn. W całym mieszkaniu śmierdziało papierosami.

O, to coś nowego. Ania nigdy sobie na coś takiego nie pozwalała.
Jadwiga otworzyła drzwi do pokoju córki. Młodzi pili wino i palili.
Aniu, posprzątaj w kuchni. I jutro kupisz nową patelnię powiedziała matka, wchodząc do swojego pokoju bez zamykania drzwi.

Ania zerwała się z miejsca i pobiegła za nią.
Dlaczego my mamy sprzątać? I skąd wezmę pieniądze na patelnię? Nie pracuję, studiuję. Dla ciebie naczynia są ważniejsze?
Aniu, znasz zasady: kto je, ten sprząta; kto bałagani, ten sprząta; co się zepsuje, to się wymienia. Każdy dba o siebie. I tak, patelnia jest ważna nie była tania, a teraz nadaje się do kosza.
Po prostu nie chcesz, żebyśmy tu mieszkali rzuciła córka.
Nie odparła Jadwiga spokojnie.

Nie miała ochoty na kłótnię, a Ania nigdy wcześniej tak się nie zachowywała.
Ale część mieszkania należy do mnie.
Nie, mieszkanie jest w całości moje. Pracowałam na nie i je kupiłam. Ty jesteś tylko zameldowana. Rozwiązywanie problemów kosztem mnie? Nie. jeżeli chcecie tu mieszkać, trzymajcie się zasad wyjaśniła córce stanowczo, ale bez podnoszenia głosu.
Całe życie żyłam według twoich zasad. Jestem mężatką i od dzisiaj nie będziesz mi mówić, co mam robić zaprotestowała Ania. Poza tym swoje życie już przeżyłaś i powinnaś nam oddać mieszkanie.
Chętnie oddam wam klatkę schodową i ławkę na podwórku. Więc, skarbie, jesteś mężatką? Nie pytałaś. Albo zostajesz tu sama, albo z mężem gdzie indziej. On tu nie zostaje oświadczyła Jadwiga.

Zatrzymaj sobie to swoje mieszkanie. Witek, wychodzimy! krzyknęła Ania, zaczynając pakować rzeczy.
Po pięciu minutach świeżo upieczony zięć wtargnął do pokoju Jadwigi.
Hej, mamo, bez paniki, wszystko będzie dobrze powiedział, lekko chwiejąc się od alkoholu. Nie wyjdziemy w środku nocy. Bądź miła, a choćby będziemy się zachowywać cicho.
Jaką mam być ci mamą? oburzyła się Jadwiga. Twoi rodz

Idź do oryginalnego materiału