Kiedy usłyszała tę wiadomość, Aleksandra była całkowicie sparaliżowana – w środku poczuła pustkę. Jej Olek ma inną kobietę, która nosi pod sercem jego dziecko. Jedyną myślą, która dawała jej wtedy odrobinę ukojenia, było to, iż jej mąż… w końcu „wydoroślał” i zdobył się na to, by mieć własne zdanie.
Przeżyli razem osiemnaście lat. Pobrali się młodziutcy, gdy oboje mieli po dwadzieścia lat. Wtedy Aleksandrze wydawało się, iż kocha Olka całym sercem. A przecież co więcej potrzeba do zbudowania solidnej rodziny?
Pracy nigdy się nie bała. Aleksandra była zawsze energiczna, wszystko robiła sama – doglądała zwierząt w gospodarstwie, uprawiała ogród, potrafiła sama zrobić remont, kosiła trawę, jeździła samochodem, a jednocześnie uczyła w miejscowej szkole na półtora etatu.
Olek był typem człowieka spokojnego do przesady. Nigdy sam z siebie nie brał się do roboty – robił tylko to, co mu kazała żona. Brak inicjatywy drażnił Aleksandrę, ale zaciskała zęby, powtarzając sobie: „Bóg paruje ludzi nieprzypadkowo”. Robiła wszystko sama, byle w domu była cisza i spokój.
Pierwszą poważną próbą dla ich małżeństwa była nieobecność dziecka. Aleksandra próbowała wszystkiego – lekarze, modlitwy, pielgrzymki do sanktuariów… Olek, w swoim stylu, nie przejmował się tym aż tak mocno. Zawsze mawiał: „Jakoś to będzie”.
To jego „jakoś” doprowadzało Aleksandrę do szału. Ale wierzyła i modliła się. Po ośmiu długich latach wymodliła w końcu u Boga dziecko. Urodziła się dziewczynka, którą nazwali Darią. Aleksandra była przekonana, iż to prawdziwy dar niebios.
…A teraz – proszę – taka wiadomość: jej Olek odchodzi do młodszej współpracownicy, która spodziewa się jego syna.
Przez te wszystkie lata, choćby żyjąc w małżeństwie, Aleksandra nigdy nie czuła męskiego wsparcia. Cały ciężar obowiązków brała na swoje barki. Olek ani razu sam nie zrobił sobie kanapki, nie uprasował koszuli – zawsze czekał, aż zrobi to żona. A ona robiła, bo uważała, iż taki jest jej obowiązek.
A teraz jej bezwolny mąż wreszcie zdobył się na decyzję – zostawia ją z dzieckiem i idzie do innej. Po raz pierwszy w życiu miał odwagę podjąć jakieś działanie. Jedyne, co bolało Aleksandrę najbardziej, to pytanie: dlaczego właśnie ją życie wystawiło na taką próbę? Dlaczego musiała stać się aż tak silna, żeby to wszystko udźwignąć?
Na jej policzkach nie było łez. Ale gdyby ktoś zajrzał w głąb jej duszy, zobaczyłby tam cały ocean.
Aleksandra spokojnie wysłuchała słów męża i powiedziała cicho, ale stanowczo:
— Idź… Wypuszczam cię wolno.