Ojczym odmawia opłacenia wesela pasierbicy w ostatniej chwili

przytulnosc.pl 3 dni temu

W tym roku miało odbyć się wesele mojej pasierbicy Natalii. Od dekady mieszkam razem z moją partnerką Anną i jej córką – nie było między nami większych spięć, zawsze starałem się wspierać rodzinę na każdym kroku. Finansowałem studia Natalii, kupiłem jej samochód na ostatnich latach uniwersytetu, płaciłem za mieszkanie i utrzymanie. Nigdy nie robiłem z tego powodu hałasu, choć wiem, iż nie jestem jej biologicznym ojcem.

Natalia ma kontakt ze swoim prawdziwym tatą, Pawłem, ale nigdy nie doprowadził on do tego, żeby ją w jakikolwiek sposób wesprzeć. Nie opłacał jej wydatków na kieszonkowe, nie kupował ubrań ani nie regulował opłat za uczelnię. Wszystkie odpowiedzialności finansowe spadały na mnie. A mimo to, gdy przychodziło mu spędzać z nią czas, bywałem naprawdę zazdrosny – widziałem uśmiech na twarzy Natalii, gdy spotykała się z tatą, który przecież nigdy nic dla niej nie zrobił.

Kiedy pojawił się pomysł, aby zorganizować uroczyste przyjęcie dla około 200–250 gości, oczywiście zgodziłem się wesprzeć przygotowania. W mojej ocenie kilka dodatkowych stołów nikomu nie zaszkodzi, więc poprosiłem Annę, by wpisała na listę gości dwadzieścia osób spośród moich przyjaciół i dalszych krewnych. Obiecano mi, iż niczym się nie martwię – iż moja lista zostanie uwzględniona.

Tymczasem tuż przed ślubem, kiedy zaproszenia były już rozesłane, przypadkiem spotkałem Marka, dawnego kolegę ze studiów, którego wpisałem na swój osobisty spis. Z przyjemnością spędziliśmy chwilę na rozmowie, więc zapytałem go, czy dotarło do niego zaproszenie na wesele Natalii. Mark z marszem w głosie odwzajemnił moją uprzejmość: „O jakim weselu mówisz? Nie słyszałem o tym niczego, nie dostałem żadnego zaproszenia”.

Przełknąłem ślinę i gwałtownie przejrzałem swoje zaproszenie – faktycznie, na liście gości nie figurował ani jeden znajomy, którym sam się zajmowałem. Ani przyjaciele, których wymieniłem, ani dalsi krewni, których mają wpisać na listę. Zupełnie jakby ktoś wyrzucił moje nazwiska z listy.

Kulminacją tej całej sytuacji był dzień ślubu, kiedy wróciłem z pracy i wszedłem do salonu, a tam czekał pan Paweł z żoną i dwójką wnuków – moja partnerka Anna siedziała obok Natalii. Nie zorientowano mnie, iż ojciec Natalii i jego rodzina również będą gośćmi, więc czułem się zaskoczony. Przez cały wieczór wszystkie spojrzenia zwrócone były na Pawła: powtarzał toast, śmiał się, rozmawiał z gośćmi, podczas gdy ja stałem z boku i obserwowałem, jak osoba, która nigdy nie wzięła odpowiedzialności za wychowanie córki, świetnie się bawi.

W pewnym momencie uznałem, iż mam dość. Podniosłem kieliszek i zgromadziłem wokół siebie kilku kuzynów oraz znajomych, którzy jednak dotarli na wesele dzięki zaproszeniu podanemu im przez organizatorów. Zrobiłem przerwę, spojrzałem na tłum, a potem wypowiedziałem słowa, które zmieniły bieg tej uroczystości.

— Przez ostatnie dziesięć lat wspierałem Natalię na każdym kroku: od studiów, przez codzienne obowiązki, aż po dziś. Robiłem to z miłości, chociaż nie jestem jej biologicznym ojcem i doskonale wiem, iż moja obecność finansowa była kluczowa. A jednak przez cały czas czułem, iż nigdy naprawdę nie byłem częścią tej rodziny. Zobaczcie, kto otrzymał najwięcej uwagi, kto dzisiaj stoi w centrum. Jaką rolę w jej życiu odegrał prawdziwy ojciec? Czy kiedykolwiek zatroszczył się o jej przyszłość poza życzeniami „powodzenia” skierowanymi do innych?

— Dlatego chcę już na początku podziękować ojcu Natalii, Pawłowi, za wkład, jaki włożył w organizację tej uroczystości. — Wziąłem głęboki oddech. — Ale nie chcę dłużej być bankomatem. To, co dowiedziałem się w ostatnich dniach, upewniło mnie w tym, iż nigdy nie byłem traktowany jak członek rodziny, ale wyłącznie jak osoba odpowiedzialna za wydatki. Ze smutkiem informuję, iż nie będę finansował tego przyjęcia. Natomiast wszystkie formalności i koszty przekazuję naturalnemu ojcu Natalii.

Po tych słowach natychmiast poprosiłem gospodynię lokalu, by wyprowadziła gości spoza mojego zaufanego kręgu, a żonie i pasierbicy powiedziałem, iż muszą opuścić mój dom i nie zamierzam już utrzymywać tego związku w dotychczasowej formie. Wesele, które miało kosztować około 80 tysięcy złotych, zostało w ten sposób odwołane – a ja zostałem sam, z mieszkaniem, które planowałem przekazać Natalii i jej przybranemu mężowi, ale oto zostałem zawiedziony przez ludzi, których uznałem za najbliższych.

Rzadko kiedy relacje między pasierbami a przybranymi rodzicami są budowane na zaufaniu. Często to ojcowie i matki zastępcze stają się najczułszymi opiekunami, ale czasami okazuje się, iż to oni są najbardziej skrzywdzeni. Ślub to przecież rodzinne święto: wszyscy zbierają się, aby wspólnie celebrować nowy etap w życiu. W praktyce jednak zrozumiałem, iż moje zaangażowanie finansowe nie wystarczyło, by być traktowanym na równi.

Gdy zrozumiałem, iż dla Natalii i Anny byłem tylko portfelem, a moje zdanie nie miało znaczenia, nie potrafiłem już milczeć. Gdybym mógł cofnąć czas, może dalej szedłbym tą drogą, ale dziś wiem, iż miłość wykracza poza ciche umożliwianie – polega na wzajemnym szacunku i gotowości dzielenia odpowiedzialności. A co byś zrobił na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału