Ojciec zmusił ją do ślubu z żebrakiem, bo była niewidoma – to, co zdarzyło się potem, wstrząsnęło wszystkimi

twojacena.pl 13 godzin temu

Ojciec zmusił ją do małżeństwa z żebrakiem, bo była niewidoma to, co wydarzyło się później, zszokowało wszystkich
Ojciec Jadwigi postanowił wydać ją za mężczyznę, który wydawał się żebrakiem, tylko dlatego, iż od urodzenia była niewidoma. Jednak to, co nastąpiło później, wprawiło wszystkich w osłupienie.
Jadwiga nigdy nie widziała światła dnia, nie patrzyła na niebo ani na twarze ludzi wokół. Choć pozbawiona wzroku, czuła surowość świata w każdym oddechu. Życie nigdy nie było dla niej łaskawe.
Urodziła się w rodzinie, która czciła piękno ponad wszystko. Jej dwie siostry były nieustannie chwalone za urzekające oczy, nieskazitelną cerę i wdzięczne sylwetki. Goście przychodzili, by je podziwiać, sąsiedzi plotkowali o nich z zachwytem, a choćby obcy zatrzymywali się, by zauważyć ich urok.
Lecz Jadwiga była inna. Od urodzenia niewidoma. W oczach ojca nie była dzieckiem, które warto kochać czy pielęgnować, ale ciężarem hańbą do ukrycia. Gdy siostry były wystawiane na pokaz, ją trzymano za zamkniętymi drzwiami, jak wstydliwy sekret.
Gdy matka zmarła na chorobę, gdy Jadwiga miała zaledwie pięć lat, sytuacja stała się jeszcze gorsza. Jej ojciec, niegdyś surowy, ale zrównoważony mężczyzna, zmienił się zupełnie. Żałoba przemieniła się w gorycz, a gorycz w okrucieństwo. I z powodów, których Jadwiga nigdy nie zrozumiała, większość tej okrutności skierował właśnie na nią.
Nigdy nie wymawiał jej imienia. Zamiast tego nazywał ją tym stworzeniem. Nie pozwalał jej siadać przy stole, gdy przychodzili krewni. jeżeli zjawiali się goście, zamykał ją w pokoju, przekonany, iż samo jej spojrzenie było przekleństwem.
Tak mijały lata. Jadwiga dorastała, stając się młodą kobietą o łagodnym głosie i dobrym sercu, ale ojciec stawał się coraz zimniejszy. W dniu jej dwudziestych pierwszych urodzin, zamiast okazać życzliwość czy nadzieję na jej przyszłość, podjął najokrutniejszą decyzję w jej życiu.
**Ślub**
Pewnego ranka ojciec wszedł do jej maleńkiego pokoju, gdzie siedziała cicho, przesuwając palcami po stronach starej książki w alfabecie Braillea, którą kochała. Rzucił jej na kolana złożony kawałek materiału.
Wychodzisz za mąż jutro powiedział suchym, pozbawionym emocji głosem.
Jadwiga zdrętwiała, dłonie kurczowo ściskały tkaninę. Słowa nie miały sensu. Za mąż? Za kogo? Ledwo mogła oddychać, gdy wyszeptała: Za kogo?
Za żebraka spod kościoła odparł ojciec zimno. Jesteś ślepa. On jest biedny. Dobrana para.
Jej usta zadrżały. Chciała krzyczeć, protestować, błagać ale żaden dźwięk nie wydobył się z gardła. W głębi duszy wiedziała, iż słowo ojca było ostateczne. Nigdy nie dawał jej wyboru i teraz miałoby być inaczej?
Następnego dnia zabrano ją na skromną, pospieszną ceremonię. Nigdy nie zobaczyła twarzy mężczyzny i nikt go jej nie opisał. Ojciec chwycił ją za ramię i popchnął naprzód. Weź go pod rękę rozkazał. Była posłuszna jak duch, poruszający się we własnym ciele.
Wokół rozlegały się szepty i śmiechy. Ślepa dziewczyna i żebrak mówili ludzie, szydząc z jej niedoli.
Po ślubie ojciec wcisnął jej w dłonie mały worek z ubraniami. Teraz to twój problem powiedział do mężczyzny. Bez słowa odwrócił się i odszedł, nigdy nie oglądając się za siebie.
**Chata**
Mężczyzna miał na imię Stanisław. Przez długi czas milczał, prowadząc ją py

Idź do oryginalnego materiału