Odwieczna tajemnica

polregion.pl 1 tydzień temu

Dawna tajemnica

W domu Arkadiusza i Anny panowała radość. Tego dnia ich jedyny syn Maksymilian brał ślub z ukochaną dziewczyną Dagmarą. Maks od dawna nie mógł spać, co chwilę zerkał na zegarek, obawiając się, iż się spóźni lub coś przegapi. Denerwował się ogromnie w końcu pierwszy raz się żenił.

Czekałem na ten dzień tak długo. W końcu moją ukochaną Dagnę będę mógł nazwać żoną. Najukochańszą żoną. Będziemy szczęśliwi, ona też mnie kocha takie myśli kotłowały się w głowie pana młodego.

Dagmara obudziła się w doskonałym nastroju. To był najważniejszy dzień w jej życiu ślub z Maksem.

Pewnie już nie śpi i też się denerwuje pomyślała z uśmiechem o swoim przyszłym mężu. Dziś zostaniemy mężem i żoną, a to znaczy, iż każdego ranka będziemy się budzić razem. Nasza miłość zwyciężyła. Przed nim tylko szczęście.

Cieszyła się, myśląc o tej przyszłości. Ale życie to nie przechadzka po łące bywa pełne trudnych chwil, nierozwiązywalnych problemów. Najtrudniejsze to przejść przez nie wszystkie, nie tracąc bliskich.

Początkowo rodzice obojga nie byli zachwyceni wyborem swoich dzieci. Każdy rodzic uważa, iż jego córce należy się niezwykły mąż, a synowi wyjątkowa żona. Ale młodzi nie słuchali nikogo. Byli szczęśliwi razem i nikt nie mógł im tego odebrać.

Ślub przeszedł najśmielsze oczekiwania. Wszyscy byli zachwyceni. Panna młoda lśniła urodą i radościĄ, a pan młody wcale nie ustępował jej urokiem. Rozpoczęło się ich wspólne życie. Maks i Dagna snuli plany, marzyli o dzieciach, o własnym domu.

Najpierw urodzi się nam syn mówił stanowczo Maksymilian. Dziedzic rodu.

Maks, a ja chcę córeczkę. Będę ją ubierać w śliczne sukienki, jak laleczkę odpowiadała żona.

Ale zgadzali się co do jednego niezależnie od tego, kto się urodzi, będzie ich szczęściem. Będą go kochać.

Czas mijał. Minął już rok od ślubu, a Dagna wciąż nie zachodziła w ciążę. Coś nie wychodziło. Oboje bardzo czekali, a ona choćby po kryjomu płakała, bojąc się, iż nigdy nie będą mieli dzieci.

Ale po półtora roku małżeństwa nadeszła wreszcie upragniona nowina.

Maksymilian, będziemy mieli dziecko! oznajmiła uradowana żona, wracając z przychodni.

Cieszyli się wszyscy przyszli rodzice, dziadkowie. I w wyznaczonym czasie przyszedł na świat synek, Jasio.

Mówiłem, iż najpierw będzie syn oznajmił dumny ojciec swoim rodzicom.

Ze szpitala zabierali Dagnę i Jasia niemal całą rodziną. Wszyscy przynieśli prezenty, gratulowali młodym rodzicom, rozczulali się nad ich pierworodnym. Wszyscy byli szczęśliwi. Młodzi mieszkali u rodziców Dagny, w ich trzypokojowym mieszkaniu na razie miejsca było dość.

Pewnego dnia Anna, matka Dagny, zaczęła zauważać coś niepokojącego u swojego męża Arkadiusza. Chodził ciągle ponury, szczególnie gdy patrzył na śpiącego, chrapiącego wnuka. Ale w końcu nie wytrzymał i wyznał żonie:

Aniu, przyjrzyj się wnukowi. Nie wydaje ci się dziwne, iż u jasnowłosych i jasnookich rodziców urodził się chłopiec o bardzo ciemnych włosach i śniadej cerze?

Żona machnęła ręką.

Daj spokój, Arkadiuszu, dzieci się zmieniają. Te ciemne włosy wypadną, wyrosną jasne, jak u rodziców.

Lecz czas mijał, a Jasio rósł, pozostając ciemnowłosym i śniadym. Już samodzielnie dreptał, bawił się. Rodzice uwielbiali synka, babcia też. Tylko dziadek Arkadiusz nie mógł się pogodzić z wyglądem wnuka. Czasem przychodzili krewni i rozczulali się nad ślicznym chłopczykiem. Żartowali, bez złych intencji, wspominając dalekich krewnych o podobnych rysach.

W końcu Arkadiusz nie wytrzymał. Nie mógł już dłużej tłumić podejrzeń. Nakręcał się i postanowił porozmawiać z synem.

Maks, naprawdę nie widzisz, iż twój syn do was nie podobny? Jak możesz być spokojny, patrząc na niego? Dla mnie jest jasne to nie nasza krew.

Maksymilian obraził się na ojca.

Chyba nie sugerujesz, iż moja Dagna mnie zdradza? Co ty adekwatnie chcesz powiedzieć?

A ty co myślisz, synu? Jasiek zupełnie do nas nie pasuje. W naszej rodzinie nigdy nie było śniadych i ciemnowłosych wszyscy jasnowłosi nie ustępował ojciec.

Nie waż się tak mówić o mojej żonie przerwał mu syn. Ona kocha tylko mnie i temat jest zamknięty.

Słowa syna rozwścieczyły Arkadiusza. W głębi duszy był pewien udowodni, iż wnuk nie jest z ich krwi. Postanowił działać w tajemnicy, otworzyć synowi oczy. Kiedy bawił się z wnukiem, niepostrzeżenie zebrał jego ślinę wacikiem.

Minęło trochę czasu. Arkadiusz wracał właśnie do domu, gdy Maksymilian wyszedł ze sklepu, niosąc tort prezent dla żony z okazji rocznicy ich poznania.

Gdy był już blisko domu, zadzwonił telefon. To był ojciec.

Synu, gdzie jesteś? Musimy porozmawiać

Jestem pod domem, zaraz wchodzę.

Kiedy Maks wszedł do mieszkania, Dagny nie było wyszła z synkiem na spacer. Ojciec czekał na niego niecierpliwie.

No to popatrz powiedział triumfująco i położył przed nim kartkę papieru.

Maksymilian patrzył, ale nic nie rozumiał.

Co to, tato?

Wyjaśniam. Zrobiłem test DNA Jasia i mój. Wynik jest negatywny. Nie jesteśmy spokrewnieni, czyli to nie mój wnuk.

Maks był wstrząśnięty. Przez głowę przelatywały mu najczarniejsze myśli. Kiedy pierwszy szok minął, zaczął czekać na powrót żony. W końcu Dagna z Jasiem wrócili. Zobaczywszy męża, ucieszyła się, ale gdy przyjrzała mu się bliżej, przeraziła. Nigdy go takim nie widziała.

Okazuje się, iż jesteś zdrajczynią rzucił jej w twarz. A ja cię zawsze broniłem. Jak mogłaś mi to zrobić?

Dagna nie rozumiała, ze ł

Idź do oryginalnego materiału