Odmówił opłacenia operacji żony, wybrał dla niej miejsce na cmentarzu — i uciekł nad morze z kochanką.

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Odrzucił płacenie za operację żonie, wybrał jej miejsce na cmentarzu i odjechał nad Bałtyk z kochanką.

W jednej z sal drogiej prywatnej kliniki w Warszawie cicho gasła młoda kobieta. Lekarze krążyli wokół niej ostrożnie, jakby bali się zakłócić samą śmierć. Co jakiś moment wyrzucali przerażone spojrzenia na monitory, na których słabo mrugały parametry życiowe. Wiedzieli, iż choćby najbogatsze pieniądze nie zawsze przywrócą człowieka z zaświatów.

W gabinecie dyrektora szpitala toczyło się napięte zebranie. Przy stole, w przyciemnionym półmroku, siedzieli lekarze w nieskazitelnych kitlach. Obok nich jej mąż, zadbany biznesmen w eleganckim garniturze, modnej fryzurze i złotym zegarku. Młody chirurg Konstanty był szczególnie podniecony: gorąco nalegał na operację.

Ta maść kosztuje grosze, ale wystarczy na nogi już po tygodniu! krzyczał niemal, stukając długopisem w blat.
Jeszcze nie wszystko stracone! Możemy ją uratować! wołał, podnosząc głos.

Wtedy przemówił mąż: Nie jestem lekarzem, ale najbliższą osobą dla Bogumiły jestem ja zaczął teatralną żałobą. Dlatego stanowczo sprzeciwiam się operacji. Po co poddawać ją cierpieniom? To tylko przedłuży agonii dodał z tak wielką emocją, iż choćby najbardziej cyniczni obecni ocierali łzy.

Dyrektor niepewnie zamruczał: Być może macie rację

Jednak Konstanty podskoczył ze swojego krzesła, głos drżąc od gniewu: Czy naprawdę rozumiecie, iż odbieracie jej ostatnią szansę?!

Dawid Nowak, tak zwany mąż, stał niewzruszony niczym skała. Miał własne sposoby wywierania wpływu i użył ich bez wahania. Operacja nie zostanie przeprowadzona odcięła mu odpowiedź. Podpiszę każdy odmów.

I podpisał. Jeden zarys pióra i los kobiety został spróżony.

Dlaczego podjął tak okrutny wybór? Niewielu wiedziało, a ci, co przyjrzeli się dokładniej, zobaczyli jasną prawdę. Dawid wzbogacił się dzięki niej jej kontaktom, pieniądzom, inteligencji. Gdy teraz wahała się na krawędzi życia i śmierci, on już wyobrażał sobie moment, w którym będzie mógł dowolnie rozporządzać jej majątkiem. Śmierć żony była mu korzystna i nie ukrywał tego przed tymi, co mogły go zdemaskować.

Dyrektor otrzymał od niego nagrodę, której nie dało się odrzucić w zamian za nie popieranie operacji. Sam Dawid już miał wybrany kawałek cmentarza w Krakowie dla żywej kobiety.

Świetny miejsce rozważał, spacerując wśród nagrobków z wyczuciem rzeczoznawcy nieruchomości. Suche podłoże, podwyższenie. Stąd duch Bogumiłki będzie podziwiał miasto.

Strażnik cmentarza, starszy mężczyzna o głęboko osadzonych oczach, słuchał go z niedowierzaniem: Kiedy planujecie przywieźć no, ciało?

Jeszcze nie wiem odprawił obojętny Dawid. Wciąż jest w szpitalu. Dochodzi do końca.

Mężczyzna zakrztusił się: Czy to znaczy, iż wybraliście miejsce dla żywej osoby?

Nie zamierzam jej żywą pochować odparł z jękiem. Po prostu wierzę, iż niedługo wycierpie się z tego cierpienia.

Spierać się było bezcelowo. Dawid spieszył się czekał zagranica i długa, smukła kochanka. Marzył, by wrócić właśnie na pochówek.

Jaki to udany rachunek myślał, wsiadając do swojego Fiata 500. Lecę, wszystko gotowe, pogrzeb i wolność.

Strażnik nie przeciwstawił się. Wszystkie dokumenty załatwione, pieniądze zapłacone żadnych pytań, żadnych pretensji.

W tym czasie w sali Bogumiła walczyła o życie. Czuła, iż siły słabną, ale nie chciała się poddać. Młoda, piękna, spragniona życia jak mogła po prostu odejść? Lekarze milczeli, spuszczając wzrok. Dla nich była już jak martwy liść.

Jedynym, kto pozostał przy niej do końca, był Konstanty Kowalski młody chirurg, który upierał się przy operacji mimo ciągłych tarć z dyrektorem oddziału. Dyrektor, by nie psuć relacji, zawsze stawał po stronie szefa, którego, jak mówiono, uważał za własnego syna.

Niespodziewanie przybrała jej obrońcę jeszcze jeden strażnik cmentarza Władysław Kaczmarek. Coś w zamówieniu miejsca w zaświatach go niepokoiło. Przeglądając akta, nagle zamarł: nazwisko zmarłej kobiety było mu znajome.

Była jego byłą uczennicą najlepszą w klasie, bystrą i perspektywiczną. Pamiętał, jak kilka lat temu zginęli jej rodzice. Potem dowiedział się, iż dziewczyna stała się odnoszącą sukcesy bizneswoman. A teraz jej imię widniało w dokumentach na grobę

A teraz choruje, a ten podły pasożyt chce ją zakopać pomyślał stary nauczyciel, przywołując wyniosłą minę Dawida. Coś tu było nieczyste. Zwłaszcza iż mąż Bogumiły nie wyróżniał się zdolnościami wszystko, co posiadał, zyskał dzięki żonie.

Nie zastanawiając się długo, Władysław ruszył do kliniki. Pragnął przynajmniej się pożegnać lub spróbować coś zmienić. Nie udało mu się jednak porozmawiać z Bogumiłą.

Co z nią rozmawiać? odrzuciła zmęczona pielęgniarka. Jest w koma lekowej. Lepiej tak nie cierpi.

A czy dostaje pełną pomoc? zapytał z troską nauczyciel. Wciąż jest młoda

Starał się spotkać dyrektora, potem lekarza głównego wszędzie słyszał to samo: Pacjentka beznadziejna, lekarze robią, co mogą. Zrozumiał, iż prawdy nie uzyska, i opuścił klinikę, trzymając łzy na wodzy. Przed oczami widział bladą twarz byłej uczennicy, niegdyś pełną życia.

Na wyjściu spotkał młodego lekarza tego samego Konstantego, który napominał o operacji.

Władysław opowiedział mu, co w nim poruszyło: Nie mogę uwierzyć, iż jest skazana Wydaje mi się, iż jej mąż celowo dąży do jej śmierci.

Zgadzam się w stu procentach! wykrzyknął Konrad. Możemy ją uratować, ale trzeba podjąć zdecydowane kroki!

Dla Bogumiły zrobię wszystko! dodał nauczyciel.

Wtedy Władysław przypomniał sobie jednego z uczniów wysokiego urzędnika w Ministerstwie Zdrowia. Zadzwonił i szczegółowo przedstawił sprawę.

Rozumie pan, Romualdzie? spytał urzędnik. Od pana zależy życie tej kobiety. Musi przeżyć!

Dlaczego pan tak zwraca się do mnie pan i Romualdzie? uśmiechnął się urzędnik. To dzięki pana lekcjom tu przyszedłem! i natychmiast wybrał numer dyrektora.

Po kilku rozmowach decyzja o operacji została zmieniona na pozytywną i Bogumiła dosłownie wyciągnięta z otchłani.

W tym czasie Dawid leniuchował na wybrzeżu, rozkoszując się słońcem. Udało się! Wzięłam bogatą spadkobierczynię, kiedy rodzice nie żyli, a ona była w żałobie. Wystarczyło się pokazać jako przyjaciel przy pogrzebie, i już mam ich pieniądze.

Jednak ciągłe romansy i podejrzliwość żony zaczęły go drażnić. A nagła choroba stała się dla niego prezentem losu nagle miał stać się wolnym wdowcem.

Już nie będę żenił się z mądrymi mruknął, głaszcząc kochankę po udzie. Lepiej głupi piękniutki, których można łatwo wciągnąć w sidła.

Telefon zadzwonił. To była pielęgniarka. Dawid zmarszczył brwi: Za wcześnie będzie musiał skończyć urlop.

Dawidzie Arkadiuszu! Operację przeprowadzono i ona przeżyła. Mówią, iż jest już poza niebezpieczeństwem.

Jak to? Co to znaczy poza niebezpieczeństwem? ryknął, wywołując zdziwione spojrzenia wśród wypoczywających.

Zrozumiawszy, iż teraz to on jest w niebezpieczeństwie, pobiegł do domu. Kochanka nie rozumiała: Kochanie, dokąd jedziesz?

Urlop skończony. Muszę się ogarnąć!

W domu wymagał wyjaśnień od dyrektora. Płacił, by jego żona zmarła, a dostał odwrotnie. Lekarze wzruszyli ramionami: My też nie jesteśmy sami. Są ludzie potężniejsi, którzy zdecydują.

Kto mógł? Kto jej potrzebny? wściekle krzyczał Dawid.

Dyrektor wskazał Konstantego, obwiniając go. To wystarczyło. Młodego chirurga zwolniono, a jego reputację zrujnowano tak, iż medycynę mógłby już tylko wspominać.

Konstanty znalazł jednak oddech dzięki spotkaniu z Władysławem. Pracuj na cmentarzu. Lepiej niż zatonąć całkiem zaproponował mu strażnik. Uratowałeś ludzkie życie, to ma swoją wartość.

Konstanty przyjął. Nie było innej drogi.

Bogumiła powoli odzyskiwała siły. Śmierć cofała się coraz bardziej, a ona musiała przywrócić sobie dawną egzystencję.

Zaczęła kombinować. Mąż stał się chłodny, prawie nie odwiedzał jej, nie cieszył się z wyzdrowienia. Współpracownicy zachowywali się dziwnie, nie mówili wszystkiego wprost. Najważniejsze jednak poczuła, iż nadszedł czas, by zmienić reguły gry.

W pewnym momencie księgowa firmy, Barbara, nie wytrzymała i rozpłakała się:

Pani Bogumiło, firma w tarapatach! Dawid Arkadiusz rozgrywa swoją grę wymienił wszystkich, przejął kontrolę. Teraz to jego ludzie rządzą, a my nie damy się już tak łatwo. Tylko pani może nam pomóc, jeżeli wyzdrowieje. jeżeli nie nie wyobrażam sobie, co będzie dalej.

Bogumiła była jeszcze zbyt słaba, by podjąć akcję, ale uspokajała współpracowniczkę:

Spokojnie, niedługo wyzdrowieję i wszystko wróci do normy. Proszę się trzymać i nie dawać mu okazji, by zobaczył nasze słabości.

Wtedy jedyną prawdziwą podporą byli Władysław i Konstanty. Oczekiwała ich wizyty, potrzebowała ich obecności i choćby ludzkiego dotyku.

Lecz nagle zniknęli. Dawid podłożył kolejną łapówkę lekarzom, aby ograniczyli dostęp do jej sali i zakazali wstępu Władysławowi i Konstantowi. Czuł, iż stają się zagrożeniem dla jego planów.

Kiedy Władysław i Konstanty zrozumieli, iż nie są już mile widziani, Władysław przypomniał sobie przez cały czas wpływowego byłego ucznia ministra zdrowia. Nie chciał jednak znowu sięgać po starą przysługę.

To niekomfortowe, ale może warto spróbować. Może w końcu pozwolą nam wejść do szpitala, gdy Bogumiła odzyska siły.

A co, jeżeli będzie za późno? mruknął Konstanty. Teraz jest otoczona wrogami. Tam jest niebezpieczne.

Bogumiła również odczuwała to zagrożenie, leżąc w łóżku i widząc, jak mąż szykuje dokumenty o jej niezdolności do samodzielnego działania. Gdyby tak się stało, koniec byłby nieodwracalny.

Z Dawidem nie rozmawiała już od ostatniego spotkania, kiedy zadawała niewygodne pytania.

Wydaje się, iż wciąż podajesz jej za silne leki zimno odparł.

Wtedy Bogumiła pojął, iż on już działa. Chce przedstawić ją jako osobę niezdolną do samodzielnego życia.

Lekarze milczeli, jedynie wzruszali ramionami. Bogumiła nie odzyskała jeszcze sił, by samodzielnie stawić czoła.

Konstanty, rozdart w rozterkach, stał się nowym pogrzebiarzem po zwolnieniu stracił wszystko, na co liczył. Co jakiś czas pomagał Władysławowi na cmentarzu, choć serce rozrywała myśl o Bogumiłce.

Pewnego dnia podczas pogrzebu starego biznesmena doszło do wydarzenia, które odwróciło losy. Kazał się pogrzebał menedżer firmy, a w tłumie zebrało się wielu ludzi, płacząc i żegnając. Konstanty stał w kącie, czekając na swój moment, gdy nagle dostrzegł, iż zmarły ma puls.

Złapał go za rękę. Puls był słaby, ale żywy.

Zabierzcie szaleńca! Co on robi?! krzyczała młoda wdowa.

Jednak Konstanty nie słyszał już. Rozkazał wyprostować się: Rozchodzić się! Potrzebny świeży powietrze! Natychmiast wezwijcie karetkę!

Udało mu się przywrócić mężczyźnie przytomność. Okazało się, iż nowa żona próbowała go otrująć, by poślizgnąć się po spadku. Dzięki Konstantowi mężczyzna przeżył.

Ten człowiek był głównym akcjonariuszem firmy, w której pracowałaWiedząc, iż los firmy i przyszłość Bogumiły zależy od jego decyzji, Konstanty z determinacją przyjął ofertę zarządzania nowym centrum medycznym, by raz na zawsze ochronić ją przed krwawymi intrygami Dawida.

Idź do oryginalnego materiału