Odkrywszy, iż dziecko urodziło się z niepełnosprawnością, jego matka jedenaście lat temu napisała „oświadczenie o porzuceniu”. To zgłoszenie Sanek widział osobiście, gdy zanosił dokumenty do punktu medycznego.

polregion.pl 13 godzin temu

Gdy dowiaduje się, iż noworodek urodził się niepełnosprawny, jego matka już jedenaście lat temu wypełnia formularz rezygnacji. Ten dokument Szymon widzi własnymi oczami, kiedy zanosząc akta osobowe do przychodni, dostaje od pielęgniarki stosy teczek i wskazówkę, by poczekał przy drzwiach. Telefon dzwoni, pielęgniarka ucieka, machając ręką w stronę przychodni, i mówi, żeby sam sobie poradził. Nie myśli o tym, iż otwierając jedną z teczek, natknie się na rezygnację swojej matki.

W domach dziecka wszystkie dzieci oczekują na rodziców, ale Szymon przestaje czekać i przestaje płakać. Jego serce przybiera stalową skorupę, która chroni go przed obrażaniem się, samotnością i odrzuceniem. W tym domu, jak w każdym, istnieją własne tradycje.

W przeddzień Nowego Roku wszyscy podopieczni piszą listy do Świętego Mikołaja. Dyrektor przekazuje je sponsorom, którzy starają się spełnić życzenia. Czasem listy trafiają do fundacji lotniczych. Dzieci najczęściej proszą o jedną rzecz odnalezienie mamy i taty. Kiedy ktoś otwiera taki list, zaczyna analizować, co mogłoby być prezentem.

Pewnego dnia majorek inżynier lotniczy Andrzej Choiński dostaje taki list. Składa go do kieszeni munduru i postanawia przeczytać w domu, aby omówić z żoną i córką, co można kupić dziecku. Wieczorem, przy stole, wyciąga list i czyta go na głos:

Szanowni dorośli, jeżeli możecie, podarujcie mi proszę laptop. Nie wydawajcie pieniędzy na zabawki ani ubrania. Tutaj mamy wszystko, a przez Internet znajdę przyjaciół i może choćby krewnych. Na dole podpis: Szymon Iwał, 11 lat.

No proszę, jakie to dziś dzieci mądre mówi żona. Rzeczywiście, przez Internet może znaleźć wszystkich, których potrzebuje. Ich córka, Grażyna, marszczy brwi, bierze list, czyta go ponownie i zastanawia się.

Wiesz, tato, on tak naprawdę nie liczy się na odnalezienie rodziców mówi. Nie szuka ich, bo ich nie ma. Laptop to dla niego jedyne wyjście z samotności. Zobacz, pisze: znaleźć przyjaciół lub krewnych. Krewnymi mogą być choćby obcy ludzie. Weźmy wszystkie pieniądze z naszej skarbonki, kupmy laptop i wręczmy go temu chłopcu.

Noworoczna uroczystość w domu dziecka toczy się jak zwykle. Najpierw występ, potem Święty Mikołaj i Gwiazdka rozświetlają choinkę, a sponsorzy wręczają prezenty. Niektórzy rodzice biorą dzieci na wakacje.

Szymon, jak zwykle, nie czeka na nikogo. Przyzwyczaja się do tego, iż uwaga kieruje się tylko na piękne dziewczynki, a chłopcy pozostają w cieniu. Napisał list po prostu, bo wszyscy tak robią. Dzisiaj wśród gości zauważa mężczyznę w mundurze lotniczym. Jego serce przyspiesza, ale odwraca się i cicho wzdycha. Otrzymując woreczek z cukierkami, podchodzi do wyjścia, kuląc się z boku.

Szymon Iwał! słyszy własne imię i odwraca się. Za nim stoi pilot w mundurze. Szymon zastyga w miejscu, nie wie, co zrobić.

Dzień dobry, Szymonie! mówi pilot. Otrzymaliśmy twój list i chcemy ci podarować prezent. Najpierw się poznamy. Nazywam się Andrzej Wojciechowski, ale możesz mówić po prostu wujek Andrzej.

Ja jestem ciocia Natalia dodaje piękna kobieta stojąca obok.

Ja jestem Zosia uśmiecha się dziewczynka. Jesteśmy w twoim wieku.

A ja Szymon Obrowicz odpowiada on. Zosia chce coś zapytać, ale mężczyzna podaje Szymonowi pudełko i mówi:

To od nas. Chodźmy do pokoju, pokażemy ci, jak korzystać z laptopa.

Wchodzą do pustej sali, w której wieczorami dzieci odrabiają lekcje. Zosia pokazuje, jak włączyć i wyłączyć komputer, zalogować się, wejść do internetu i rejestruje go w serwisie W Polu. Andrzej siedzi obok i od czasu do czasu podpowiada. Szymon czuje ich ciepło, siłę i ochronę.

Dziewczyna gada jak ptak, ale chłopak zauważa, iż nie jest marudna, świetnie radzi sobie z laptopem i chodzi na zajęcia sportowe. Pożegnaniu kobieta przytula go, a zapach jej perfum muskają nos i oczy. Szymon na chwilę zatrzymuje się, wstrzymując oddech, po czym rusza korytarzem.

Wrócimy jeszcze! woła Zosia.

Życie Szymona zmienia się diametralnie. Nie przejmuje się już przezwiskami i nie zwraca uwagi na innych chłopców. W internecie znajduje mnóstwo przydatnych rzeczy. Od dawna interesuje się samolotami. Dowiaduje się, iż pierwszym seryjnym samolotem transportowym był PZL M28, zaprojektowany przez Antoniego, a PZL25 to jego wersja.

W weekendy przychodzą wujek Andrzej i Zosia. Czasem chodzą razem do cyrku, grają na automatach, jedzą lody. Szymon wstydzi się i odmawia, bo nie lubi, iż płacą za niego.

Pewnego pamiętnego poranka zapraszają go do gabinetu dyrektora. Wchodzi i widzi ciocię Natalię. Serce mu przyspiesza, gardło wysycha.

Szymonie mówi dyrektor ciocia Natalia prosi, żebyś wyjechał z nią na dwa dni. jeżeli się zgodzisz, pozwolę ci wyjść.

Szymonie, dziś jest Dzień Lotnictwa. W wydziale wujka Andrzeja odbędzie się wielkie święto. Zapraszają cię na to wydarzenie. Jedziesz?.

Szymon kiwa głową, nie mogąc wypowiedzieć słowa.

W porządku mówi ciocia, podpisując formularz.

Uszczęśliwiony Szymon wychodzi z nią z gabinetu, trzymając się za rękę. Najpierw wjeżdżają do dużego sklepu odzieżowego. Kupują mu dżinsy i koszulę. Po obejrzeniu poobijanych butów, ciocia prowadzi go do działu obuwia. Rozmiar jego stóp jest różny, więc ciężko znaleźć odpowiednie buty.

Nic nie szkodzi, po imprezie pojedziemy do salonu ortopedycznego i zamówimy ci buty z specjalną podeszwą. Jedna będzie na specjalnej wkładce, więc obie nogi będą na jednym poziomie, prawie nie będziesz już kuleć. I będzie to dyskretne.

Potem odwiedzają fryzjera, po czym wracają do domu po Zosię. Szymon po raz pierwszy w życiu przekracza próg nie domku dziecka. Nigdy nie był w zwykłych mieszkaniach i nie wiedział, jak żyją typowe rodziny. Niepowtarzalny zapach domu, przytulności i czegoś ciepłego otula jego całe istnienie. Ostrożnie wchodzi do salonu i siada na krawędzi kanapy, rozejrzawszy się. Przed nim stoi ogromny akwarium, w którym pływają różne rybki widział je tylko w telewizji.

Jestem gotowa mówi Zosia. Chodźmy, Szymonie, mama nas dogoni.

Jedzie windą w dół i kierują się do samochodu. przy piaskownicy stoi chłopiec i rozgląda się wokół. Gdy ich zobaczy, krzyczy:

Patrzcie, panie, patrzcie, dziadku!.

Poczekaj chwilę mówi Zosia i podchodzi do krzyczącego. W tym momencie Szymon widzi, jak dziewczynka gwałtownie odwraca się, a chłopiec wpada w piaskownicę.

Co robisz? pyta chłopiec, leżąc w piasku. Żartowałem.

Żartuj gdzie indziej odpowiada dziewczynka.

Lotnisko mieni się kolorami. Spotyka ich wujek Andrzej i prowadzi do swojego samolotu. Szymonowi zapiera dech, gdy widzi wielką, srebrną maszynę z bliska. Jego dusza jest porażona siłą tego lotu. Następnie odbywa się pokaz lotniczy. Ludzie patrzą w niebo, machają rękami, krzyczą z radością. Gdy na niebie pojawia się samolot wujka Andrzeja, Zosia także macha i krzyczy:

Tata leci! Tata!

Szymon niezdarnie podskakuje i z ekscytacji wykrzykuje:

Tata! Patrz, tata leci!

Nie zauważa, iż dziewczynka już milczy i patrzy na matkę, a ta wyciera łzy.

Wieczorem, po kolacji, Andrzej siada obok Szymona i obejmuje go za ramiona.

Wiesz, mówi, uważamy, iż każdy człowiek powinien żyć w rodzinie. Tylko w rodzinie można naprawdę kochać, dbać o siebie, bronić i być kochanym. Chcesz być członkiem naszej rodziny?.

W gardle Szymona chwyta się ścisk, który blokuje oddech. Przylega do mężczyzny i szepcze:

Tatusiu, zawsze na ciebie czekałem.

Po miesiącu szczęśliwy Szymon żegna się z domem dziecka. Ostrożnie i dumnie schodzi ze schodów, trzymając się za rękę ojca, i prawie nie kuląc idzie do wyjścia. Przy bramie zatrzymują się. Szymon odwraca się, spogląda na dom dziecka i macha ręką do stojących na schodach dzieci i opiekunów.

Teraz przejdziemy tę granicę, za którą zacznie się twoje nowe życie mówi ojciec. Zapomnij o wszystkim złym, co tu było, ale pamiętaj o ludziach na schodach. To oni pomogli ci przetrwać. Bądź zawsze wdzięczny tym, którzy cię wesprzęli.

Idź do oryginalnego materiału