Joanna ścierała kurz w gabinecie męża, gdy szmatka zahaczyła o stos papierów na skraju biurka. Kartki rozleciały się po podłodze. Z irytacją zaczęła je zbierać. Pod fotelem coś błysnęło niewielki, czarny przedmiot. Sięgnęła i wyciągnęła telefon w wytartym etui.
„Dziwne” mruknęła, obracając telefon w dłoniach.
Nowiutki iPhone Jakuba zawsze leżał albo w kieszeni jego marynarki, albo na nocnej szafce. Ten był wyraźnie tańszy, prostszy i… obcy. Wcisnęła przycisk ekran się zaświecił, pokazując godzinę i datę. Bez hasła. Serce Joanny ścisnęło się, a w gardle stanęła gula.
Powoli usiadła w fotelu, nie odrywając wzroku od urządzenia. Po dwudziestu trzech latach małżeństwa przeżyli już różne chwile: kłótnie, urazy, nieufność. Ale drugi telefon? Asia nigdy nie uważała się za zazdrosną żonę. Ufała Jakubowi, była dumna z ich związku. Teraz bała się zajrzeć do tej czarnej skrzynki pełnej potencjalnie niszczących sekretów.
„Dwadzieścia trzy lata razem, dwie córki… Czy to wszystko na próżno?” myśli wirowały w jej głowie, gdy palce mechanicznie przeglądały menu. Żadnych zdjęć. Tylko kilka kontaktów nieznane numery oznaczone cyframi i inicjałami. I wiadomości… Asia zamarła, widząc rozmowę z kontaktem „A.K.”.
„Dziś o 19:00, jak zwykle?” napisał Jakub trzy dni temu.
„Tak, czekam” krótka odpowiedź.
Dwa dni później:
„Dzięki za wczoraj. Jak zawsze świetnie” wiadomość od męża.
„Cieszę się, iż podobało się. Jutro dasz radę?” odpowiedź.
„Spróbuję, ale nie obiecuję. Joanna coś przeczuwa” napisał Jakub.
W oczach Joanny pociemniało. Ona? Przeczuwa? Do tej chwili choćby nie dopuszczała takiej myśli! W piersi rozlała się paląca mieszanina żalu, złości i rozczarowania. Dwadzieścia trzy lata zaufania i tak po prostu?
Na dole zatrzasnęły się drzwi wejściowe. Jakub wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Asia w panice wsunęła telefon do kieszeni szlafroka i chwyciwszy szmatkę, udawała, iż sprząta.
„Joanno, gdzie jesteś?” głos męża rozległ się w przedpokoju.
„W gabinecie, sprzątam” odpowiedziała, starając się mówić normalnie.
Jakub pojawił się w drzwiach wysoki, zadbany, w eleganckim garniturze. W swoich pięćdziesięciu latach wyglądał młodziej od rówieśników i wciąż przyciągał kobiece spojrzenia. Wcześniej Asia była z tego dumna, teraz poczuła zimny strach.
„Jak minął dzień?” zapytała, intensywnie przecierając półkę z książkami.
„Normalnie” poluzował krawat i przeciągnął się. „Tylko zmęczony. Klient był wymagający, zmarnowałem na niego trzy godziny.”
„Jaki klient? A.K.?” chciała zapytać Asia, ale się powstrzymała.
„A ty czemu tak wcześnie?” odwróciła się do niego, próbując dostrzec w znanej twarzy ślady oszustwa.
„Stęskniłem się” podszedł i objął ją od tyłu, wtulając nos w jej szyję. Pachniał znajomą wodą kolońską i trochę… papierosami, choć rzucił palenie pięć lat temu. Ten zapach nieprzyjemnie zadrasnął.
„Idę pod prysznic” Jakub pocałował ją w policzek i wyszedł.
Pozostawiona sama, Asia opadła na sofę. Co robić? Urządzić awanturę od razu? Śledzić go? A może po prostu zapytać wprost? W kieszeni szlafroka obcy telefon ciążył jak kamień. Wyjęła go i ponownie otworzyła wiadomości. Nic konkretnego, żadnych wyznań miłości czy intymnych zdjęć. Ale sama tajemnica drugiego telefonu mówiła wiele.
Wieczór upłynął w męczącym napięciu. Jedli razem kolację, oglądali serial, rozmawiali o córkach. Starsza, Kinga, mieszkała w innym mieście z mężem i dwuletnim synkiem. Młodsza, Ola, kończyła studia. Jakub zachowywał się jak zwykle opowiadał o pracy, żartował, pytał o jej sprawy. Nic podejrzanego, gdyby nie wiedza o tajnym telefonie.
O dziesiątej poszedł pod prysznic, a Asia zdecydowała się działać. Wyjęła jego odświętną marynarkę z szafy i dokładnie sprawdziła kieszenie. Nic. Potem zajrzała do teczki też pusto. Już miała się wycofać, gdy zauważyła w bocznej kieszeni marynarki małą wizytówkę. „Aleksandra Kowalska” i numer telefonu. A.K. z tajnych wiadomości?
Szum wody w łazience ustał. Asia pospiesznie odłożyła wszystko na miejsce i wślizgnęła się do łóżka, udając śpiącą. Serce walczyło tak głośno, iż wydawało jej się, iż Jakub musi je słyszeć.
Rano obudziła się przed mężem i długo wpatrywała się w jego uśpioną twarz. Znajomą, ukochaną i nagle obcą. Jak mógł tak postąpić? Czego mu brakowało przez te wszystkie lata?
Przy śniadaniu nie wytrzymała:
„Kuba, jesteś ze mną szczęśliwy?” zapytała, mieszając cukier w herbacie.
Podniósł zaskoczone brwi:
„Skąd takie pytanie o poranku?”
„Po prostu odpowiedz” nalegała.
„Oczywiście, iż jestem szczęśliwy” położył dłoń na jej ręce. „Dwadzieścia trzy lata razem, nie żartuj.”
Jego dotyk, który kiedyś dawał ciepło, teraz parzył.
„A ty… nie pragniesz czegoś innego? Kogoś innego?”
Jakub zmarszczył brwi:
„Joanna, co się dzieje? Jesteś jakaś dziwna od wczoraj.”
„Po prostu odpowiedz.”
„Nie potrzebuję niczego i nikogo innego” powiedział stanowczo. „Jesteś moją żoną, matką moich dzieci, moim oparciem. Jakie głupoty ci przyszły do głowy?”
Słowa brzmiały szczerze, ale Asia nie wiedziała już, komu wierzyć. Drugi telefon palił kieszeń szlafroka wiszącego w szafie. Wizytówka Aleksandry Kowalskiej stała przed oczami.
„Idź już, bo się spóźnisz” próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło krzywo.
Gdy Jakub wyszedł, Asia wyjęła obcy telefon i ponownie otworzyła wiadomości. Usiadła przy komputerze i wpisała imię z wizytówki. Aleksandra Kowalska okazała się instruktorką gry na gitarze z własną działalnością. Na profilu w mediach społecznościowych zdjęcie miłej kobiecNastępnego dnia Asia zapisała się na lekcje tańca, postanawiając, iż i ona zrobi mężowi niespodziankę gdy Jakub zagra jej ulubioną piosenkę na gitarze, ona zatańczy do niej.