Zaczynam podsumowanie roku, a zaczynam je kolorówką. Raczej trzymam się tych kosmetyków kolorowych, które znam, mniej też się maluję, jednak od czasu do czasu pojawia się u mnie faza na regularne malowanie się. Na co dzień używam głównie różu do policzków, pudru i tuszu, żeby bladością ludzi nie straszyć. Natomiast w tym roku odkryłam bardzo fajnie cienie do powiek i bronzer dlatego mam coś więcej do polecenia niż tylko puder i róż.
💖 Joko Pure holistic care & beauty puder sypki - to wynik moich tegorocznych testów. Wykończyłam wszystkie pudry, jakie miałam i zaczęłam poszukiwania czegoś nowego. No i właśnie podczas owych poszukiwań trafiałam na ten puder. Daję on piękne miękkie i jedwabiste wykończenie, to jest satyna na twarzy, ślicznie wygładza, znakomicie wygląda pod oczami. Problemem dla mnie jest opakowanie, bo brawo oczywiście za karton, ale jest ono dla mnie bardzo niepraktyczne. Konstrukcja, a raczej zamysł zamykania jest kiepski, dlatego przesypałam go do innego opakowania. Sam puder jest świetny.
💖 Asoa, Paleta Cieni do Powiek - kręciłam się koło tych cieni już dłuższy czas, zanim zdecydowałam się na zakup. Prawda jest taka, iż nie potrzebuję takiej ilości cieni, fajnie, gdyby była możliwość zakupienia ich solo. Jednak skusiłam się na jedną z dwóch palet, kupiłam na promocji, wydając około 100 zł i jestem z nich bardzo zadowolona. Mają bardzo ładny skład, gdyby ktoś szukał cieni bez talku w składzie, to one właśnie takie są. Cieni w palecie jest dwanaście, sześć z nich jest matowych, a drugie sześć błyszczących. Nakłada się je znakomicie, są miękkie, jedwabiste i dobrze napigmentowane. Jak dla mnie, osoby, która w tej chwili mniej się maluje więc rękę ma ciężą są odrobinę za mocno napigmentowane, muszę się pilnować, żeby nie przesadzić. Cienie na powiekach trzymają się cały dzień, nie płowieją w ciągu dnia, nie plamią i sypią się. Jedno ale jakie mam, to brakuje mi w nich jaśniejszych kolorów. To super cienie!
💖 Frigde, bronze me up - pisałam o tym bronzerze TUTAJ. Szukałam kremowego bronzera od dawna, w końcu trafiłam na coś, co mi pasuje i właśnie wykańczam pierwsze opakowanie. Bardzo ładnie się nakłada, dobrze wtapia i ma odpowiedni kolor. Jest bezproblemy w użytkowaniu, znakomicie dogaduje się z filtrami.
💖 Catrice, Cheek Flirt, róż w sztyfcie do policzków - no i moje wielkie zaskoczenie, chciałam lekkie odmiany od wiecznie różowego różu i tak rozglądałam się na stronie Hebe i trafiłam na ten róż od Catrice. Zajrzałam w skład, nie mają nadziei na wiele, a okazało się, iż jest on bardzo przyzwoity, więc zamówiłam na próbę. Róż jest zaskakująco miękki jak na formę sztyftu, jest również zaskakująco tłusty przy pierwszym kontakcie, natomiast przepięknie i bardzo naturalnie wygląda na skórze, cudownie się z nią stapia. Wymaga przypudrowania, inaczej znika, natomiast przypudrowany, trzyma się i cały dzień. Znakomicie sprawuje się na filtrach, dobrze się trzyma i w nie wpasowuje. Jestem zaskoczona tym różem. No i cena jak to w Catrice jest naprawdę przyjazna dla portfela.
Rozczarowania kolorówkowe mam trzy i mają związek z tym czego szukałam w tym roku.
💔 Essence, Baby Got Blush - kiedy trafiłam na ten róż, pomyślałam, iż skoro Catrice ma fajny, to pewnie ten też będzie niezły, w końcu to ten sam producent. Nie mogła się bardziej pomylić. Róż ma formę sztyftu, jest całkiem miękki i nieźle przenosi się na skórę i to w zasadzie tyle z jego zalet. Róż nakłada się plamiście, kiedy chcecie to wyrównać, to on znika, więc albo chodzi w łaty, albo bez różu. Wisienką na torcie jest zapach, niby jest to arbuz, ale tak paskudnie chemiczny, iż idzie oszaleć, a do tego jest to zapach bardzo, bardzo intensywny. Niestety ten róż to dla mnie niewypał.
💔 Lovely, Mineral Loose Powder - pudre bez talku w składzie i o ładnym składzie, do tego ma naprawdę kuszącą cenę. Niestety dla mnie to ten puder jest nieprzyjęcia z wielu przyczyny, a jedną nich jest zapach, okropnie słodki i intensywny. Sam puder jest moim zdaniem za grubo zmielony, wręcz drapie przy nakładaniu. Producent zapewnia, iż jest to puder silnie matujący, więc miałam stosować go do filtrów o bardzo tłustych wykończenia, ale nie powiedziałabym, iż on silnie matuje. Matuje owszem, ale nie silnie, a do tego daje nieprzyjemne suche wykończenie, podkreśla strukturę skórę. U mnie bardzo nieładnie wygląda, nie matowo, ale sucho, przez co moja skóra wygląda staro. Wielka szkoda.
💔 Paese BB Krem BB z kwasem hialuronowym - rok temu puder z tej serii był w odkryciach, dlatego, kiedy skończyłam podkład od marki AA, o którym także pisałam w ulubieńcach 2022 roku, postanowiłam kupić ten. Niestety w moim przypadku jest to totalna porażka. Krem robi łaty, utlenia się do paskudnego pomarańczu, nie daje żadnego choćby minimalnego krycia, on koloruje skórę w łaty. Do tego wygląda sucho. Próby dołożenia kremu, żeby miał choć trochę krycia, kończą się jego ważeniem, rolowaniem i tego typu atrakcjami. Niestety nie dogadujemy się, a szkoda, bo skład kem ten ma zacny i mnie nie uczula.
No szału nie ma z kolorówką, ale może coś komuś podpowiedziałam i może przed czymś przestrzegłam.