Odeszła wokalistka znanego zespołu. Była jego pierwszą frontmanką

zycie.news 6 godzin temu
Zdjęcie: Kondolencje, screen Youtube @SlowTVRelaxBackground


Nieznana szerszej publiczności pierwsza wokalistka zespołu Łzy – Sylwia – nie żyje. Informacja ta pojawiła się nie w oficjalnym komunikacie prasowym, ale w komentarzach Adama Konkola – założyciela grupy – na TikToku. Krótka, nostalgiczna wypowiedź poruszyła serca fanów i otworzyła dawno zamknięty rozdział historii jednego z najpopularniejszych zespołów początku XXI wieku.

W świadomości większości Polaków to Ania Wyszkoni uchodzi za pierwszą i najsłynniejszą wokalistkę Łez. Jej głos kojarzy się z kultowymi hitami, które w latach 2000–2010 rozbrzmiewały w radiu i na koncertach. Ale – jak się okazuje – zanim do zespołu dołączyła Wyszkoni, w składzie pojawiły się jeszcze dwie inne wokalistki. Pierwszą była właśnie Sylwia, prywatnie partnerka Adama Konkola, o której dziś wiemy tak niewiele.

– „Pierwsza wokalistka zespołu Łzy niestety już nie żyje. Sylwia, moja pierwsza dziewczyna… kilka z tego czasu pamiętam, ale szkoda, iż umarła, bo na pewno by mnie wspierała” – napisał Konkol w emocjonalnej odpowiedzi do jednego z fanów.

To zdanie – napisane bez fanfar, niemal mimochodem – zawiera smutek, nostalgię i być może poczucie winy. kilka więcej wiadomo o Sylwii – nie pojawiła się na żadnym oficjalnym nagraniu, nie figuruje w składach zespołu z tamtego czasu. A jednak to ona, razem z Konkolem, tworzyła coś, co później stanie się marką rozpoznawalną w całym kraju.

Dziś istnieją dwa zespoły o nazwie Łzy. Jeden – z Sarą Chmiel-Gromalą na wokalu – to kontynuator działalności oficjalnie uznawany przez Urząd Patentowy. Drugi – kierowany przez Adama Konkola – działa niezależnie, od 2021 roku koncertując z Pauliną Titkin.

Konkol od lat nie ukrywa żalu do niektórych byłych współpracowników – również do Wyszkoni – o to, jak wygląda rozdział dorobku grupy. W mediach nie raz zarzucał, iż “oryginalny duch zespołu” nie został uszanowany, a wspólne dziedzictwo zostało podzielone.

W tym kontekście wspomnienie Sylwii – zupełnie zapomnianej, cichej postaci sprzed czasów sławy – nabiera dodatkowego znaczenia. To nie tylko opowieść o śmierci, ale i o nieopowiedzianej historii. O początku, który nigdy nie miał szansy wybrzmieć głośno.

Sylwia nigdy nie wystąpiła na dużych scenach. Nie pojawiła się w okładkach magazynów ani teledyskach. Ale – jak wskazują słowa Konkola – była przy narodzinach czegoś ważnego. To jej głos i obecność współtworzyły pierwsze brzmienia zespołu Łzy.

– „Pierwsza była Sylwia, druga była Bożena. Trzecia Ania” – zdradza Konkol w kolejnych komentarzach, jakby wreszcie chciał uporządkować przeszłość.

Czy Sylwia chciała być zapamiętana? Czy była dumna z tego, co zespół osiągnął później? Tego już się nie dowiemy. Ale dziś, dzięki kilku słowom wypowiedzianym w internetowym komentarzu, jej imię znów wybrzmiało – nie w blasku reflektorów, ale w pamięci i uczuciu.

Idź do oryginalnego materiału