Odejście z klasą

newsempire24.com 3 dni temu

Kasia teraz jest pewna, iż kobiety, które rozwiodły się z mężami jeszcze w młodym wieku i żyły samotnie, są znacznie szczęśliwsze. Tak uważa, patrząc ze swojej perspektywy i życiowego doświadczenia.

– Może któraś z kobiet się ze mną nie zgodnie – mówi przyjaciółce Zosi – ale ja tak teraz myślę.

– Być może, ale uważam, iż każda kobieta ma swoją własną drogę, więc nie można mówić za wszystkie – odpowiedziała niepewnie Zosia. – Bo niektóre panie, które były nieszczęśliwe w pierwszym małżeństwie, znajdują szczęście w drugim, a inne dopiero w trzecim.

– Możliwe, nie będę się kłócić, ale zostaję przy swoim zdaniu – odparła Kasia. – jeżeli wziąć mój przypadek, to przeżyłam ogromny stres, a przecież przede mną starość, a on rozdeptał wszystkie moje uczucia. Teraz już nikomu nie ufam.

Kasia z mężem Jackiem, teściową mieszkającą na tym samym piętrze i czternastoletnim synem Bartkiem spotkali Nowy Rok w domu. Wszystko było idealne – Kasia od wieczora przygotowała świąteczny stół, teściowa pomagała, więc świętowali w rodzinnym gronie. Pierwszego stycznia obudzili się późno, bo długo nie spali, a do tego za oknem było głośno od petard i fajerwerków. Teściowa wróciła do siebie wcześniej.

Ten rok zaczął się dla Kaski ciężko i niespodziewanie. Po południu Jacek zniknął. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał, nie mówiąc nikomu ani słowa. Po prostu się ulotnił.

Gdy zapadła noc, nie mogła zasnąć. Martwiła się, a do głowy zaczęły przychodzić czarne myśli.

– A nuż Jacek miał wypadek? – ból głowy od nadmiaru zmartwień był nie do zniesienia.

Kasia czekała, iż może ktoś zadzwoni i coś powie o mężu. Ale cisza. Telefon Jacka był niedostępny. Nie spała całą noc, rano ledwo wstała z bólem głowy i wysokim ciśnieniem. Postawiła czajnik. Minęło trochę czasu, syn jeszcze spał, gdy na telefon przyszła wiadomość od męża: *„Nie szukaj mnie, odszedłem od ciebie”*.

Zadrżały jej ręce, serce waliło jak szalone. Nie wiedziała, co robić.

– Pójść do teściowej, pokazać jej wiadomość – pomyślała, ale zaraz uznała – nie, nie ma sensu jej teraz denerwować.

A potem nagle przyszła inna myśl:

– A adekwatnie dlaczego miałabym ją oszczędzać? Może jest w zmowie z synem? Nie, pójdę i pokażę jej tę wiadomość.

Zdecydowanym krokiem podeszła do sąsiednich drzwi i zadzwoniła.

– Proszę, zobacz, co twój syn mi napisał – powiedziała z goryczą.

– Kasieńko, to niemożliwe, on przecież nigdy nic nie mówił. A ty niczego nie zauważyłaś? – szczerze zdziwiła się teściowa.

– Nie. A już myślałam, iż może ty jesteś w to zamieszana.

– Co ty, Kasiu, serio? Gdybym wiedziała, to bym mu porządnie nagadała! Ale widzę, iż już za późno – zamilkła na chwilę, jej ręce też drżały – ale nie myśl, zawsze będę po twojej stronie i nie uznaję tego jego… – użyła niecenzuralnego słowa.

Kasia zrozumiała, iż teściowa też nie wiedziała, ale była przynajmniej spokojna, iż Jacek żyje. Dopiero co sobie nie nagadała w głowie.

Nie miała ochoty na śniadanie. Była wściekła, iż Jacek okazał się zdrajcą, który uciekł po cichu, zamiast powiedzieć wprost, co go nie satysfakcjonowało.

– Spróbuję jeszcze raz zadzwonić, może odbierze – postanowiła i wykręciła numer po raz kolejny.

Odebrała kobieta. Kasia spytała:

– Z kim ja rozmawiam?

– No z żoną Jacka – odpowiedziała. – A pani kim jest?

Kasia wpadła na pomysł, żeby się nie przyznawać:

– Jestem żoną jego kolegi, muszę z nim pogadać w sprawie mojego męża. Proszę podać adres.

Tamta podała. Kasia postanowiła ją odwiedzić. Nakarmiła Bartka i wyruszyła.

– Mamo, a tata jeszcze nie wrócił? – zapytał Bartek. – Gdzie on jest?

– Nie, synku, nie wrócił. Nie wiem gdzie – starała się nie patrzeć mu w oczy i nie mówić za dużo. To przecież nastolatek, kto wie, co mógłby zrobić w emocjach.

– Zosia, cześć, szczęśliwego Nowego Roku. Mam złą wiadomość – zadzwoniła do przyjaciółki. – Mąż mnie zostawił.

– Jacek cię rzucił? Co ty opowiadasz, to jakiś noworoczny żart? – Zosia oniemiała.

– Niestety, to nie żart. Znalazł sobie inną kobietę i dziś jadę ich odwiedzić.

– Kasiu, może pojadę z tobą? – zaproponowała Zosia. – Wsparcie moralne.

– Nie, dziękuję, sama się tym zajmę – odparła.

– Jak wrócisz, zadzwoń, przybiegnę – poprosiła Zosia.

– Dobrze.

Kasia pojechała autobusem. To była dzielnica domków jednorodzinnych. Znalazła adres, weszła na podwórko. Stała przez chwilę, potem zdecydowanie pchnęła drzwi – były otwarte. Weszła do środka. Jacek i ta kobieta siedzieli przy stole, jedli obiad.

Jacek pierwszy ją zauważył. Zerwał się, wyraźnie zaskoczony. Kobieta zapytała:

– Kto to?

Jacek milczał, więc Kasia odpowiedziała:

– Jestem jego prawowitą żoną. Mamy syna. A pani kim jest?

Kobieta zrobiła się blada.

– Kto cię tu wpuścił?! – wrzasnął nagle Jacek. – Wynoś się stąd i nie waż się więcej pokazywać!

Kasia stała w milczeniu.

Kobieta wstała obok niego.

– Jacek, mówiłeś, iż twoja żona zmarła dwa lata temu. Dlaczego mnie okłamałeś?

Kasia widziała, jak się płaszczył, patrząc jej w oczy i mówiąc pokornym głosem:

– Bałem się, iż mnie zostawisz, Lusiu. Chciałem ci powiedzieć później, czekałem na odpowiedni moment.

Widząc tę scenę i swego męża w tak żałosnej postaci, Kasia była zszokowana. W głowie jej się to nie mieściło:

– Jak można mówić coś takiego o kobiecie, z którą się żyje? jeżeli kochasz inną, to się po prostu rozwieź i idź do niej. Ale kłamać, iż żona nie żyje? To już przesada. choćby wrogowi bym tego nie życzyła usłyszeć o sobie, iż jest martwa. Czyli co, mąż pogrzebał mnie za życia? Moralnie.

OtrząsnęłaKasia odwróciła się i wyszła, zostawiając ich we własnym bałaganie, bo przecież prawda zawsze wychodzi na jaw, choćby jeżeli ktoś usiłuje ją pochować.

Idź do oryginalnego materiału