Oddaj sukienkę — i tak się nie zmieścisz”: teściowa, intrygi i cudza rodzina

polregion.pl 2 dni temu

Nożyna właśnie ułożyła synka do snu, gdy przyszła wiadomość: „Będę za chwilę”. Nadawcą była Halina Wojciechowska, jej teściowa. Kobieta o trudnym charakterze, mówiąc delikatnie. Zero troski, zero zaangażowania – za to pełno buty, narcyzmu i wiecznej pogoni za młodością. Nikt nie znał jej dokładnego wieku – sama skrzętnie ukrywała liczby, twierdząc, iż „w duszy ma osiemnaście lat”.

Gdy Nożyna była w ciąży, Halina od razu dała do zrozumienia: nie można na nią liczyć. Jej aktywne życie – siłownia, tańce, randki – nie przewidywało miejsca na kołysanie niemowlaka. Była stanowcza:
– Swoje już odsiedziałam w pieluchach. Ani dnia więcej.

I proszę, po dziesięciu minutach dzwonek do drzwi. Na progu teściowa w jaskrawej sukience, z fryzurą jak u prezenterki telewizyjnej i w butach na tak wysokim obcasie, iż ich stukot roznosił się chyba po całym bloku. Weszła jak u siebie, niedbale zrzuciła buty i przeszła do kuchni.

– Nożynko, zrób mi herbaty, dobrze? Dzisiaj byłam jak wiewiórka – z pracy na obcasach, po sklepach, załatwianie spraw… Okropnie zmęczona. No i przyszłam. Pamiętasz swoją zieloną sukienkę? Tę, którą miałaś na firmowym przyjęciu.

– Pamiętam – odpowiedziała Nożyna, czujna.

– Oddaj mi ją. I tak po porodzie przytyłaś, nie wejdziesz w nią.

Nożyna spuściła wzrok. Ukłuło ją. Tak, figura się zmieniła – ale usłyszeć coś takiego od krewnej, i to w takim tonie… było przykro. Ale teściowa, jak zwykle, nie odpuściła.

– Co, choćby nie zapytasz, po co mi ona?

Nożyna milczała. Przywykła już, iż Halina nieustannie szuka kolejnego „księcia” – kogoś młodszego, bogatszego. Jej życie to wieczny casting. Żaden romans nie trwał u niej dłużej niż kilka miesięcy.

– Mam nowego adoratora – ciągnęła teściowa z dumą. – Przystojny, z samochodem i mieszkaniem. Ale pewnie podrywacz. No to chcę go przetestować. Ty, Nożynko, pomożesz – napiszesz do niego na Facebooku. Sprawdzisz, czy się złapie.

– Przepraszam, nie będę brać udziału w takich zabawach – stanowczo powiedziała Nożyna.

– A, tak? Nie spodziewałam się! No trudno. To se zostaw tę sukienkę, będziesz nią podłogę wycierać, i tak się w nią nie wciśniesz! – prychnęła Halina i wyleciała z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Oczywiście, teściowa nie zapomniała poskarżyć się synowi. Krzysztof wrócił do domu, wysłuchał obu stron. Wiedział, iż mama jest wybuchowa i trzeba do niej „znaleźć klucz”. Ale w środku i tak się wściekał.

– Porozmawiam z nią, nie martw się – cicho powiedział, obejmując żonę.

Minęło parę dni. Na urodziny Krzysztofa mieli przyjść goście, ale dawny kolega z rodziną nie mógł się pojawić. W tym czasie Halina dzwoniła nie z życzeniami, tylko… by narzekać na kolejny nieudany romans.

A potem znów przyszła. Przyniosła słoik konfitur i przeprosiny.

– Wybacz, Nożynko. Poszłam po bandzie. Po prostu… jestem zmęczona. Bycie samotną to ciężka sprawa. Wciąż szukam kogoś, a w efekcie – same rozczarowania. Na przykład ten Jerzy… Planowaliśmy razem mieszkać, a jego syn zadzwonił – oznajmił, iż niszczę ich rodzinę. Że Jurek jest zadłużony, żonaty, a ja dla niego tylko chwilowa pociecha. I zerwał kontakt. Jakby ktoś go wyłączył z mojego życia.

– Może po prostu się wystraszył? – delikatnie zapytała Nożyna.

– Może… A może to po prostu słabeusz. Syn zagroził, iż spłaci jego długi, jeżeli zerwie ze mną. I zerwał. Ot, cała historia. Pewnie bał się, iż wciągnę go do urzędu stanu cywilnego, a potem przyczepię się do spadku. Wyobrażasz sobie?

Gdy Halina narzekała na swój los, Nożyna cicho słuchała. Wszedł Krzysztof. Gdy jadł, mama znów zaczęła przedstawienie – opowiadała, jak ją skrzywdzono, jak jest zmęczona samotnością. Chciała, żeby i on się nad nią użalił, jak zawsze.

– Mamo, może nie rzucaj się tak na każdą okazję? Twój człowiek sam cię znajdzie – spokojnie powiedział.

– Tak? A tymczasem mam siedzieć w domu i żuć smutki?

– Nie, ale może trochę mniej dramatu? Pobaw się z wnukiem, idź do parku. Życie to nie tylko romanse.

– Aha, już rozumiem. Zrobić ze mnie darmową nianię, tak? Nie ma mowy, wasze dziecko – wasz problem!

– Mamo, znowu wszystko bierzesz jak atak. Po prostu znajdź sobie w końcu zajęcie, a nie ciągłe przygody na głowę.

– Zajęcie? Ja chcę nie być sama, ja chcę kochać! I choćby jeżeli się mylę – to moje życie! A ty lepiej powiedz swojej żonie, żeby wzięła się za siebie, bo po porodzie się rozlała, tylko siedzi z dzieckiem. Ani mężowi się podoba, ani iskry w oczach. Myślisz, iż tak się rodziny utrzymują?

– Dość! Nie tykaj Nożyny! Dopiero co urodziła, jeszcze dojdzie do siebie. Lepiej byś ją wspierała, zamiast krytykować!

Halina trzasnęła drzwiami i wyszła. Nożyna stała za ścianą, słyszała wszystko. W gardle ścisnęło ją jak kłębek, ale cicho przytuliła się do męża.

Bo wiedziała: teściowej się nie przerobi. Jej nie zmienisz. Taka już jest. I jedyne, co można zrobić – to nauczyć się z tym żyć. Albo po prostu się odgrodzić.

Idź do oryginalnego materiału