przyśniłem się sobie w gronie luster
odbijają czas przesuwam palcami po piasku
w zamku mieszka zachód kruszy w słońcu chmury
zrywam kwiaty rosną w cieniu zmrużonych oczu
za rogiem domu obok serca pozszywane
czerwonym haftem myśli mają dar jasnowidzenia
jak cisza żyją dłużej od gwiazd czy skienienia dłonią
pytasz o sens wylanej rzeki jezior jak usta
z brzegami porosłymi głodem pierwszych minut
w powietrzu nietknięta słowem przestrzeń
gotowa pod zabudowę chaty z patyków
burzonej po każdym deszczu