Od siedmiu lat usuwa tatuaże i zdradza, co widzi w salonie. "Klienci się wstydzą"
Zdjęcie: Od siedmiu lat usuwa tatuaże i zdradza, co widzi w salonie. Klienci się wstydzą.
— Klientom często na początku wydaje się, iż to będzie łatwy i miły proces. Pół godz. i po sprawie. Idą na manicure i widzą w ofercie m.in. usuwanie tatuaży. Myślą sobie: czemu nie? Potem okazuje się, iż to wygląda zdecydowanie inaczej. Wszystko jest w porządku, o ile zabieg przeprowadza ktoś odpowiedzialny. A przecież wcale nie trzeba dobrze trafić. Może zdarzyć się tak, iż po dwóch sesjach już nie ma co usuwać. Wtedy w miejscu po tatuażu wszystko jest wypalone. Łącznie ze skórą — mówi w rozmowie z Onetem Kamil Cieślik. Od siedmiu lat zajmuje się usuwaniem tatuaży i prowadzi swój salon. Jak przyznaje, bezpiecznie przeprowadzenie takiego procesu wymaga wielu lat nauki, wielu sesji i cierpliwości zarówno specjalisty, jak i klienta. Jednak efekty są tego warte.