Mamo, od razu mi się nie spodobał.
Ojej, to już za ciebie walczy? Może ci się tak wydawało? Może to przypadek?
Mamo, co to za wydawało się? Myślałam, iż po tym Wojtek zostanie sierotą Krzysiek przecież wyższy ode mnie!
Wiesz, faceci nie podnoszą ręki tak po prostu Ty od małego masz temperament. Jak coś nie gra, to doprowadzisz go do białego żelaza.
Jagoda zamarła od tych słów. Liczyła się na ochronę, na oburzenie, przynajmniej na trochę współczucia od mamy, a dostała w zamian, iż to ona jest winna. A gdyby, niech Bóg nie da, naprawdę doszło do konsekwencji, to i matka ją obwiniałaby?
A jak mogę nie być wybuchowa, kiedy on ciągle mówi króliczki i kotki? Przez trzy lata nie słyszałam od niego takich słów! wyparowała Jagoda.
No tak. Już i na mamę krzyczysz zauważyła Ludmiła z lekką irytacją. Jagodo, zamach to nie to samo co cios. Przynajmniej nie pije, nie hulaci, pracuje. No, ma charakter. Wszyscy oni mają charakter, i ty też. Czy miałeś kiedyś lepszych facetów? Pomyśl dobrze, nie wpadaj w szalone pomysły
O, mamo, dzięki za wsparcie Jagoda odłożyła słuchawkę.
Przemoc, zdrada i kłamstwo były dla Jagody rzeczami, których nie mogła zaakceptować, zwłaszcza w małżeństwie. Krzysiek miał wszystko pod ręką. Jagoda już podjęła decyzję i nie zamierzała się cofać, ale zdziwiło ją, iż matka reaguje na jej słowa, jakby skarżyła się na przeterminowany produkt w sklepie. To już nie mieściło się w jej głowie. Wcześniej po prostu wiele rzeczy przeoczowała.
Ludmiła Iwanowna miała niezwykłą zwyczaj nie tylko zmieniać buty w biegu, ale robić to podczas skoku. W oczach mówiła jedno, za plecami drugie. Uśmiech był słodkoprzebiegły, a spojrzenie często zimne i oceniające.
O, jakie ładne sukieneczko. Idealnie leży na tobie mówiła, kiedy mała córka przymierzała ubrania w galerii.
Potem spojrzała na metkę, uniosła brwi w zdumieniu i od razu zmieniła zdanie.
A wiesz, z twoimi nogami wydają się trochę krótkie w tym fasonie mówiła stanowczo. Nie, zobaczmy coś innego.
W efekcie kupowały tanią syntetyczną tkaninę szarobrązowomalinową, nie w rozmiarze, ale z rabatem, a potem matka chwaliła się przy przyjaciółkach udanym zakupem.
Niektóre mamy szyją sukienki na zamówienie na studniówkę. A to w czwartej klasie! narzekała Ludmiła przez telefon do jednej znajomej. Wszyscy oszaleli. To są pieniądze na jednorazowy wyjazd. Ja wzięłam swoją na wyprzedaży, nie żałuję. Może jeszcze gdzieś ją założą.
U jagody znajomi zachowywali się podobnie. Na urodziny przyjaciółki przyniosła kawałek ciasta? Och, ta Zuzia to naprawdę dobra dziewczyna, rodzice mają porządek. Zuzia chciała przyjść w gości? Ludmiła od razu zmieniała buty.
Po co jej tutaj? Pamiętaj: nie wpuszczaj przyjaciółek do domu! pouczała Jagodę matka. Przyzwyczaj się od dzieciństwa. Przyjaciółki najpierw udają słodkie króliczki, a potem gadają za plecami albo zabierają męża.
Z Krzysztofem było podobnie. Na początku matka nie popierała wyboru córki.
Po co ci on? Pojawia się, znika Normalny facet nie zachowuje się tak. Czuję w sercu, iż nie jesteś jego jedyną ostrzegała Ludmiła.
I córka wierzyła jej. Nie miała doświadczenia, a autorytet mamy, który wyrażała przy każdej okazji, zagłuszał wewnętrzny głos.
Jagoda próbowała zerwać z Krzysztofem. To jednak tylko podsyciło go do jeszcze intensywniejszych zalotów. Kilka razy zamówił jej kwiaty z dostawą, kilka razy sushi, i Ludmiła zmiękła.
Nie wolno takiego faceta zostawiać! mówiła, próbując wbić widelec w rolki. Może nie jest ideałem, ale idealnych już nie ma. Nie chcesz skończyć z trzydziestoma kotami? Chwyć byka za rogi i weź go za mąż.
I znowu Jagoda słuchała matki, jak posłuszna córka. Mama nie doradziłaby nic złego.
Choć ostrzeżenia już wtedy słychać, nie licząc nagłych zniknięć. Krzysztof często zmieniał nastrój: potrafił być czuły, a po pięciu minutach stał się ponury i szorstki. Często zazdrościł Jagodzie, choćby przyjaciółkom. Krytykował jej ubrania, mówiąc, iż lubi, kiedy kobiety noszą krótkie spódnice i szpilki.
Jagoda posłuchała mamy i po pół roku wpadła w pułapkę małżeńskiego pieczątki w dowodzie osobistym. Pierwsze miesiące były słodkie: romantyczne kolacje, piękne selfie, codzienne niespodzianki Potem coś się zmieniło.
Krzysztof przestał pytać, czego Jagoda chce. Przeglądał listy zakupów i wygłaszał uwagi przy każdej zbędnej rzeczy, choćby przy farbie do włosów. Prawie zakazywał jej czerwonej szminki, mówiąc, iż wygląda jak dziewczyna lekkiego obyczaju.
Oboje pracowali, ale domem zajmowała się tylko Jagoda. Krzysztof wracał wcześniej, ale przy każdej okazji spotykał żonę w drzwiach z pytaniem, co będzie na obiad. Po kolacji milczał, odwracał się i zasiadał przy komputerze, zostawiając stos naczyń.
Krzysiek, może w końcu umyjesz po sobie talerze? zapytała pewnego dnia Jagoda, zbierając odwagę.
A co, nie lubisz o mnie dbać?
Miło, tylko jestem strasznie zmęczona.
Ja też jestem zmęczony. Dzisiaj pracowałem.
Jagoda nie wiedziała, co zrobić. Pracowała jak osioł, a Krzysiek nie przejmował się tym. Rozmawiała z mamą:
Co chciałaś, kiedy wychodziłaś za mąż? zapytała Ludmiła, gdy Jagoda narzekała na męża. Kobieta musi radzić sobie we wszystkich sprawach. Na nas rodziny się opierają.
Jagoda nie zgadzała się z takim podejściem, ale kiedy wszyscy najbliżsi jednocześnie twierdzili inaczej, zaczęła wątpić w siebie.
Czas mijał nieubłaganie. Jagoda urodziła, a wszystko stało się gorsze. Przed znajomymi byli idealną parą, w domu kłócili się o drobiazgi. Krzysztof nie pomagał przy dziecku, twierdząc, iż w pierwszym roku ojciec nie ma nic do roboty. Spał w innym pokoju, tłumacząc to płaczem dziecka i porannym wstawaniem do pracy. Gdy Jagoda budziła się w nocy, czasem widziała, iż Krzysiek nie śpi, leży z telefonem.
Próbowała rozmawiać, ale on odmawiał kontaktu. Mówił wprost: twoje emocje to twoja sprawa, coś we mnie nie gra drzwi zamknięte. A Jagoda spokojnie tłumaczyła, co ją trapi, iż walczy o rodzinę, a nie atakuje go.
Masz po prostu wygórowane wymagania stwierdziła matka, gdy Jagoda po raz kolejny się otworzyła. Czego jeszcze chcesz? Facet pracuje, utrzymuje was, mieszkacie w jego mieszkaniu
Jagoda wciąż próbowała przekonać siebie, iż wszystko jest w porządku, a kłótnie zdarzają się wszędzie.
W końcu znalazła na telefonie Krzysztofa rozmowy. Nie było zdjęć, które mogłyby go kompromitować, ale ton króliczki, słoneczka, kociaki. Pełen zoo, życzenia miłego poranka i spokojnej nocy. Były tam przyjacielskie wiadomości, choć bez dowodów fizycznej zdrady. Dla Jagody to jednak wystarczyło jako zdrada.
W tym momencie nie wytrzymała. Tego samego dnia postanowiła porozmawiać z Krzysztofem.
To tylko puste frazy w chmurach bronił się. Koledzy, znajomi Rozmawiam tak, żeby ludziom było miło. Łatwiej potem się z nimi dogadać. Czemu się obraziłaś? Powinnaś mi ufać.
Ale ufać facetowi, który ma wirtualny harem, było bardzo trudne.
Rozmowa przerodziła się w awanturę, Krzysztof znów wskazał Jagodę na drzwi i w pewnym momencie choćby machnął ręką. Dla Jagody to było nie do przyjęcia, ale od razu odejść nie mogła. Liczyła na matkę, chciała się do niej zwrócić, ale
No cóż, to tylko wiadomości To tylko litery. Facetowi po prostu brakuje uwagi, ty masz dziecko, siedzisz cały dzień z Wojtkiem. Dlatego on to kompensuje uspokajała Jagodę matka codziennym tonem.
Ludmiła nie zmieniła zdania, choćby gdy córka opowiedziała, iż prawie doszło do niebezpieczeństwa.
Jagoda musiała radzić sobie sama. Kiedy przyjaciółki dowiedziały się, iż rozwodzi się, były w szoku: nigdy nie narzekała. Jednak, ku zaskoczeniu, świat nie był pozbawiony dobrych ludzi.
Jedna przyjaciółka dała klucze do mieszkania. Niedawno wprowadziła się do chłopaka, więc jej lokum stało wolne. Inna pożyczyła pieniądze, trzecia pomogła przy przeprowadzce. Po kilku tygodniach Jagoda złożyła pozew o rozwód i uciekła od męża. Reakcja matki znów ją zaskoczyła.
No i dobrze! Ten facet to tyran od razu wpadła Ludmiła. Od razu mi się nie podobał. Pamiętasz, mówiłam, iż normalni faceci tak nie zachowują się?
Jagoda zmrużyła oczy. Tak, mówiła. A potem matka twierdziła, iż nie wolno go odpuszczać, iż jest troskliwy i uważny. Mówiła o wszystkim.
Mamo Czy to ty mnie odciągałaś od rozwodu?
Nie wiedziałam, iż masz kogoś, kto ci pomoże! Gdzie byś w ogóle poszła? rzuciła matka, po czym się zahamowała. No wiesz, mam cię, oczywiście Ale nie mam miejsca, jestem już prawie starą kobietą, nie mogę wiele dawać. Bycie samotną mamą jest ciężkie, wiem to na własnym przykładzie.
Wtedy Jagoda w końcu zrozumiała. Matka zmieniała buty nie dlatego, iż chciała zrobić to, co najlepsze, ale dlatego, iż jej to najwygodniejsze. Kupowała tanie ubrania, nie wpuszczała przyjaciółek, namawiała nie rozwodzić się, żeby nie wróciła do domu ojca z dzieckiem.
Dwa lata minęły. Jagoda wciąż kontaktowała się z matką, ale nie opowiadała już o swoim życiu i nie prosiła o rady. Nie jeździła w odwiedziny do Ludmiły, nie wpuszczała jej do siebie. Praca i pieniądze były trudne, ale dusza spokojna.
Pewnego dnia zadzwonił telefon.
Jagodo Całkiem się rozchorowałam, jakiś wirus złapałam. Nie mam leków, nie ma jedzenia. Z przyjemnością zjadłabym zupę Może wpadniesz na chwilę?
Jagoda uniosła brew. Wpaść na godzinę do chorej osoby z małym dzieckiem? Brzmiło podejrzanie.
Powiedz, czego potrzebujesz, a zamówię ci dostawę.
Cisza. Matka liczyła na inny odzew.
Nie potrzebuję żadnych dostaw odpowiedziała nieco zirytowana. Chciałam cię zobaczyć. Może to moje ostatnie dni.
Mamo Chętnie bym pomogła, ale miałaś rację, bycie samotną mamą jest ciężkie. Pomóc lekami i jedzeniem to mój obowiązek, ale być przy tobie wymaga zaufania, a ja ci nie ufam. Jesteś mistrzynią w zmianie butów.
Matka westchnęła, zmartwiła się, ale nie udało jej przekonać córki. Od tego momentu Jagoda bardzo ostrożnie wybierała ludzi, którym mogła zaufać, i starała się nie dawać się oszukać, choćby jeżeli bardzo tego chciała.
















