Od pewnego czasu przyjaciółki zaczęły mi proponować „ożenek”. Jeden łysy, drugi z brzuchem, i wszyscy jakby dobrani na miarę

przytulnosc.pl 2 godzin temu

Nazywam się Walentyna. Mam dwie córki, ale mieszkam sama, ponieważ dzieci dorosły, wyszły za mąż i każda prowadzi swoje życie. Przyjeżdżają do mnie raz w roku, czasem choćby rzadziej. Mają rodziny, dzieci, własne sprawy. Dzwonią codziennie, więc wiem wszystko o ich życiu. Wnuki również rozmawiają ze mną, nie czuję się samotna.

Męża nie ma od trzech lat. Zachorował, lekarze nie zdołali go uratować. Trudno żyć bez ukochanej osoby, ale jak mówią, czas leczy rany. Tak było również ze mną. w tej chwili żyję własnym życiem, czyli dla siebie. Przywykłam nic sobie nie odmawiać, ponieważ pensja jest niezła. Odwiedzam salon piękności, chodzę na fitness, mam możliwość usiąść w kawiarni z filiżanką kawy. Życie zaczęło mi się podobać, często słyszę komplementy od mężczyzn.

Przyjaciółki odsunęły się od mojego kręgu towarzyskiego, ponieważ mają rodziny, spieszą się do domu. Nie mogą zostać na filiżankę kawy. Od pewnego czasu zaczęły mi proponować „ożenek”. Jeden łysy, drugi z brzuchem, i wszyscy jakby dobrani na miarę. Mówię przyjaciółkom, iż nikogo nie potrzebuję. Lubię być sama. One w to nie wierzą i jeszcze z większym entuzjazmem próbują przedstawić mnie kolejnemu mężczyźnie. W końcu zmęczyło mnie takie podejście do mnie, staram się z nimi rzadziej rozmawiać.

Obecnie podobają mi się młodzi mężczyźni o sportowej budowie ciała. Ostatnio poznałam takiego przystojniaka. Nazywa się Wojciech. Po raz pierwszy zaprosił mnie na randkę, wahałam się, młody, będą się ze mnie śmiać, jeżeli zobaczą znajomych. A potem i tak poszłam. Razem jesteśmy już ponad miesiąc. Im więcej go poznaję, tym bardziej się w nim zakochuję. Rozumiem, iż to nie jest adekwatne, ale nie mogę z tym nic zrobić. Często spędzamy razem czas.

Wojciech proponuje przeprowadzić swoje rzeczy do mnie, ale się nie spiesze. Rozumiem, iż wiek ma duże znaczenie, dziś wyglądam młodo, a jutro?

Czas leciał, i po roku naszego związku, moje dzieci dowiedziały się o nas. Przyjechały obie córki same, bez mężów i dzieci. Zrozumiałam, dlaczego przyjechały i iż rozmowa będzie trudna.

Tak się stało, wysłuchałam wszystkiego dotyczącego mojej sytuacji. Że jest choćby młodszy od nich, moich córek. Że potrzebuje tylko moich pieniędzy i mieszkania, i w końcu wstydzą się mnie. Wojciech słuchał naszych kłótni, nie przerywał. A potem powiedział, iż nic nie potrzebuje z tego, co one wymyśliły. Że sam może zapewnić nie tylko siebie, ale także mnie. I skoro już rozpoczęli taki dialog, zapytajcie swoją mamę, jak jej się podoba życie? Dlaczego żadna z was nie zapytała: „Mamo, czy jesteś szczęśliwa?”

Dzieci nie oczekiwały takiego obrotu rozmowy, milczały długo. W końcu przytuliły się, popłakały i powiedziały, żeby postępować, jak uważam za najlepsze dla siebie. I iż zawsze zaakceptują mój wybór.

Rozumiem, iż nasz związek z Wojciechem nie będzie długi. On jest młody i nadejdzie czas, kiedy trzeba będzie pomyśleć o rodzinie, dzieciach. Moja młodość również gwałtownie minie, ale w tej chwili jestem szczęśliwa. I chcę być młodą kobietą jeszcze trochę dłużej.

Związek z Wojciechem trwał cztery lata, rozstaliśmy się polubownie, zostaliśmy przyjaciółmi. Dziękuję mu za to, iż był w moim życiu. Nasz burzliwy romans pozostawił miłe wspomnienia i podoba mi się moje życie.

Idź do oryginalnego materiału