OCHRONIENI MIŁOŚCIĄ
Spotkanie Weroniki i Jakuba było zapisane w gwiazdach.
…Jakub nigdy nie widział swego ojca. Wychowała go matka i babcia. Gdy mały Jakub pytał o tatę, matka mamrotała coś pod nosem, tłumacząc, iż jego ojciec jest geologiem, wciąż w terenie, na poszukiwaniu cennych minerałów. A raz, w gniewie, krzyknęła: – Nigdy nie miałeś ojca, Kubusiu!
Dzieckiem będąc, Jakub przyjmował te wyjaśnienia bez zastrzeżeń—wierzył matce bezgranicznie. Ale gdy podrósł, postanowił dociec prawdy. W końcu nie z Ducha Świętego się narodził! Okazało się, iż jego matka, młoda wówczas, wyjechała kiedyś w delegację i wróciła z dzieckiem pod sercem—z Jakubem. Opowiedziała mu o tym babcia. Po cichu.
Jakub był niezmiernie szczęśliwy, iż tajemnica wreszcie wyszła na jaw. Dzięki Bogu, nie znaleziono go w kapuście. Postanowił, iż przy pierwszej okazji pozna swego ojca—czy ten tego chce, czy nie. „W końcu jestem jego synem, nie byle kim!” A przy okazji dał sobie słowo: „Będę miał prawdziwą rodzinę. Żonę i dzieci. Jedną żonę na całe życie i całą gromadkę dzieci.”
…Weronika też nie zaznała ojcowskiej miłości. Jej matka rozstała się z nim, gdy dziewczynka nie miała choćby dwóch lat. Ojca zastąpił ojczym—człowiek niezły, ale jednak… Swoje dzieci z pierwszego małżeństwa zawsze stawiał Weronice za wzór. To irytowało. Więc jedyną miłością, na jaką mogła liczyć, była miłość matki.
Gdy dorosła, postanowiła: „Jeśli już wyjdę za mąż, to tylko raz i na zawsze! Tylko gdzie znaleźć takiego chłopaka?”
I znalazła.
…Był wigilijny wieczór. Styczeń, mróz, zmierzch. Księgarnia. Weronika i Jakub stali w kolejce do kasy, oboje z tomikiem Adama Mickiewicza w rękach. Ich spojrzenia przypadkiem się spotkały. I Jakub ruszył do ataku. Zasypał ją komplementami, pytaniami (taktownymi, uprzejmymi). Nie mógł tak po prostu pozwolić jej odejść. Miała być jego żoną! Tylko ona! Ta dziewczyna.
A Weronika choćby nie kokietowała. Czuje się przy tym niesfornym chłopakiem tak swojsko, jakby znała go od stu lat.
Mimo to, pochodziła z dobrego domu, a porządnej pannie nie wypada poznawać się byle gdzie i z byle kim. Jakub docenił jej skromność i zaproponował wymianę numerów telefonów. Weronika zapisała jego numer, ale swojego nie podała. – Zadzwonię po świętach – obiecała mgliście.
Jakub nie mógł pozwolić, by taki dar niebios—Weronika—mu się wymknął. Pożegnali się, ale on potajemnie podążył za nią, by dowiedzieć się, gdzie mieszka.