Malezja leży w sercu Azji Południowo-Wschodniej i nie bez powodu uchodzi za mało odkryty raj na Ziemi. Kraj, w którym nowoczesne drapacze chmur sąsiadują z pradawną dżunglą, zachwyca kontrastami i różnorodnością kultur. Tropikalny klimat zapewnia zieleń przez cały rok i bajeczne plaże, które nie mają sobie równych. Choć życie na miejscu potrafi kosztować grosze, dotarcie tam wymaga nieco bardziej zasobnego portfela. To kierunek dla tych, którzy wiedzą, iż czasami warto zapłacić więcej w zamian za doświadczenie, którego nie da się zapomnieć.
REKLAMA
Zobacz wideo Alkohol i pogoda, czyli jak ubezpieczyć się na wakacje?
Z czego słynie Malezja? To piękny kraj, o którym ciężko zapomnieć
Malezja znana jest przede wszystkim z niesamowitej mozaiki kultur, smaków i krajobrazów, które potrafią skraść serce choćby najbardziej wybrednym podróżnikom. To kraj, w którym buddyjskie świątynie stoją tuż obok meczetów, a z głośników hinduskich świątyń co rusz rozbrzmiewają rytmiczne bębny. Egzotyczne wyspy, jak Langkawi, Perhentian czy Tioman, zachwycają białym piaskiem i turkusową wodą, gdzie można nurkować z żółwiami i rekinami rafowymi, a w dodatku cieszyć się ciszą z dala od zadeptanych resortów.
Miłośnicy przyrody zakochają się w tym miejscu bez pamięci. Dziewicze lasy deszczowe Borneo to jedne z ostatnich na świecie, gdzie wciąż można spotkać orangutany, nosacze sundajskie i słonie karłowate. Szlaki prowadzą przez tropikalną dżunglę, gdzie rankiem unoszą się mgły, a pod stopami skrzypi pierwotna roślinność. Nie brak też perełek dla tych, którzy kochają góry. Wspinaczka na Kinabalu, najwyższy szczyt kraju (ponad 4 tys. m n.p.m.), daje poczucie prawdziwej wyprawy na dach tej części Azji.
Ale Malezja to nie tylko dzika natura. W jej sercu, w Kuala Lumpur, nowoczesność ściera się z kolonialną przeszłością. Petronas Towers, kiedyś najwyższe wieże świata, wciąż zachwycają architekturą, a u stóp drapaczy chmur rozciągają się Chinatown i Little India - gwarne, pachnące przyprawami i dymem z ulicznych straganów. Warto zajrzeć do Penang, nazywanego kulinarną stolicą. gdzie zabytkowe George Town mieni się muralami, targami nocnymi, klimatycznymi świątyniami buddyjskimi i chińskimi rezydencjami. Nie można zapomnieć o Cameron Highlands, chłodnym, górskim regionie, gdzie ciągną się tarasowe plantacje herbaty.
Malezja zachwyca też barwnymi festiwalami, od chińskiego Nowego Roku, przez hinduskie Thaipusam, po islamski Eid, każdy miesiąc przynosi tu coś wyjątkowego. Jaki jest największy plus tego kraju? Kiedy już rozbijemy potężną skarbonkę na bilet, wszystko inne kosztuje mniej, niż się spodziewamy. Rajskie widoki, lokalna kuchnia i gościnność mieszkańców sprawiają, iż to miejsce, w którym można zatracić się na dobre.
Kuala Lumpur, Malezja (zdj. ilustracyjne)Fot. SeanPavonePhoto / iStock
Ile kosztuje obiad w Malezji? To kraj, w którym można żyć jak król, ale jest jeden minus
Choć Malezja uchodzi za jeden z najtańszych państw Azji, dla polskich turystów największą przeszkodą bywa koszt i czas samego przelotu. Podróż z Warszawy do Kuala Lumpur trwa 14-16 godzin, a ceny biletów w obie strony oscylują wokół 5000 zł. Sporo zależy od sezonu i tego, czy uda się upolować połączenie z korzystnym czasem przesiadki (bezpośredniego lotu nie ma). Najpopularniejsze trasy prowadzą przez Dubaj, Dohę lub Stambuł i zdarza się, iż przy odpowiednim wyprzedzeniu można znaleźć prawdziwą cenową perełkę. Mimo to i tak trzeba liczyć się z dość wysokim kosztem przelotu.
Gdy już uda się dolecieć na miejsce, portfel naprawdę odetchnie z ulgą. Wynajem kawalerki z basenem i siłownią w pakiecie kosztuje średnio 280-370 euro. W przeliczeniu na tydzień to raptem 70-90 euro za cztery kąty z luksusami. Ci, którzy lubią życie na walizkach, mogą skorzystać z hosteli i guesthouse’ów za 10 euro za noc, często ze śniadaniem w cenie. Największym zaskoczeniem są jednak koszty jedzenia. Street food na mieście to codzienna przygoda za 1-2 euro. Aromatyczny roti canai, miska laksy czy smażony makaron z owocami morza potrafią zaspokoić głód za drobne. W zwykłej restauracji posiłek rzadko przekracza 3-4 euro. Świeże kokosy, tropikalne soki są na wyciągnięcie ręki za mniej niż euro, a targi owocowe kuszą durianami, mango i papają w cenach, które w Europie byłyby nie do pomyślenia.
Transport wewnątrz kraju także nie rujnuje oszczędności. Grab (lokalny Uber) działa świetnie. Przejazd w obrębie miasta kosztuje od 2 do 4 euro. Długodystansowe autobusy są wygodne i tanie: bilet z Kuala Lumpur na wybrzeże to koszt od 6 do 10 euro. A jeżeli planujesz krótki lot na Borneo czy pobliskie wyspy, bilety tanich linii potrafią kosztować mniej niż kolacja w europejskiej knajpie.
Dodatkowy bonus? Wiele atrakcji jest darmowych: Batu Caves, parki miejskie, ogrody botaniczne, świątynie... Można godzinami krążyć po Penang bez wydawania ani centa na wstępy. jeżeli najdzie cię ochota na odrobinę luksusu, nocleg w hotelu z pięcioma gwiazdkami często kosztuje o połowę mniej niż w Europie i bez wstydu można zamówić drinka z widokiem na Petronasy. Warto zaznaczyć, iż im dłużej zostajesz, tym bardziej Malezja wynagradza niskimi kosztami codzienności. Nic dziwnego, iż jedni wpadają na tydzień, a inni zostają na kilka miesięcy, bo życie tu potrafi być proste, przyjemne i wyjątkowo łaskawe dla budżetu. Co najbardziej kusi Cię do odwiedzenia Malezji? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.