Obcy wśród nas

newskey24.com 3 tygodni temu

Po premii w fabryce Wojtek z dwoma kumplami siedzieli w małej knajpce. Choć premia nie była duża, był kawalerem i do pieniędzy podchodził z luzem.

Jak są, to dobrze cieszył się. Nie ma? No to poczekam do wypłaty.

Tak mówił kolegom, gdy narzekali, iż żony zabierają im całą pensję, a jeżeli udało się coś odłożyć, to już sukces.

No tak, Wojtku, kawalerowi lżej westchnął Krzysiek. A ja mam trzech synów, a zarobki nijakie. Rada dla ciebie: nie żen się, bo żona też będzie cię męczyć: dzieci głodne, buty się rozpadają, z ubrań wyrosły, no i tak dalej

Chłopaki się śmiali, gdy nagle podeszła do nich dziewczyna żywiołowa i urodziwa. Od razu przysiadła się do Wojtka, siadając mu na kolanach. Był najmłodszy wśród nich. Trochę się speszył, ale ją objął.

Jestem Ewka przedstawiła się wesoło. A ty?

Wojtek, adekwatnie Wojciech odparł, a kumple, mrugając do siebie, chichotali.

Ewka wstała i usiadła na krześle, które Krzysiek przystawił z innego stolika. Wojtek pochodził ze wsi, od roku pracował w mieście, ale był skromny i nie wiedział, jak się zachować z takimi rezolutnymi dziewczynami. Ale Ewka mu się podobała. Tego wieczoru poszli razem. Rano obudził się obok niej.

Muszę do pracy powiedział, gwałtownie się ubierając, a ona leżała dalej.

Wojtuś, mam nadzieję, iż to nie nasze ostatnie spotkanie? przeciągnęła się. Po robotach wpadaj do mnie, będę czekać.

Dzień w pracy dłużył mu się niemiłosiernie, ale po zmianie biegł do Ewki jak na skrzydłach. Czekała na niego w akademiku. Wojtek zakochał się w tej barwnej dziewczynie, choć ledwo ją znał, mimo iż kumple ostrzegali, iż często krążyła w męskim towarzystwie. Niedługo potem oświadczył się.

Rok później urodziła się im córeczka Ola. Ewa na początku była dobrą gospodynią. Gotowała, sprzątała, opiekowała się dzieckiem. Ale gdy Ola skończyła rok, wszystko się zmieniło. Wojtek w pracy, a ona zostawiała córkę sąsiadce i wychodziła. Wracał, dziecko u obcej, a ta wyrzucała:

Wojtek, mam dwie córki, roboty po uszy, a tu jeszcze twoje dziecko. Powiedz swojej Ewie, iż więcej nie będę opiekować się Olą.

Kłócili się, awanturowali, Wojtek groził żonie, iż jeżeli znów wróci pijana i bez dziecka, będzie źle. Ale Ewa zaczęła przyprowadzać facetów. Wracał, a tu impreza. Wyrzucał wszystkich za drzwi. Kiedyś, po kolejnej kłótni, Ewa rzuciła:

Zabieraj Olę i wynoś się. Nie potrzebuję was obojga. Wracaj na wieś.

Wojtek tak zrobił. Od dawna o tym myślał, ale wciąż wierzył, iż Ewa się opamięta. Na wsi jego matka, Bronisława, była ciężko chora i już nie wstawała. Sąsiadka Hania się nią opiekowała. Domy stały blisko, choćby furtki nie trzeba było otwierać płot między podwórkami prawie się rozpadł. Hania schodziła ze swojego ganku i od razu była u sąsiadki. Wygodnie było nosić jedzenie. Hania karmiła Bronisławę.

Wojtek dawno nie był na wsi i nie wiedział, iż matka już nie wstaje. Poza nim nie miała nikogo. Sytuacja trudna: chora matka i dwuletnia Ola. Znalazł pracę w okolicy, a Hania pilnowała Olę. Miała swojego syna, trzyletniego Krzysia. Dzieci bawiły się razem.

Dzięki, Haniu, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił dziękował sąsiadce.

Hania była mężatką, ale mąż, Leszek, był nieudacznikiem pił, awanturował się. Ileż to razy Wojtek go uczył rozumu. Ostatnio tak go przełożył, iż ledwo się pozbierał, spakował i wyprowadził na zawsze. Mówili, iż poszedł do matki w sąsiedniej wsi. Hania nie smuciła się, wręcz dziękowała Wojtkowi. Bała się męża.

Wojtek, w domu zrobiło się tak cicho Dobrze, iż go przepędziłeś. Już nie wróci. Ze mną się nie liczył, ale mężczyzn się bał.

Hania się rozwiodła. Miesiąc później Bronisława umarła.

Po pogrzebie Wojtek zostawiał Olę u Hani. W ramach wdzięczności pomagał sąsiadce we wszystkim. Jego chałupka była mała i stara jeszcze dziadkowie w niej mieszkali. Dom Hani był solidny. Jej ojciec, Stanisław, był znanym w okolicy cieślą. Sam sobie postawił porządny dom, ale niedługo w nim pożył.

Rodzice Hani odeszli krótko po sobie najpierw ojciec, mówili, iż się przeforsował, nosząc belki sam. Matka dwa lata później nagle zachorowała i zmarła. Hania została w wieku szesnastu lat ze starszą siostrą.

Wkrótce siostra wyszła za mąż i wyjechała. Hania miała osiemnaście lat, została sama. Wtedy oświadczył się Leszek. Bronisława radziła:

Wyjdź za mąż, Haniu. Po co samej w domu?

I wyszła. Urodził się Krzyś. Hania była szczęśliwa, kochała syna, ale z mężem rozczarowanie rosło, gdy zaczął pić.

Po śmierci matki Wojtek zaczął się zastanawiać. Podobała mu się Hania. Zupełnie inna niż Ewa. Gospodarna, troskliwa, dobra kucharka. Patrzyła na niego ciepło.

Jak mogłem wiązać się z Ewą? Taka powinna być żona. A ja, nie znając porządnych dziewczyn, dałem się złapać

Pewnego dnia wrócił z pracy, a Ola leżała u sąsiadki z gorączką.

Zachorowała. Wzywałam felczera, dałam leki. Niech śpi. Napoiłam herbatą z malinami.

Przeraził się o córkę, noc przewracał się z boku na bok. Rano zajrzał przed pracą.

Całą noc gorączkowała. Nad ranem spadła. Śpi. Idź spokojnie.

Wieczorem przybiegł od razu do Hani. Ola siedziała w łóżku, uśmiechnięta, ale słaba.

Tato! ucieszyła się. Zostańmy u cioci Hani. Będę ją nazywać mamą!

Wypowiedziała to, o czym oboje myśleli. Ciągnęli do siebie, ale nikt nie śmiał zrobić pierwszego kroku.

Córeczko, no jak to zaczął.

A co złego? zaczerwieniła się Hania. Ola ma rację. Po co wam w tej zimnej chałupie

Wojtek No to zostańmy uśmiechnął się Wojtek, biorąc Hanię za rękę, i od tego dnia zaczęli nowe życie, pełne ciepła i spokoju, wychowując razem Olę i Krzysia, którzy wyrośli na pięknych ludzi, a ich dom zawsze był wypełniony śmiechem i miłością.

Idź do oryginalnego materiału