Obcy Ojciec

twojacena.pl 1 godzina temu

**NIERODZONY OJCIEC**

Od najmłodszych lat Weronika wiedziała, iż jej mama przyniosła ją w fartuchu. Dobrotliwe sąsiadki, które zdawały się mieszkać na ławce pod blokiem, wyjaśniły to z adekwatną sobie subtelnością.

Weronika wyobrażała sobie swoją drobną, niską mamę, Kasię, niosącą w fałdach świątecznej sukni niespodziewanie pojawiającą się Weronikę.

To dlatego, iż nie masz taty! oznajmiła z powagą Kinga, która mieszkała nad nimi. Jesteś bez ojca!

Jak to? zdziwiła się Weronika.

No tak! Twoja mama cię naplotkowała! Nie masz taty! A ja mam! Kinga spojrzała na koleżankę z dumą.

No i co z tego? wzruszyła ramionami Weronika. Za to ja mam babcię i dziadka! A ty nie.

Cha! Babcia z dziadkiem to nie to samo! Kobieta musi mieć faceta! Bez mężczyzny jest niepełnowartościowa! Tak mówi moja mama!

Wieczorem, po kolacji, Weronika jak zwykle usiadła obok mamy na kanapie. Miały taki zwyczaj wieczorami siedzieć razem, każda zajęta swoimi sprawami, i rozmawiać. Mama była uzdolniona manualnie ciągle coś robiła: szyła, dziergała na drutach, haftowała. Weronika, patrząc na nią, też chwytała za robótki plotła bransoletki z koralików, układała obrazy z diamentowej mozaiki lub lepiła zwierzątka z plasteliny.

Mamo, a tata musi być? zadała palące ją pytanie Weronika, nasłuchując odgłosów z mieszkania nad nimi. Tam zaczynał się codzienny koncert, jak nazywała to babcia Weroniki, Helena Janowska. Urządzał go ojciec Kingi, wujek Marek. Po tonie głosów można było odgadnąć, w jakim był stanie. jeżeli krzyczał tylko wujek Marek, a reszta domowników popłakiwała, znaczyło to, iż mężczyzna był pijany. jeżeli zaś krzyki dochodziły z obu stron, wujek Marek był trzeźwy i to go wściekało.

Skoro żyjemy bez taty, to znaczy, iż wcale nie jest obowiązkowy uśmiechnęła się Kasia, gładząc córkę po głowie i również nasłuchując hałasów z góry.

A Kinga mówi, iż kobieta bez mężczyzny jest niepełnowartościowa

Słoneczko, każdy ma swoje sposoby na dowartościowanie się. A nam źle razem?

Nie pokręciła głową Weronika. Naprawdę dobrze im się żyło. Mama pracowała jako księgowa w dużej firmie i zarabiała przyzwoicie. Co weekend wychodziły gdzieś razem: do kawiarni, kina, teatru, parku lub na zakupy. Każde lato spędzały nad morzem, a na Nowy Rok jeździły do wsi, gdzie mieszkała przyjaciółka mamy, ciocia Ania. Ciocia Ania miała troje dzieci, a ich tata, mąż cioci, co zimą budował w podwórku ogromną górkę, z której dzieci z euforią się zjeżdżały.

Koncert na górze przybierał na sile. Wulgarne przekleństwa, którymi darzył wujek Marek, słychać było pewnie w całym bloku. Po pół godzinie mama, uśmiechając się do Weroniki, poszła do przedpokoju. Koncert zbliżał się ku końcu. Z góry trzasnęły drzwi i rozległy się pośpieszne kroki. Kasia otworzyła do mieszkania wpadła ciocia Ewa z Kingą.

Zamykaj szybko! wrzasnęła do Kasi, ale ta i tak wiedziała, co robić. W drzwi zadudniło.

Kasia! Otwieraj! ryknął ochrypły głos. Otwieraj, bo wyważę! Gdzie ta suka?! Wypuść ją! Połamę jej wszystkie kości!

jeżeli natychmiast nie pójdziesz, wezwę policję! spokojnie odparła Kasia. Przywykła już do takich gróźb. Sąsiad wiedział, iż nie są gołosłowne Kasia kilkukrotnie już wzywała patrol. Miał ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze raz i trafi za kratki.

Nie trzeba, Kasiu! wpadła do przedpokoju Ewa. Przecież go zamkną!

Najwyższy czas! Kasia poszła do kuchni nastawiać czajnik.

No co ty? Jak bez faceta? zaszeptała za nią Ewa. Tobie to dobrze samotnej?

Kasia zatrzymała się i spojrzała na sąsiadkę. Brudny szlafrok rozdarty, włosy w nieładzie, podbite oko.

Nie jestem samotna, Ewo. Mam córkę. I nie mam siniaków. I nie nocuję po sąsiadach.

No, znalazłaś się czym chwalić! prychnęła Ewa. Twoja córka rośnie bez ojca. Kto wie, co z niej wyrośnie bez męskiej ręki! A siniaki Jak bije, to znaczy, iż kocha! A poza tym gdzie się czubią, tam się lubią! My się dziś pokłóciliśmy, a jutro on będzie mnie tak kochał! A ty? Będziesz spała sama w zimnym łóżku!

Kasia pokręciła głową. Ta sama rozmowa. Te same wymówki.

Weronika poszła do pierwszej klasy, gdy u mamy pojawił się wujek Tomek. Niski, ale krzepki. Mało mówił, był spokojny i poważny. Na początku Weronika bała się, iż mama o niej zapomni wszystkowiedząca Kinga ją oświeciła:

Cha! Myślisz, iż ten wujek Tomek będzie ci ojcem? Nie jesteś jego córką! Facetom obce dzieci nie są potrzebne! Teraz zrobi twojej mamie dziecko i koniec! Albo cię zrobią służącą, albo wyślą do domu dziecka! Tylko rodzony ojciec kocha, a nierodzony to zawsze nierodzony!

Kinga! ryczał właśnie z balkonu pijany wujek Marek. Gdzie się włóczysz, dziwko?! Marsz do domu! Naczynia nieumyte, w domu syf! Chcesz, żeby mama po robocie to sprzątała?

Wujek Marek stracił pracę miesiąc temu. Nowej nie znalazł i zagłuszał smutek alkoholem od rana. Kinga gwałtownie zniknęła w klatce.

Ale wujek Tomek, wbrew przepowiedni Kingi, traktował Weronikę lepiej niż dobrze. Pracował jako inżynier w tej samej firmie co Kasia. Miał duże, lśniące auto, którym teraz woził je w weekendy do kawiarni, kina, teatrów i na zakupy. Tym samym autem jeździli też nad morze i do cioci Ani na święta.

Wujek Tomek bawił się z Weroniką, kupował jej zabawki i ładne sukienki, bronił, gdy próbowali ją dręczyć podwórkowi urwisy, a wieczorami siedział z nimi na kanapie, patrząc, jak jego dziewczyny oddają się robótkom.

Gdy mama z wujkiem Tomkiem wzięli ślub,

Idź do oryginalnego materiału