„O mamo, kochana… powiedz, iż nie jest taka dobra – zwróciła się ciocia Ilenuța do elegancko ubranej bogatej kobiety.”

newskey24.com 8 godzin temu

Weź do mamy, kochana, i powiedz, iż nie jest dobra mawiała ciocia Halina, staruszka ze wsi, z zielonym chustkiem przy brodzie i oczami, które rozgrzewały każdy prosty lud.

Targ w Krakowie pulsował jak każdy sobotni poranek: stoły pełne, sprzedawcy w biegu, ludzie zatrzymywali się przy każdym stoisku, by przyjrzeć się, porównać, spróbować. W jednym skromnym zakątku stała ciocia Halina, z rękami szorstkimi od pracy, z rękawiczkami przyszytymi do serca i z sercem otwartym na prostotę.

Miała kilka kołków białego oscypka, wyrobionego z mleka starej krowy, i jedną mniejszą sztukę, przygotowaną specjalnie by człowiek spróbował i nie przyjął na ślepo, jak mawiała. Każdego przechodnia witała tym samym łagodnym uśmiechem:

Weź do mamy, kochana, i powiedz, iż nie jest dobra.

Jedni się zatrzymywali, inni pędzili dalej. Tak to jest na targu: nie każdy ma czas, nie każdy ma oczy, by dostrzec duszę ukrytą w prostym produkcie.

Tego ranka, pośród zwykłych ludzi, pojawiła się znana w mieście dama: wysoka, elegancka, w drogiej futrzanej pelerynie, z dużymi czarnymi okularami zasłaniającymi wzrok. Plotkowano o niej wszędzie: miała pieniądze, interesy, wszystko, na co mogło komuś zależeć.

Lecz nie miała spokoju. Najpierw przeszła obok wielkich stoisk słynnych producentów, kosztował je grosz złotych, wąchała, próbowała, kręciła nosem.

Za słone, mruknęła.
Za miękkie, wzdychała.
To nie to, czego szukam, wzdychała jeszcze.

Ludzie ustąpiali przed jej lodowatą elegancją, jakby jej chłód przecinał powietrze. W jej wnętrzu jednak krył się niewidzialny zmęczenie, smutek niepasujący do drogich szat.

Gdy dotarła do małego stoiska cioci Haliny, wszystkie inne sprzedawczynie odwróciły głowy, szeptając: Zobaczmy, jak ją zignoruje! Co ma jej smakować od biednej z wsi?.

Ciocia Halina nie słyszała ich szeptów. Nie widziała różnic. Widziała tylko serce człowieka. Uśmiechnęła się do bogatej damy taką samą łagodnością, z jaką przyjmowała każdego:

Weź do mamy, kochana, i powiedz, iż nie jest dobra.

Dama zatrzymała się, nie wiedząc czemu. Być może w głosie staruszki było coś, czego nie słyszała od lat ciepło, którego brakowało jej w szklanym świecie.

Spróbuj, powiedziała ciocia, odrywając mały kawałek oscypka, jakby dla kogoś kochanego. Zrobiony jest rękami starcymi, ale duszą młodą, babciu. Spróbuj i powiedz.

Bogata kobieta wzięła kawałek do ust. Prosta, czysta woń wypełniła ją nagle zapomnianym uczuciem. Zamknęła oczy i

Poczuła dzieciństwo. Nagle, w gwarze targu, znalazła się w małej kuchni z glinianą podłogą, przy drewnianym stole. Stała tam jej babcia, kobieta, która wychowała ją, gdy rodzice wyjechali za granicę pracować. Babcia w kolorowym fartuchu co chwilę podawała świeży oscypek i mówiła:

Weź do mamy i zobacz, czy jest dobra. Ty jesteś moim ustami.

Kilknięcie w gardle. Ten sam prosty ser był dokładnie taki sam ta sama struktura, ten sam smak, ta sama pamięć. Łzy napłynęły do oczu, ale schowały się za wielkimi okularami. Głos jej drżał.

Nie wiem, co powiedzieć jest jest doskonała.

Ciocia Halina położyła delikatnie dłoń na jej ramieniu, tak, jak potrafią tylko babcie:

Kochana, nie potrzebuję wiele. jeżeli sam powiesz, iż jest dobra, to mi wystarczy.

Jak jak to robicie? spytała szczupła dama, głosem jak szeleszczące liście.

Pracą, babciu i miłością. Bo inaczej nie wyjdzie. I tęsknotą tęsknotą za dobrymi ludźmi, takimi jak ty, którzy wciąż potrafią smakować sercem.

Zdjęła okulary. W jej oczach były łzy, ale i blask, którego nie widziała od dawna.

Przypomniałaś mi babcię wyszeptała, głos pękający.

Halina uśmiechnęła się szeroko, z dziurkami w policzkach.

To dobrze, babciu. To znaczy, iż nie jest daleko. Dopóki pamiętasz, babcia żyje w tobie.

Wezmę cały ser, oznajmiła zdecydowanie. Wszystko. I chcę ci pomóc. Co potrzebujesz?

Ciocia kiwnęła głową.

Nie jestem biedna, babciu. Mam ręce. A tak długo, jak mam ręce, mam i ser. A jeżeli przeszłaś przez tyle stoisk i przybyłaś do mnie to znaczy, iż w tym świecie pozostało miejsce dla ludzi z sercem. To jest mój skarb.

Bogata kobieta wzięła głęboki oddech, wytrzeć łzy. Po raz pierwszy od dawna poczuła coś prostego: ciepło wspomnienia.

Dziękuję, ciociu Halino Dziękuję, iż przypomniałaś mi, kim jestem.

Stara kobieta lekko potrząsnęła jej dłonią.

Weź do mamy, kochana, i powiedz, iż nie jest dobra. Tak jest z serem, tak jest z życiem tylko ten, kto spróbuje serca, naprawdę poczuje.

Jeśli ta opowieść wywołała w tobie wspomnienie, nie chowaj go tylko dla siebie. Napisz w komentarzu, kogo przywodzi na myśl, jaki smak, który moment z dzieciństwa

Idź do oryginalnego materiału