Nowy wymysł feminizmu: mężczyzna zawsze winny rozwodowi

histermadka.pl 1 rok temu

Feministki, gdy same nie preparują fałszywych statystyk (jak np. słynne dane STER o kfałtach w Polsce), powołują się na dane, które w rzeczywistości nie istnieją. Cel jest oczywiście jeden. Przedstawić mężczyzn w jak najgorszym świetle.

I tak ma to miejsce w przypadku feministycznej pisarki oraz dohtorki filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, pani Katarzyny Szumlewicz. Nie jest to anonimowa osoba, ma swój dorobek naukowy, zatem odnoszę się do komentarza jaki zostawiła pod moim poprzednim postem, ponieważ jest to dobra okazja do rozprawienia się z kolejnymi manipulacjami mizoandryczek, tym razem na temat rozwodów.

Z komentarza pani dohtorki możemy wysunąć wniosek, iż niezależnie od tego kto wnosi wniosek o rozwód, winnymi i tak są zawsze mężczyźni. Kobiety się z nimi rozwodzą, ponieważ uciekają przed przemocą i uzależnieniami, natomiast mężczyźni najczęściej rozwodzą się z kobietami ponieważ zostawiają je dla innych kobiet. No jestem w szoku, iż feministka coś takiego wydumała:) #NOT

|"Wystarczy dwa kliki by to sprawdzić."|

Ale ok, poszedłem za radą pani Szumlewicz, zrobiłem dwa kliki i pokazały mi się takie oto dane:

Według danych GUS na 2019 najczęstsze przyczyny rozwodów to:

- niezgodność charakterów (16386 rozwodów; 12799 z innymi przyczynami)

- zdrada (3864 rozwodów; 9601 z innymi przyczynami)

- alkohol (2110 rozwodów; 7551 z innymi przyczynami)

|"kobiety inicjują rozwody, a najczęstszymi powodami są przemoc i uzależnienie."|

Rozmija się Pani z prawdą, Pani dohtór. Nie jest Pani wstyd? Osoba nauki, która nie potrafi zrobić researchu, tylko powołuje się na "babski rozum"? Nie najlepsze wystawia to Pani świadectwo. Bo oczywiście może pani twierdzić, iż za powodem "niezgodności charakterów" kryje się ucieczka przed przemocą. adekwatnie to każdy może twierdzić wszystko. Ja mogę powiedzieć, iż kobiety się rozwodzą podając za powód niezgodność charakterów, bo znudził im się obecny partner. Różnica między nami polega na tym, iż tego nie robię, a swoje wnioski opieram jedynie na dostępnych danych. Pani woli własne przekonanie, pomimo iż z naszej dwójki to pani jest pracownikiem naukowym i powinna swoje wnioski opierać na twardych danych.

W zasadzie w tym momencie mógłbym skończyć. Ale potraktujmy to jako okazję do poszerzenia własnych horyzontów.

Zostawmy przemoc (która choćby nie załapała się choćby do TOP3) i skupmy się na zdradach, zarówno tych jako oficjalny powód rozstania, jak i pozostałych. Pani Szumlewicz uważa, iż mężczyźni najczęściej rozwodzą się z powodu innych kobiet (w domyśle: zdradzają i chcą odejść do innej). To twierdzenie kłóci się z dostępnymi danymi na ten temat. Owszem, mężczyźni zdradzają częściej niż kobiety (61,4% vs 38,6%). Natomiast ta proporcja niemal całkowicie odwraca się w przypadku dużych miast, gdzie aż 63% pań dopuszcza się zdrady, a tylko 37% mężczyzn. Natomiast w bardzo dużych miastach jest najmniejsza dysproporcja, jeżeli weźmiemy pod uwagę płeć – zdradzają częściej mężczyźni (54,6%), ale w tyle nie zostają kobiety (45,4%).

https://mamadu.pl/145789,mezczyzni-zdradzaja-czesciej-najczesciej-ze-znajoma-lub-kolezanka-z-pracy

I teraz najciekawsza statystyka. 75% wszystkich rozwodów w Polsce ma miejsce w miastach. Czyli tam gdzie statystycznie najczęściej zdradza mężczyzna (prowincja), tam dochodzi do mniejszej ilości rozwodów, a tam gdzie częściej zdradzają kobiety, lub jest po równo - rozwodów jest najwięcej. Trzeba zatem mieć dużo złej woli (albo okopcone pod sufitem ideologią), aby zakładać, iż mężczyźni częściej rowodzą się z powodu chęci odejścia do innej kobiety (twierdzenie, na które nie ma ŻADNYCH dowodów), niż z powodu faktu bycia zdradzonym (na które mamy powyższe dane).

Co więcej, spokojnie dałoby się obronić twierdzenie wręcz przeciwne. Że mężczyźni, którzy zdradzają, mają kochankę, najczęściej NIE ODCHODZĄ od żony. Mówił o tym choćby Lew-Starowicz: "mężczyzna często nie odchodzi do kochanki, ponieważ zwykle łatwo przychodzi mu oddzielenie seksu od uczuć. Kobiety raczej tego nie potrafią. To jest lęk przed nieznaną naturą męską, przed ukrytym życiem."

Z ciekawości zajrzałem do statystyk w USA na temat przyczyn dla których tamtejsi mężczyźni składają wnioski o rozwód. "W badaniu przeprowadzonym przez Pennsylvania State University głównymi powodami rozwodów ze strony mężczyzn są: niezgodność charakterów, niewierność partnerki, brak komunikacji i problemy osobowościowe".

Nigdzie nie znalazłem danych mówiących o tym, iż mężczyźni rozwodzą się głównie dlatego, iż chcą odejść do innej kobiety. Prosiłem panią Szumlewicz o podanie źródeł swoich twierdzeń, ale się nie doczekałem poza linkiem do jakiegoś bloga, w którym nie padają żadne dane! Nic dziwnego, bo trzeba być naprawdę oderwanym od rzeczywistości - ewentualnie być stuprocentową mizoandryczką - aby wysuwać takie stwierdzenia. Uprzedzenia wobec mężczyzn widać tu gołym okiem. W feministycznym świecie mężczyzna nie rozwodzi się z nie swojej winy. Ta zawsze jest po jego stronie.

Czyli już wiemy, iż dwie pierwsze przyczyny rozwodów, na które są oficjalne dane, kłócą się z tym co napisała pani Szumlewicz (przemoc i uzależnienia). Ale choćby wystarczy to wziąć na logikę. Gdyby jej wersja rzeczywistości była prawdziwa, to rozwodów z orzeczeniem o winie byłaby większość (tym bardziej, iż kobiety mają sporo narzędzi, które ułatwiają im udowodnienie stosowania wobec nich przemocy). Tymczasem w 2019 r. 79.19% rozwodów miało miejsce bez orzekania o winie, 13.29% z winy męża, 3.39% z winy żony, 4,13% z winy obojga małżonków.

Teraz jak to rzeczywiście jest z tą przemocą? Bo od tego uciekałem, a temat jest dość ciekawy. Otóż naganny stosunek do członków rodziny, w ramach którego zawiera się przemoc fizyczna był przyczyną rozwodu 516 (2828 z innymi przyczynami) razy w roku 2019 na 65,3k rozwodów ogółem, co daje 4.33 %, z czego z wyłącznej winy męża 0,75%.

Jak to szło, Pani dohtór na pani koncie twitterowym?

|"Humanistka dobra z matematyki"|

Właśnie widać.

Pewnie Szanowna Pani zacznie się zaraz wykłucać, iż to nie, iż to nie tak, iż dane nie takie, iż rzeczywistość nie taka... W tym momencie przypomnę, iż żeby udowodnić fałszywość słów P. Szumlewicz musiałem udowodnić wyłącznie iż przemoc i uzależnienie nie są najczęstszymi przyczynami rozwodu. To zrobiłem we wstępniaczku, cała reszta to taki bonus i pokazanie skali, w jakiej pani dohtór się myli.

Szczerze mówiąc nie czerpię najmniejszej przyjemności z tego posta. Ostatecznie Pani Szumlewicz to naukowiec, osoba światła. Ja jestem tylko tumanem bez szkoły, a bez najmniejszego trudu rozbijam jej argumentację w proch i przerabiam na nawóz. Jest to przykry obraz polskiej nauki - okopcenie ideologiczne tłumiące zdolności poznawcze i umiejętność interpretacji świata. jeżeli fakty są niezgodne ze światopoglądem, to tym gorzej dla faktów.

Już bez sarkazmu - apeluję aby w przyszłości wykonała Pani choć minimalną pracę przygotowawczą przed zajęciem stanowiska w dyskusji i operowała FAKTAMI, a nie "babskim rozumem" i tym co się Pani zdaje na temat świata. Przypominam - jest Pani naukowcem, powinna Pani świecić przykładem, a tymczasem zademonstrowała Pani najgorsze praktyki w dyskusjach internetowych.

Idź do oryginalnego materiału