Nowe Życie Ewy

newsempire24.com 4 dni temu

**Dziennik doktora Jakuba**

„Ile pani ma lat?” – Chirurg plastyczny, Witold Marek Kowalski, wpatrywał się w piękną twarz Malwiny.

Mrugnęła, uśmiechnęła się lekko, spojrzała w bok, a potem prosto w oczy Kowalskiemu. Ile już takich kobiecych sztuczek widział w swoim gabinecie? Za każdym razem, gdy pytał o wiek, kobiety w jednej chwili przypominały sobie, iż przed nimi stoi młody, przystojny mężczyzna. Malwina nie była wyjątkiem.

„A ile by mi pan dał?” – odpowiedziała żartobliwie.
On jednak nie dał się rozproszyć.

„Dziewiętnaście” – skłamała bez mrugnięcia okiem.
Trzydziestka zawsze przeraża kobiety.

„Trzydzieści dziewięć, jeżeli być precyzyjnym” – spokojnie poprawił ją Kowalski, z litości odejmując dwa lata.

„Nie da się pana oszukać, doktorze” – odparła, doceniając jego takt.

„Po co w ogóle próbuje pani mnie oszukać? Jestem lekarzem, a nie kandydatem na męża. Wiek potrzebny mi jest do czegoś zupełnie innego. Gdyby pani naprawdę miała dziewiętnaście, raczej nie znalazłaby się pani u mnie. Wygląda pani świetnie jak na swój wiek. choćby rewelacyjnie. Wiele kobiet mogłoby pani zazdrościć.”

„Jest pan straszny. Widzi nas na wylot, jak rentgen” – Malwina znów zaczęła się droczyć.

„To moja praca i doświadczenie.”

„Pańskiej żonie musiało się poszczęścić. Rozumie pan kobiety.”

Kowalski chciał powiedzieć, iż jest singlem, ale się powstrzymał.

„Więc po co pani do mnie przyszła? Wygląda pani doskonale i nie potrzebuje pani ingerencji chirurga. Na razie przynajmniej.”

Jej oczy rozbłysły na komplement.

„A nie chce pan zapytać, jakim kosztem to osiągam? Tak, mam bogatego męża. Mogę pozwolić się na najdroższe zabiegi, które – nawiasem mówiąc – słono kosztują. Ale zmęczyło mnie spędzanie godzin na siłowni i leżenie na stole u kosmetyczki z maskami odmładzającymi. Nie żyję, tylko walczę z czasem. Jestem zmęczona” – powtórzyła.

„Więc niech pani odpuści. Niech czas płynie. Każdy wiek ma swoje zalety. Nie trzeba udawać kimś innym.” – Kowalski obdarzył ją swoim najszczerszym uśmiechem.

„Łatwo panu mówić. Jesteś mężczyzną. Nie musi pan liczyć zmarszczek i kalorii, ani żyć na wiecznej diecie. A kto nas do tego pcha?”

„No właśnie, kto?” – podchwycił Kowalski.
Malwina mu się podobała. Była szczera, piękna, pełna życia.

„Wy, mężczyźni. Tak, wy. Czujecie się pewniej, gdy u boku macie młodą i ładną kobietę. Im starsi jesteście, tym młodsze wybieracie.” – W kącikach ust Malwiny pojawił się gorzki grymas.

„Jestem z małego miasta – mama pracowała w zakładach drobiarskich, tata też. Potem fabrykę zamknięto, mama została salową w szpitalu, a tata poszedł do kotłowni. Nie było tam pracy. Tata pił, oczywiście. Nienawidziłam tego życia. Marzyłam o Warszawie, o tym, żeby zostać aktorką.” – Jej wzrok zatonął we wspomnieniach.

Kowalski rozumiał ją aż za dobrze. Sam przyjechał do stolicy z prowincji.

„Nie dostałam się do szkoły teatralnej. Zaczęłam pracę w sklepiku na targu.” – Widział, iż to wspomnienie ją kosztuje. – „Nie będę opowiadać, jak się starałam przeżyć. Ale trafiło mi się szczęście – pewna kobieta mnie zauważyła. I dobrze ją wtedy oszukałam, przy okazji.” – Zaśmiała się cicho. – „Zaprosiła mnie do agencji modelek. Nie tej eleganckiej, wie pan… Tam poznałam mojego męża. Byłam młoda, zdesperowana…”

Jej oczy znów zaszły mgłą. Kowalski milczał.

„Tak się we mnie zakochał, iż oświadczył się. Oczywiście się zgodziłam. Nie przeszkadzało mi, iż był starszy. Wygrałam los na loterii. Mieszkanie w Warszawie, dom pod miastem, pieniądze… Dał mi wszystko, o czym marzyłam.”

„Ma syna z pierwszego małżeństwa – w moim wieku, mieszka za granicą. Nie chciał więcej dzieci. Pogodziłam się z tym. Restauracje, podróże, suknie… Lubiłam to życie. Ma pan rację – wiele kobiet mi zazdrościło.” – Westchnęła.

„A trzy dni temu weszłam do biura męża – tak, bez zapowiedzi. Kupiłam mu pączki z różową polewą, bo je uwielbia. Sekretarki nie było w recepcji. A raczej była – w jego gabinecie. choćby drzwi nie zamknęli. Nie widzieli mnie. Wyszłam, zostawiając pączki na biurku.” – Zakryła twarz dłońmi.

Kowalski czekał. Ileż takich historii już słyszał…

Odsłoniła twarz. Jej oczy były suche. – „Nie byłam naiwna, wiedziałam, iż ma inne kobiety. Ale wtedy się przestraszyłam. Czas płynie, ja się nie odmładzam, a wokół pełno dziewczyn z długimi nogami, które chcą zająć moje miejsce.”

„Wszystkie chcą pieniędzy. Mają to, czego ja już nie mam – młodość. Ma pan rację, mam czterdzieści lat. Nie mogę z nimi konkurować. Mężczyźni tacy jak on wolą młode, głupiutkie i ładne. jeżeli mnie rzuci, nie wygram drugiego losu na loterii. Nie chcę wracać tam, skąd uciekłam. Wolę umrzeć.”

Jej szczerość i desperacja poruszyły Kowalskiego.

„A pan mógłby wyrzec się Warszawy, kariery, pieniędzy? Wyjechać na wieś, zostać zwykłym chirurgiem?”

Milczał. Malwina nie oczekiwała odpowiedzi.

„Dobrze. Oto lista badań. Część można zrobić u nas.”

Jej oczy znów zabłysły nadziejąc. Wstała z gracją.

„Zastanów się pani jeszcze. Każda operacja to ryzyko. Mąż wie o pani planach?”

„Nie. Ale coś wymyślę.”

„Po zabiegu będzie pani wyglądać… nie najlepiej.”

„Jak długo?” – W jej oczach mignął strach.

„Miesiąc, może więcej.”

„Powiem, iż mnie napadli.” – W jej głosie zabrakło pewności.

„Nawet jeżeli – siłowni pani nie uniknie. Operacja nie odmłodzi ciała. Efekt nie będzie wieczny. Za jakiś czas znów przyjdzie pani pod nóż.”

Opuściła wzrok, ale się nie poddała. – „To mój wybór.”

Wiedział, iż nie przekona jej.

Następnego dnia Malwina wróciła z wynikami badań. Kowalski przejrzał je dokładnie.

„Zdrowa. Wygląda świetnie. Ale patrzy jak piesKiedy pół roku później otrzymał wiadomość o samobójstwie jej męża, który nie zniósł wyrzutów sumienia, Kowalski zamknął oczy i po raz pierwszy od tamtej nocy poczuł, iż może wreszcie odpocząć.

Idź do oryginalnego materiału