Nowa pracownica w biurze była wyśmiewana. Gdy jednak pojawiła się na bankiecie z mężem, współpracownicy podali się do dymisji.

twojacena.pl 2 godzin temu

Głęboko oddychając, jakby zbierała siły przed skokiem w nieznane, Weronika Nowak przekroczyła próg biurowca, wchodząc w nowy rozdział swojego życia. Poranne światło przefiltrowane przez szklane drzwi połyskiwało na jej zadbanej fryzurze, podkreślając pewność w jej kroku. Szła przez hol wypełniony cichym szmerem głosów i stukotem obcasów, czując, jak każdy krok przybliża ją do czegoś ważnego nie tylko nowej pracy, ale zmiany, szansy bycia sobą poza znajomymi ścianami domu.

Podchodząc do recepcji, uśmiechnęła się delikatnie, ale z godnością.

Dzień dobry, jestem Weronika. Dzisiaj mój pierwszy dzień w pracy powiedziała, starając się, by jej głos brzmiał pewnie, nie zdradzając wewnętrznego zdenerwowania.

Recepcjonistka młoda, ładna kobieta o delikatnych rysach twarzy i uważnym spojrzeniu uniosła brwi, jakby dziwiła się, iż ktoś dobrowolnie przychodzi do pracy w tym właśnie biurze, znanym z napiętej atmosfery.

Pani do nas? zapytała niepewnie Kasia. Przepraszam, tylko niewielu wytrzymuje tu dłużej niż miesiąc.

Tak, wczoraj podpisałam umowę w HR odparła Weronika, czując lekkie zaskoczenie. Dzisiaj mój pierwszy dzień. Mam nadzieję, iż wszystko będzie dobrze.

Kasia spojrzała na nią z tak szczerym współczuciem, iż Weronikę na moment to zaskoczyło. Ale natychmiast recepcjonistka wstała, obeszła biurko i skinęła, by za nią poszła.

Proszę za mną, pokażę pani stanowisko. Tutaj, przy oknie pani biurko. Jasne, przestronne ale niech pani uważa dodała przyciszonym głosem. Niech pani zawsze blokuje komputer, a najlepiej ustawi mocne hasło. Nie wszyscy tutaj lubią nowych. A pani praca nie powinna być oglądana cudzymi oczami.

Weronika skinęła głową, rozglądając się. Biuro było przestronne, ale w powietrzu wisiało dziwne napięcie. Za monitorami siedziały kobiety mocno umalowane, w obcisłych sukienkach, z fryzurami, jakby szykowały się nie do pracy, ale na pokaz mody. Wyglądały na osiemnaście lat, choć w rzeczywistości miały pewnie ponad trzydzieści. Ich spojrzenia ślizgały się po nowej pracownicy z chłodną oceną, jakby już przegrała, zanim w ogóle zaczęła.

Ale Weronika się nie ugięła. Po raz pierwszy od dawna czuła się żywa. Dom, rodzina, niekończące się zmartwienia o dziecko, gotowanie, sprzątanie wszystko to przygniatało ją jak kamień na piersi. Miała dość bycia tylko żoną, mamą, gospodynią. Dzisiaj była po prostu Weroniką i miała prawo do własnego życia, kariery, uznania.

Pierwszy dzień minął szybko. Weronika rzuciła się w wir obowiązków: przetwarzała zamówienia, wypełniała raporty, uczyła się systemu. Nie szukała sławy potrzebowała tylko poczuć się potrzebna, by jej praca była doceniona. Ale za jej plecami, w ciszy, rozlegały się szepty. Kinga wysoka, z przenikliwym spojrzeniem i drapieżnym uśmiechem i Ola jej koleżanka, o chłodnym głosie i upodobaniu do plotek wymieniały się ostrymi uwagami, rzucając sobie znaczące spojrzenia.

Cześć, nowa! ostry głos Kingi rozległ się, gdy Weronika kończyła skomplikowany raport. Przynieś mi kawę. Czarną, bez cukru. I szybko!

Weronika powoli odwróciła się, patrząc jej prosto w oczy. W jej wzroku nie było strachu ani uległości.

Czy wyglądam na sprzątaczkę? zapytała spokojnie, ale z taką siłą, iż Kinga na moment zaniemówiła. Mam własną pracę. I uwierz mi, jest ważniejsza niż twoja kawa.

W odpowiedzi usłyszała złośliwy chichot. Kinga uśmiechnęła się, jakby usłyszała coś zabawnego. Ale w jej oczach zapłonęła wściekłość. Nie była przyzwyczajona do sprzeciwu. Weronika zrozumiała w tej chwili wojna się zaczęła.

Kasia zaprosiła ją na przerwę obiadową. Dziewczyna była miła, szczera, a w jej oczach malował się ból, jakby sama przeszła piekło.

Nikt pani nie powiedział o przerwie? zapytała z uśmiechem. Nic dziwnego. Mało kto tu dba o nowych.

Szczerze mówiąc, choćby nie zauważyłam, jak gwałtownie minął czas przyznała Weronika, zamykając komputer.

Zeszły do stołówki, po drodze Kasia opowiadała o układzie biur, zasadach, ludziach. Ale Weronika prawie nic nie zapamiętała myślami była gdzie indziej. Gdy wróciły, zobaczyły, jak Kinga i Ola gwałtownie odsuwają się od jej stanowiska, jakby złapane na czymś zakazanym.

No to zaczynamy pomyślała Weronika. Nie jestem kimś, kogo można złamać.

Wieczorem wyszła ostatnia. Biuro opustoszało, ale pozostał po nim niesmak nie tylko ze zmęczenia. Kinga i Ola już zebrały sojuszników kilka pracownic gotowych do intryg. Postanowiły: nowa musi zniknąć.

Następnego ranka Weronika przyszła wcześniej. Cisza, puste krzesła, tylko Kasia już siedziała przy recepcji.

Niech pani wie szepnęła, gdy Weronika podeszła ja też kiedyś pracowałam na pani miejscu. Przenieśli mnie, bo te dwie skinęła w stronę gabinetu Kingi i Oli prawie doprowadziły mnie do łez. Włamały się do mojego komputera, ukradły dokumenty, wrobiły mnie przed szefem. Rozpętały całą kampanię. A potem po prostu nie wytrzymałam. Odeszłam.

To okropne szepnęła Weronika. Ale myślę, iż ze mną tak nie będzie.

Kasia pokręciła głową.

Pani nie wie, kto za nimi stoi. Wujek Kingi tu pracuje. To bliski znajomy dyrektora. Dlatego ona czuje się bezkarna. Robi, co chce. A panią już wybrały na ofiarę.

I co z tego? Weronika się uśmiechnęła. Coś wymyślimy.

Ale dzień skończył się źle. Ktoś, wykorzystując moment, gdy poszła do łazienki, wylał na jej krzesło klejącą się substancję. Weronika, nie zauważając, usiadła i zorientowała się dopiero, gdy próbowała wstać. Cały wieczór spędziła nieruchomo, czując, jak upokorzenie pali jej skórę. Wokół niej ciche chichoty, ukradkowe spoj

Idź do oryginalnego materiału