Nowa małżonka ojca

newsempire24.com 1 dzień temu

Katarzyna trzymała w ręku zaproszenie ślubne i nie mogła uwierzyć w to, co widziała. Złociste litery na kremowym papierze głosiły, iż jej ojciec, Stanisław Nowak, ma poślubić kobietę o imieniu Zofia Kowalska. Data ślubu wyznaczona była za tydzień.

“Za tydzień” – szepnęła, odwracając kartkę. – choćby nie zdążył nas porządnie uprzedzić.

Telefon zadzwonił, przerywając jej myśli. Na wyświetlaczu widniało imię młodszej siostry – Agnieszki.

“Kasia, dostałaś to… zaproszenie?” – głos siostry brzmiał zdumiony.

“Dostałam. Ty coś wiedziałaś?”

“Nic! Absolutnie nic! Myślałam, iż tata tylko z kimś się spotyka, a tu taka bomba!”

Katarzyna weszła do kuchni i nastawiła czajnik. Za oknem mżył drobny deszcz, a w jej sercu panował podobny smutek.

“Aga, widziałaś ją kiedyś? Tę Zofię?”

“Raz, przypadkiem. Wychodzili z kawiarni, a ja właśnie przejeżdżałam. Młoda, może trzydzieści pięć lat, nie więcej. Blondynka z farbowanymi włosami, cała w złocie i futrach.”

Katarzyna mimowolnie skrzywiła się. Ojciec miał sześćdziesiąt osiem lat – różnica wieku ponad trzydziestu lat.

“Może to przez pieniądze?” – zasugerowała Agnieszka. – “Pamiętasz, tata mówił, iż sprzedał działkę? A do tego ma dwupokojowe mieszkanie w centrum.”

“Nie wiem” – westchnęła Katarzyna. – “Musimy do niego pojechać, porozmawiać.”

“Pojedziemy razem. Jutro wyjdę wcześniej z pracy.”

Następnego dnia siostry spotkały się pod domem ojca. Stanisław Nowak niedawno się tu wprowadził po sprzedaży starego mieszkania, w którym dorastały. Wtedy tłumaczył to chęcią życia bliżej centrum, ale teraz Katarzyna podejrzewała inne powody.

“Córki moje!” – ojciec powitał je z otwartymi ramionami. – “Jak dobrze, iż przyszłyście! Poznajcie Zosię.”

Wyglądał odmłodzony i bardzo zadowolony. Nowa fryzura, modna koszula, choćby chód miał bardziej sprężysty.

“Tato, musimy porozmawiać” – poważnie powiedziała Katarzyna.

“Oczywiście, oczywiście! Zosia akurat przygotowuje kolację. Gotuje wyśmienicie, zobaczycie.”

Z kuchni dobiegał dźwięk naczyń i kobiecego głosu nucącego piosenkę. Ojciec poprowadził córki do salonu i posadził na kanapie.

“Kochanie, jestem tak szczęśliwy, iż poznacie Zosię. To cudowna kobieta, dobra, troskliwa. Nie myślałem, iż w moim wieku jeszcze mogę pokochać.”

Katarzyna i Agnieszka wymieniły się spojrzeniami. Słowo “pokochać” w ustach sześćdziesięcioośmioletniego ojca brzmiało nienaturalnie.

“Tato” – zaczęła Agnieszka – “jak długo się znacie?”

“Cztery miesiące. Poznaliśmy się w przychodni, w kolejce do kardiologa. Zosia miała mamę w szpitalu, bardzo się martwiła. Pocieszałem ją, odprowadziłem do domu…”

“Cztery miesiące, a już ślub?” – nie wytrzymała Katarzyna. – “Nie za szybko?”

“W naszym wieku nie ma czasu do stracenia” – ojciec lekko się zasępił. – “Nie jesteśmy już dziećmi, wiemy, czego chcemy.”

W tej chwili do salonu weszła kobieta, i Katarzyna od razu zrozumiała, iż Agnieszka miała rację. Zofia wyglądała na maksymalnie trzydzieści pięć lat, a może i mniej. Wysoka, szczupła, z bujnymi włosami w złotym odcieniu i mocnym makijażem. Miała na sobie obcisłą sukienkę i mnóstwo biżuterii.

“Dziewczynki, poznajcie!” – ojciec zerwał się z miejsca. – “To moja Zosia. A to moje córki – Kasia i Aga.”

“Bardzo mi miło” – Zofia wyciągnęła dłoń z długimi pomalowanymi paznokciami. – “Staś tak wiele o was opowiadał!”

Jej głos był melodyjny, ale Katarzynie od razu nie spodobał się ten słodki ton.

“Kolacja gotowa” – ogłosiła Zofia. – “Zapraszam do stołu.”

Na kuchennym stole zastawiono odświętnie. Drogie naczynia, których Katarzyna nie pamiętała w domu ojca, świece, kwiaty. Wszystko wyglądało pięknie, ale sztucznie.

“Zosiu, opowiedz dziewczynkom o sobie” – poprosił ojciec, nalewając wino.

“A co tam o mnie mówić” – zaśmiała się Zofia. – “Zwykła kobieta. Pracuję w salonie kosmetycznym, jestem stylistką paznokci. Mieszkam sama, dzieci nie mam. Byłam zamężna, ale mąż okazał się… trudną osobą.”

“Jak to trudną?” – dopytywała się Agnieszka.

“Pił, podnosił rękę. Musiałam się rozwieść. Od tamtej pory bałam się związków. A potem poznałam waszego tatę…”

Zofia spojrzała na Stanisława Nowaka z takim uwielbieniem, iż Katarzynie zrobiło się nieswojo.

“A rodzice żyją?” – kontynuowała Agnieszka.

“Mama tak. Taty nie ma od dawna. Mama choruje, opiekuję się nią. Staś mi bardzo pomaga, choćby daje pieniądze na leki. Takie dobre serce!”

Ojciec promieniał z dumy.

“Tato” – nie wytrzymała Katarzyna – “możemy na chwilę?”

Wyszli do przedpokoju. Zofia została w kuchni, zmywając naczynia.

“Co chcesz powiedzieć?” – ojciec od razu stał się czujny.

“Tato, zdajesz sobie sprawę, iż ona jest młoda? Ma tyle lat, co ja.”

“I co? Zmuszam ją? Sama zgodziła się zostać moją żoną.”

“A nie myślałeś, po co?” – wtrąciła się Agnieszka. – “Tato, no przecież widzisz. Piękna młoda kobieta wychodzi za mężczyznę, który mógłby być jej ojcem…”

“Przestańcie!” – ojciec podniósł głos. – “Po prostu zazdrościcie, iż ja mam miłość, a wy macie problemy w życiu osobistym!”

Katarzyna poczuła, jak płoną jej policzki z obrazy. Rzeczywiście niedawno przeszła rozwód, a ojciec o tym wiedział.

“Zazdrościmy?” – powtórzyła. – “Tato, martwimy się o ciebie!”

“Nie musicie. Jestem dorosły i wiem, co robię.”

Stanisław Nowak odwrócił się i wrócił do kuchni. Siostry spojrzały po sobie i niechętnie poszły za nim.

Reszta wieczoru upłynęła w napiętej atmosferze. ZofiaKatarzyna zamknęła drzwi pustego mieszkania, wiedząc, iż prawdziwa miłość nie potrzebuje złota ani futer, ale cichej wierności, której choćby śmierć nie zniszczy.

Idź do oryginalnego materiału