NORWEGIA – najpiękniejsze wodospady

tuitam.org.pl 1 rok temu

NORWEGIA – najpiękniejsze wodospady; wyprawa: sierpień 2022

FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy

NORWEGIA – najpiękniejsze wodospady; CO TO ZA MIEJSCA?

Ci z Was, którzy są z nami dłużej wiedzą, iż wodospady to nasza słabość. Wszędzie gdzie jeździmy to zawsze staramy się wyszukać miejscowych kaskad, bez względu na to, czy są one duże i spektakularne, czy też małe, ale klimatyczne. W Norwegii wodospadów nie trzeba szukać, bo one są wszędzie. Na dodatek są one tak duże, iż trudno je sfotografować w całości, jeżeli znajdziemy się tuż przy nich. Ponadto siła z jaką „działają” jest niewyobrażalna. Między innymi to właśnie one budują w Norwegii atmosferę niesamowicie silnej i surowej natury. Jak stwierdziliśmy oboje z Elą fiordy to nie tylko wizytówka Norwegii, ogromne, silne wodospady to również to, po co się tu przyjeżdża zobaczyć.

NORWEGIA – najpiękniejsze wodospady; WRAŻENIA

Co do wrażeń to tak naprawdę ciężko je opisać. Kiedy szliśmy wodospadowym szlakiem z miejscowości Kinsarvik w czasie dżdżystej pogody to czuliśmy jak bardzo surowa i silna jest tutaj natura. Kiedy znaleźliśmy się pod wodospadem Skjervsfossen czuliśmy się trochę jak w baśni. A kiedy odwiedziliśmy wspaniały Vøringfossen mieliśmy wrażenie iż jesteśmy na innej planecie. Tak właśnie jest. Praktycznie każdy wodospad dostarcza nam innych wrażeń, co jest tu najpiękniejsze. No dobrze, czas ruszać na nasz wodospadowy szlak. Zaczynamy od… .

NORWEGIA – najpiękniejsze wodospady; WĘDRÓWKA

Na pierwszy „strzał” bierzemy znany z wielu fotografii w necie – Låtefossen. To charakterystyczny wodospad opadający dwoma ogromnymi strumieniami tuż przed kamiennym, sześcio-łukowym mostem, przez który prowadzi główna droga krajowa nr 13. To właśnie tu zatrzymuje się duża ilość samochodów z turystami, którzy za wszelką cenę chcą zobaczyć i sfotografować to cudo natury. Wodospad Latefossen mimo, iż nie wymaga poświęcenia dłuższego czasu w jego kontemplację to stanowi jedną z wielu atrakcji turystycznych w Norwegii.

Wodospad spływa potokami z jeziora Lotevatnet i mierzy sobie 165m wysokości. Docieramy do niego jak wcześniej wspomnieliśmy drogą nr 13 z miejscowości Odda kierując się na południe. Przy moście znajduje się mały parking, na którym auta zmieniają się w tempie co około kwadrans. Turyści zatrzymują się tutaj na 15 minut robią sobie zdjęcia z paru miejsc – przed mostem i na skałkach i jadą dalej, stąd taka szybka rotacja aut na parkingu. Parking bezpłatny. Na przeciwko parkingu znajduje się budka z pamiątkami i mały bar z kawką. Około 100m dalej, za mostem znajduje się drugi wodospad.

Choć mniej spektakularny to jak już tu jesteśmy warto do niego podejść pieszo. Spacer trochę mało komfortowy, bo poboczem drogi, ale to tylko 5 minut marszu. Owy wodospad to Espelandsfossen. Jest to jeden z dwóch wodospadów w Norwegii, których nazwa się podwójnie powiela z innym, dlatego trzeba tu dokładnie zaznaczyć, iż ten znajduje się w dolinie Oddadalen, a drugi w gminie Voss.

Do kolejnych wodospadów będziemy się kierować na północ. Wsiadamy w auto i jedziemy drogą nr 13 mijając Oddę do małej miejscowości Kinsarvik. Tutaj trzeba skręcić w prawo w kierunku Airlift Kinsarvik. Można w Googlach wpisać po prostu nazwę pierwszego wodospadu Tveitafossen, a GPS wprowadzi nas na odpowiednią drogą, którą dojedzie się do końca, gdzie znajduje się zaznaczony na naszej mapce parking. Na Googlach nie ma zaznaczonego tego parkingu, więc trzeba nam zaufać. Na tą wędrówką należy poświęcić cały dzień. jeżeli w planie mamy przejście wszystkich czterech wodospadów, które znajdują się na tej ścieżce to zrobimy w obie strony około 12…13 km. Zważywszy na fakt, iż idziemy przeciwnie do spadających z góry wodospadów szlak nie będzie dawał wytchnienia chyba, iż sami się zatrzymamy na złapanie oddechu. Oczywiście przy każdym wodospadzie zatrzymujemy się na dłuższą chwilę, bo przecież trzeba się nacieszyć jego widokiem. Ok, zanim ruszymy warto przytoczyć kilka słów o tym surowym i dzikim miejscu.

Szlak wiedzie doliną rzeki Kinso, która przepływa przez Husedalen. Zasilana jest wraz z wodospadami wodami z płaskowyżu Hardangervidda. Jest to największy płaskowyż w Europie Północnej usytuowany na wysokości 1200 -1400 metrów ze szczytami górskimi do 1900 metrów n.p.m. Trekking zaczynamy od wskazanego parkingu i kierujemy się jeszcze łatwym i łagodnym traktem do pierwszego wodospadu Tveitafossen (180m n.p.m.). Kolejne wodospady zlokalizowane są na podanych wysokościach Nyastølsfossen około 400 m n.p.m; Nykkjesøyfossen na 600 m n.p.m; Søtefossen około 800 m n.p.m. Jak widać, na naszej wycieczce pokonujemy różnicę poziomów około 600…700m. Nie jest to oczywiście jakoś bardzo dużo, ale nie jest to również łagodny spacerek wzdłuż wodospadzików.

No dobrze. Od parkingu do pierwszego wodospadu wędrujemy około 20 minut. Po bardzo lajtowym spacerku docieramy do budynku małej elektrowni wodnej i oczywiście naszego pierwszego celu jakim jest wodospad Tveitafossen. Mierzy on sobie 103m, ale chyba nie samej wysokości tylko długości. Jest to dość płaski wodospad, czyli nie spada pionowo w dół. Chociaż ciężko powiedzieć, może to tylko nasze nie do końca prawidłowe odczucie. Przed wodospadem znajduje się mały nazwijmy to ogrodzony barierką taras, z którego widoczny jest wodospad w całej swojej okazałości. Po 10 minutach ruszamy dalej do kolejnego celu jakim jest Nyastølfossen.

Ten drugi wodospad robi na nas większe wrażenie mimo, iż nie ma przy nim tak komfortowego punktu widokowego, jak przy Tveitafossen. Aby do niego dojść trzeba najpierw pokonać trochę męczące podejście wzdłuż rurociągu biegnącego praktycznie od naszego pierwszego wodospadu, by na górze złapać drugi oddech nad małym jeziorkiem, a w zasadzie zbiornikiem, z którego woda spada w dół tworząc wodospad Tveitafossen. Dalej idziemy znów pod górkę, ale już lżej. Po około 15…20 minutach docieramy do naszego drugiego celu, czyli wspomnianego Nyastølfossen. Jest bardziej okazały i mierzy sobie 115m wysokości.

Pomimo, iż miejsca tu mało na kontemplację to spędziliśmy tu nieco dłuższy czas niż przy pierwszym. Ścieżka do trzeciego wodospadu może nie wiedzie stromym podejściem, ale za to mało bezpieczną, gładką skałą, która przy naszej pogodzie przypominała trochę lodowisko. Trzeba było bardzo uważać. Gdy już ją pokonaliśmy i podeszliśmy gruntową drogą kawałek do góry szlak złagodniał i wąską ścieżką między drzewami doprowadził nas do trzeciego wodospadu Nykkjesøyfossen mierzącego sobie tylko 60m wysokości.

Wędrówka między drugim, a trzecim wodospadem zajęła nam chyba około 90 minut. Na nasze nieszczęście pogoda pogarszała się i zaczynało coraz mocniej padać. Na szlaku było zaledwie parę osób, co jak czytaliśmy nie pokrywało się z ilościami przybywających tu turystów gdy jest ładna pogoda. Szlak generalnie jest bardziej uczęszczany. Trzeci wodospad jest słabiej widoczny, ponieważ ukryty jest za skałą z drugiej strony sporej polany, na którą wyprowadził nas szlak z lasu. Na polanie znajduje się mały domek, a sama polana przecięta jest rzeką Kinso, na której znajdują się nasze wodospady. Charakterystyczny biały domek był zamknięty, więc nie można było schować się przed padającym deszczem. Stanęliśmy więc obok niego i skonsumowaliśmy część naszego lunch pakietu.

Kiedy wychyliliśmy się zza domku ujrzeliśmy nad wodospadem ogromną, mgielną chmurę, która urosła ponad wodospadem, dokładnie tam, gdzie wiódł szlak do czwartego wodospadu. Od razu zadaliśmy sobie pytanie, czy warto dalej brnąć w ten deszcz. Padało coraz mocniej i widoczność była coraz gorsza. Zawiedzeni zdecydowaliśmy są na odwrót pozostawiając czwarty, ten najwyższy dwustopniowy wodospad Søtefossen 246m niestety jako niezdobyty. I tak z polany przy wodospadzie Nykkjesøyfossen ruszyliśmy już dość mocno zmoknięci w drogę powrotną. Przy schodzeniu trzeba było bardzo uważać, żeby nie wywinąć orła na śliskim, kamienistym podłożu. Całą trasę przejścia jaką pokonaliśmy pokazujemy na poniższej mapce.

Kolejny wodospad był jednym z trzech, które zaplanowaliśmy sobie na jeden dzień, ale nie pieszej, ale samochodowej wędrówki. Zaczęliśmy z rana od tego chyba najbardziej spektakularnego i najsłynniejszego wodospadu Vøringfossen. Zlokalizowany jest on na rzece Bjorelo w gminie Eidfjord.

Wodospad liczy sobie 182m z czego całkowity wolny spadek to 145m. Kaskada spada z płaskowyżu Hardangervidda do doliny Måbødalen. Dojeżdżamy do niego samochodem drogą nr 7, z której należy zjechać w kierunku hotelu Fossli, bo to właśnie przy nim znajduje się nasze „monstrum”. jeżeli zaznaczymy na Google Maps wodospad jako nasz cel to gps bezproblemowo doprowadzi na miejsce. Przed hotelem znajduje się spory, bezpłatny parking, z którego spacerkiem dochodzimy do platform widokowych nad wodospadem i całą doliną Måbødalen.

Ścieżki wraz z kładkami oraz bardzo fajnym mostem łączącym dwa brzegi doliny doprowadzają turystów do wszystkich punktów widokowych nad wodospadami. Tak, tak – jest ich tu kilka i widać je z różnych miejsc, dlatego zbudowano tu kilka punktów, z których można obserwować te cuda natury. Ponoć na dnie doliny jest ścieżka, którą można podejść i obejrzeć wodospady z dołu. Ta opcja wymagałaby trochę więcej czasu, a my mieliśmy jeszcze do zdobycia dwa dość mocno oddalone kolejne wodospady.

Z tego powodu przespacerowaliśmy wszystkie kładki u góry, po czym usiedliśmy na dobrą i chyba najdroższą kawę w życiu. Wszyscy kupowali tańszą kawę z termosu, a my co? oczywiście z ekspresu haha. Satysfakcja była taka, iż kawa ta była wyśmienita. Wodospady Vøringfossen z uwagi na swoją popularność są mocno uczęszczane. choćby w taką niezbyt fajną pogodę było sporo turystów. W słoneczne dni przyjeżdża tu sporo więcej ludzi.

Drugi, zaplanowany na ten dzień wodospad to Skjervsfossen. To duży i piękny wodospad niedaleko miejscowości Voss w regionie Hordaland. Do wodospadu dojeżdżamy drogą nr 13, z której skręcamy ostro w prawo jadąc z Granvin lub w lewo jadąc z Voss. Skręt trudno przeoczyć, ponieważ ustawiony jest tu dość wyraźny drogowskaz kierujący do wodospadu. Nasza kaskada to dwustopniowy wodospad, którego ten wyżej zlokalizowany próg jest zdecydowanie ładniejszy i liczy sobie 60 metrów wysokości. Cały wodospad ma 150m wysokości.

Tą część wodospadu możemy podziwiać z góry, gdzie znajduje się parking. Schodzi stąd krótka ścieżka nieco w dół kaskady, ale nie na sam dół. Jest też możliwość obejrzenia wodospadu z dołu gdzie możemy podejść do samej jego podstawy, cały czas mówimy o tej górnej części kaskady. Na dole, gdzie musimy zjechać już autem niestety nie ma parkingu, więc trzeba zaparkować w wyznaczonym miejscu przy drodze. Druga, dolna część wodospadu nie jest dostępna. Można ją jedynie zobaczyć z drogi zawijając autem na jednej z serpentyn. Wtedy widzimy wodospad w całej swojej okazałości. Parking na górze wodospadu jest bezpłatny. Jest tu charakterystyczna toaleta, którą też można odwiedzić haha. Wodospad ten wywarł na nas spore wrażenie, Spędziliśmy tutaj dobre 40 minut cykając sporą ilość fotek.

Kolejna kaskada to Tvindefossen. Wodospad ten zlokalizowany jest w gminie Voss około 12 km od stolicy tej gminy miasteczka Vossevangen. Docieramy do niego właśnie z Voss (Vossevangen) drogą E16. Tvindefossen góruje nad campingiem Tvinde, przy którym znajduje się spory sklep z pamiątkami. Podejście do wodospadu jest bezpłatne, podobnie jak znajdujący się tu parking, gdzie każdy zostawia auto, by w ciągu 3 minut podejść pod sam wodospad. Tvindefossen liczy sobie 116m wysokości, wbrew temu, co często się pisze, iż ma 152m.

Wodospad utworzony jest przez mały strumień Kroelvi spadający z cofającego się klifu. Tvindefossen uważany jest za wodospad odmładzający. Dlaczego? Ponoć jego woda ma takie cechy, które szczególnie oddziałują na zdrowie mężczyzn. Wodę z wodospadu można pić, jednak sami nie próbowaliśmy. Woleliśmy się zachwycać widokiem wodospadu, którego schodowa struktura wręcz zachwyca. Szkoda, iż byliśmy tu już przed wieczorem. Niestety nie było fajnego światła, żeby pokazać ładnie kaskadową budowę tego cuda. I tak zakończyliśmy kolejny dzień z norweskimi wodospadami. Do następnych musimy przejechać już sporo dalej na północ, dokładnie tam, gdzie mieliśmy już drugą kwaterę.

Wodospad przy lodowcu Briksdalbreen, do którego teraz się udajemy zlokalizowany jest na końcu doliny Oldedalen w pobliżu lodowca Briksdal. Wodospad ten to jeden z kilkunastu jakie spływają w różnych miejscach z lodowca Briksdal. Większość turystów przyjeżdża tu zobaczyć systematycznie zmniejszający się język lodowca Briksdal nie zwracając uwagi na piękno otaczającej to miejsce natury. Nasz wodospad spływa do jeziora lodowcowego pod lodowcem Briksdalbreen.

Najładniej jest widoczny ze szlaku tuż przed jeziorem i nad samym jeziorem. O samym lodowcu rozpiszemy się w osobnej relacji o lodowcach. Wodospad ten spływa z wysokości około 150m. Ciężko jednak dokładnie powiedzieć, ponieważ nie ma go zaznaczonego na mapach i tym samym nie mogliśmy znaleźć żadnych informacji o nim.

Ale jest co podziwiać. Najfajniej jest kiedy mijamy dużo wcześniej mniejszy wodospad na potoku spływającym z tego samego jeziora lodowcowego. Dlaczego? Ano dlatego, iż przechodząc przez mostek przed tą kilkunastometrową kaskadą zostajemy odczuwalnie zmoczeni siłą z tego wodospadu. Kaskada w tym miejscu spływa po ogromnych głazach, o które rozbryzguje się woda skutecznie „orzeźwiając” przechodzących mostkiem turystów. W ciepłe dni to fajna ochłoda, ale w chłodniejsze jak tak chlapnie to czasem dech przytka z zimna haha. My mieliśmy słoneczną pogodę, więc nas trochę orzeźwiło haha, jeżeli można tak powiedzieć.

Jak już wspomnieliśmy podziwianie wodospadów na tym potoku łączymy z lekkim trekkingiem pod lodowiec Briksdalbreen, który zaczynamy z parkingu znajdującym się na końcu drogi Fv724 prowadzącej z Olden. Idąc szlakiem w kierunku lodowca kiedy odwrócimy się w pewnym momencie do tyłu zobaczymy wodospadowe monstrum o nazwie Volefossen. Wodospad ten liczy sobie 350 metrów wysokości z czego 275m na wolnym, pionowym spadku. Volefossen zasilany jest przez szereg jezior i lodowców. Źródło górskiego strumienia znajduje się w małym jeziorze tuż pod lodowcem Flatebreen na wysokości 1500 metrów. Flatebreen to boczne ramię większego Myklebustbreen o powierzchni 57 km2. Z uwagi na to, iż pod lodowiec przybyliśmy już późnym popołudniem niestety brakło nam czasu, aby podejść bliżej tego wodospadu.

Nasz kolejny cel to Storsæterfossen zlokalizowany jest w znanej miejscowości Geiranger, zatopionej między wspaniałymi fiordami. Z uwagi na łatwy szlak doprowadzający do tej kaskady przybywa tu sporo turystów. Poza tym każdy chce zobaczyć wodospad niejako od tyłu spadającej wody, tzn. iż wchodzimy prawie pod strumień schodzącej wody. Wodospad w miejscu, do którego doprowadza ścieżka ma wysokość 45m wolnego spadku. Do tego miejsca dochodzimy z parkingu w górnej części Geirangera, który zaznaczyliśmy na naszej mapce.

Parking jest płatny. Szlak jest łatwy, a ścieżka fajnie przygotowana. W drodze powrotnej można zatrzymać się w małej knajpce z fajnym tarasem, z którego bardzo ładnie widać Geiranger. Do wodospadu dochodzimy w niecałą godzinkę. Szlak wiedzie non-stop pod górkę, ale nie ma ostrego podejścia. Ze szlaku rozciąga się bardzo ładny krajobraz na dolną część Geirangera. Na mapce nagraliśmy trasę przejścia. Wodospad Storsæterfossen polecamy wszystkim, którzy odwiedzą Geiranger. Niech to będzie odskocznia od podziwiania pięknych fiordów.

Kolejny wodospad znajduje się również z w Geirangerze. Tutaj jednak nie docieramy pieszo. Ten wodospad podziwiamy ze statku lub z przeciwległego fiordu, na który można wyjść szlakiem prowadzącym do opuszczonej wioski Skageflå. Na ten trekking należy poświęcić trochę więcej czasu. Niestety będąc w Geirangerze tylko jeden dzień nie daliśmy rady przejść tą ścieżką.

Wodospad Siedem Sióstr”, bo tak się właśnie on nazywa podziwialiśmy ze statku, którym płynęliśmy z Hellesylt. To widokowy odcinek fiordu, na którym kursują zarówno małe, lokalne jak i te duże promy wycieczkowe. Będąc tu w sierpniu wodospad nie robił tak dużego wrażenia jak prawdopodobnie na wiosnę. Ciężko było choćby policzyć owe 7 cieków kaskady, którym wodospad zawdzięcza swoją nazwę Siedem Sióstr. Widzieliśmy sporo zdjęć tego wodospadu w necie i niestety stwierdzamy, iż „wersja”, którą my mieliśmy okazję obejrzeć specjalnie nie zachwyciła ogromem wody. Wodospad ten jest jednak symbolem Geirangera, więc trzeba go zobaczyć i sfotografować będąc w tej miejscowości.

Stigfossen to kolejny wodospad, który zachwyca. To monstrum zlokalizowane jest w pobliżu Åndalsnes, na Drodze Troli – Trollstigen, w regionie More og Romsdal. Stigfossen to nieuregulowany i potężny wodospad o łącznej wysokości 240 metrów. Wodospad leży na rzece Istra, która jest zasilana stopionym śniegiem i lodem z położonej wyżej Doliny Meiadalen. Jest to chyba jeden z najładniejszych wodospadów w Norwegii.

Jego charakterystyczny punkt to kamienny most na drodze 63, pod który wpada woda z wodospadu z ogromnym szumem. Czasem, bywa to na początku lata lub po deszczach wody jest tak dużo, iż wodospad zalewa biegnącą tuż obok drogę. Wizytę przy wodospadzie łączy się z wycieczką na Drogę Troli. Praktycznie każdy samochód zatrzymuje się niedaleko wodospadu, aby go sfotografować. Stigfossen nie jest wodospadem wzdłuż którego można wędrować. To kaskada, którą można podziwiać z górnego tarasu widokowego przed wjazdem na Drogę Trolii oraz niżej z samej drogi – tu jednak ciężko jest się gdziekolwiek zatrzymać, więc pozostaje upajać widokiem się z samochodu lub z parkingu na dole, czy też małej zatoczki przed charakterystycznym kamiennym mostem. Stigfossen to ostatni wodospad jaki chcieliśmy Wam pokazać.

Norwegia to kraj nie tylko wspaniałych fiordów, ale również właśnie wodospadów. Jeżdżąc drogami wzdłuż fiordów praktycznie zawsze miniemy co najmniej kilka wspaniałych kaskad. Nie sposób do każdej z nich podejść i poczuć tak, jakby się chciało. Czasem musi pozostać sam widok, spadających z góry ogromnych cieków tworzących wielkie wodospady.


FOTORELACJA - galeria zdjęć z tej wyprawy



Idź do oryginalnego materiału