
Nomad Stratos to coś, co trudno opisać jednym słowem. Z jednej strony — elegancka, tytanowa bransoleta w stylu klasy premium. Z drugiej — wygodna, sportowa opaska, której nie chce się zdejmować choćby na noc. To takie połączenie garnituru od Armaniego z butami do biegania — i, o dziwo, działa znakomicie.
Tytanowa alternatywa dla Apple
Zacznijmy od pieniędzy, bo to często decyduje o wszystkim. Apple za swoją bransoletę panelową życzy sobie 1499 zł. Nomad Stratos kosztuje 179 euro, czyli jakieś 760 zł. Połowę ceny.
I teraz najlepsze: u Apple dostajemy stal nierdzewną, a u Nomada — tytan klasy 4. Czyli materiał lżejszy, mocniejszy i o wiele bardziej odporny na korozję. Krótko mówiąc: mniej metalu, więcej technologii.
Nomad zresztą nie zrobił tu zwykłej bransolety. Stratos to efekt ponad dwóch i pół roku projektowania, setek poprawek i testów. W praktyce to hybryda dwóch wcześniejszych produktów firmy: tytanowej Link Band i sportowej FKM Sport Band. Czyli połączenie tego, co w obu było najlepsze — i to czuć od pierwszego założenia.

Materiałowa magia
Z zewnątrz mamy tytan pokryty powłoką DLCD, dzięki której bransoleta jest bardziej odporna na rysy i zachowuje satynowy mat.
Od środka — fluoroelastomer (FKM), czyli miękki kauczuk, znany z opasek sportowych. To on odpowiada za to, iż Stratos nie drapie, nie szczypie i — co szczególnie docenią osoby z bujnym owłosieniem — nie wyrywa włosów z nadgarstka. Bransoleta jest też zaskakująco cicha. Nie ma tego charakterystycznego „brzęczenia” znanego z metalowych ogniw Apple’a — prawdopodobnie właśnie dzięki gumowemu wnętrzu.
Całość jest wodoodporna, lekka (49 gramów) i dostępna w trzech kolorach: klasycznej czerni, pomarańczowym Ultra Orange i moim faworycie — Volt, czyli intensywnym, limonkowym odcieniu. Gdy ten kolor delikatnie przebija spod tytanu, całość wygląda po prostu kosmicznie. To takie małe „wow”, które sprawia, iż zegarek nagle nabiera charakteru.

Komfort i dopasowanie
Nomad dodał też sprytne rozwiązania techniczne, które doceni każdy, kto choć raz próbował skracać metalową bransoletę.
Zamiast starych bolców i rurek mamy sprężynowe łączniki (spring bars) — regulacja długości to kwestia minut. W zestawie jest też narzędzie do zdejmowania ogniw i co najważniejsze — ogniwa połówkowe, które pozwalają dopasować długość co do milimetra. Wreszcie ktoś o tym pomyślał.
Na plus — magnetyczne zapięcie. Jest wygodne i wygląda świetnie, ale przyznam, iż mam z nim lekki stres: czy na pewno się nie otworzy, kiedy zahaczę o plecak? W Apple’owskiej bransolecie panelowej jest dodatkowy mechaniczny „klik”, który daje poczucie bezpieczeństwa. Tutaj tego nie ma — zapięcie trzyma się siłą magnesów, i choć w praktyce nie miałem żadnych problemów, to podświadomie i tak czasem sprawdzam, czy wszystko jest na miejscu.

Zegarek, który nie chce zejść z nadgarstka
Nomad Stratos to przykład na to, jak można połączyć design klasy premium z codzienną funkcjonalnością. Nosiłem ją trzy dni bez przerwy (od ładowania do ładowania) — w pracy, w nocy, podczas treningu — i nie miałem ochoty jej zdejmować. Z resztą cały czas ją mam założoną.
Nie grzeje się, nie ślizga, nie obciera. To tytanowa bransoleta, która zachowuje się jak miękka opaska sportowa. Brzmi jak oksymoron, ale to prawda.

Nie wszystko złoto (czy tytan)
Oczywiście nie jest idealnie. Powierzchnia tytanu lubi zbierać odciski palców, szczególnie w czarnej wersji. Nie jest to tragedia, ale warto mieć pod ręką mikrofibrę.
Zdarza się też, iż zapięcie lekko „dynda”, gdy bransoleta jest otwarta — taki kosmetyczny detal, który nie wpływa na użytkowanie, ale purystom może przeszkadzać.
Kolorystycznie, w czarnej wersji, tytan może minimalnie różnić się od czerni koperty Apple Watch Ultra, choć to raczej detal niż problem.

Podsumowując
Nomad Stratos to rewelacyjna alternatywa dla bransolety panelowej Apple. Tańsza, lżejsza, bardziej komfortowa — i wykonana z tytanu zamiast stali. Do tego ten sprytny FKM wewnątrz, który robi ogromną różnicę w komforcie.
Jeśli szukasz bransolety, która wygląda luksusowo, ale nie boi się sportu, potu ani wody — to jest to.
Ja zostaję przy wersji Volt. Bo połączenie tytanu i limonki to coś, co świetnie oddaje charakter całego projektu: technologia spotyka styl, a komfort wygrywa z konwenansami.
Jeśli artykuł Nomad Stratos — tytan, sport i odrobina Voltowego szaleństwa nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.














