*Zapisane w dzienniku* Był leniwy wtorkowy popołudniowy czas, gdy wszedł do naszej kawiarni – pan Zbigniew, nasz cichy stały bywalec. Zawsze siadał przy oknie z gazetą, zamawiał to samo: czarną kawę i kawałek cytrynowego ciasta. Nie mówił wiele, ale uśmiechał się ciepło i zostawiał hojne napiwki. Wszyscy go znaliśmy, choć kilka o nim wiedzieliśmy. Tego […]