Nikomu nie wyjawiłam

twojacena.pl 3 tygodni temu

– Krystyna, jak mogłaś na to pozwolić? – krzyczała rozgorączkowana sąsiadka Halina, wymachując rękami w ciasnym korytarzu warszawskiej kamienicy. – Przecież jesteś matką! Jak można być tak obojętną na to, co dzieje się z twoją córką?

– Cicho bądź! – syknęła Krystyna, rozglądając się nerwowo. – Obudzisz pół kamienicy tym swoim wrzeszczeniem!

– I bardzo dobrze! Niech wszyscy wiedzą, jaka z ciebie matka! Kinga od trzech miesięcy nie wychodzi z pokoju, ledwo co je, a ty udajesz, iż nic się nie dzieje!

Krystyna zacięła usta i weszła do swojego mieszkania, trzaskając drzwiami. Halina jeszcze przez chwilę stała w korytarzu, w końcu też odeszła, głośno prychając.

W pokoju było duszno i cicho. Kinga leżała na łóżku, odwrócona do ściany, udając, iż śpi. Matka podeszła do okna i otworzyła je na oścież. Chłodne, jesienne powietrze wdarło się do środka, poruszając firankami.

– Kinga, wstawaj. Czas na obiad – powiedziała cicho Krystyna.

Córka nie drgnęła. Matka usiadła na brzegu łóżka.

– Wiem, iż nie śpisz. Pogadamy?

– O czym? – odparła Kinga głucho, nie odwracając się. – Wszystko się już wydarzyło.

– Wydarzyło się, ale nie skończyło. Życie idzie dalej. Trzeba coś z tym zrobić.

Kinga gwałtownie odwróciła się w stronę matki. Miała bladą, opuchniętą od płaczu twarz.

– Co mam zrobić, mamo? Co? On żeni się z tą swoją Magdą za tydzień! Z tą koleżanką ze studiów! A ja głupia siedziałam i czekałam, aż skończy naukę!

– Kinga, kochanie, po co się tak męczysz? – Krystyna pogładziła córkę po włosach. – Widocznie nie było wam pisane. Znajdziesz kogoś innego, dobrego.

– Innego? – Kinga usiadła na łóżku i spojrzała na matkę pustym wzrokiem. – Mamo, ty nie rozumiesz. Ja…

Urwała i znów odwróciła się do ściany.

– Co, córeczko? Mów, co się stało.

– Nic. Po prostu bardzo boli.

Krystyna westchnęła i wstała.

– Dobrze, poleż sobie. Ale wieczorem zjesz kolację. Schudłaś strasznie.

Matka wyszła do kuchni przygotować obiad. Kinga leżała, wpatrzona w sufit. Coś ciągnęło i kłuło ją w brzuchu. Położyła na nim rękę i pogładziła przez cienką koszulę nocną.

– Co my teraz zrobimy? – szepnęła.

W kuchni terkotały garnki, na patelni skwierczała cebula. Pachniało ziemniakami i smażoną kiełbasą. Kingę trochę mdliło, jak codziennie od tygodni.

Wieczorem przyszła ciocia Beata, młodsza siostra matki. Pracowała jako pielęgniarka w szpitalu i była jedyną w rodzinie z wykształceniem medycznym.

– No i jak, Krysia, jak się miewa nasza pacjentka? – zapytała, wieszając płaszcz w przedpokoju.

– Leży, nic nie je. Zamęcza mnie – poskarżyła się Krystyna.

– Pokaż ją lekarzowi?

– Gdzie ja ją tam zaprowadzę? choćby wstać nie chce.

Ciocia Beata weszła do pokoju Kingi.

– Witaj, siostrzenico. Jak się czujesz?

– Normalnie – burknęła Kinga, nie odwracając się.

– No to się odwróć – powiedziała stanowczo ciocia Beata. – Niech się na ciebie popatrzę.

Kinga niechętnie się odwróciła. Ciocia Beata przyjrzała się jej twarzy, potem wzięła za rękę i zmierzyła puls.

– Kiedy ostatnio coś zjadłaś?

– Nie pamiętam – mruknęła Kinga.

– A okres kiedy miał– Dawno, może z dwa miesiące temu – wyznała w końcu Kinga, a ciocia Beata, spojrzawszy na nią uważnie, wzięła ją za rękę i rzekła cicho: – Musimy porozmawiać, bo wydaje mi się, iż jesteś w ciąży.

Idź do oryginalnego materiału