Nigdy nie mogłam narzekać na swoją skórę. Wiadomo, w okresie nastoletnim zdarzały mi się wykwity na buzi, ale w porównaniu z rówieśnikami, przeszłam ten czas łagodnie. jeżeli pojawiały się krostki, to tylko przed okresem i w niewielkich ilościach. Na studiach mało spałam, dużo imprezowałam, jadłam byle jak, a moja cera i tak wyglądała dobrze. Nie powiem, dbałam o nią od zewnątrz, wklepywałam rozmaite kremy, na słońce zawsze stosowałam filtr ochronny. Ale też nieraz zdarzyło mi się pójść spać w makijażu. Moja skóra jednak cierpliwie znosiła to, co jej fundowałam i była wyrozumiała wobec moich błędów. Do czasu.
Pielęgnacja dla młodej mamy — problemy
Nigdy nie wierzyłam w slogany w stylu „sen to najlepszy kosmetyk” i „to kwestia hormonów”. Wszystko zmieniło się, gdy doświadczyłam tego na własnej skórze — najpierw w ciąży, a potem jako mama. Mówi się, iż kobiety w ciąży mają na twarzy charakterystyczny glow. Czy ja go miałam? Nie pamiętam. Pamiętam za to plamy i przebarwienia, które pojawiły się na buzi latem, gdy byłam w szóstym miesiącu i niestety zostały do dziś. To jednak nic, w porównaniu z tym, co działo się po porodzie. Moja twarz przypominała jeden wielki wulkaniczny krater. I niestety w tym temacie kilka się zmieniło. Choć mój mały skarb ma już ponad półtora roku, do dziś nie uporałam się z przebarwieniami i trądzikiem. Do tego włosy, które znów lecą mi na potęgę. W ciąży akurat były super, za to później bałam się, iż będę łysa jak kolano. Teraz znów zaczęły wypadać. Wiem, dlaczego — zmęczenie, brak snu i stres robią swoje. W ogóle mam wrażenie, iż przez ostatnie 2 lata postarzałam się o ponad 10 lat. Pomocy!
Pielęgnacja dla młodej mamy — zabiegi
Coraz wyraźniej widzę, jak moja skóra ciągnie w dół (ach, ta nieszczęsna fizyka), zmarszczki są głębsze, a nieprzespane noce skutkują ciemnymi podkówkami jak u pandy. Fatalnie się z tym czuję, to odbija się na mojej twarzy w postaci groźnego marsa na czole. – Jest pani bardzo mimiczna – słyszę od dermatolożki, lek. Martyny Szaniawskiej ze Skin Harmony Clinic. – Uff, dobrze, iż nie memiczna – żartuję, choć nie jest mi do śmiechu. Pytam dermatolożkę, czy da się coś z tym zrobić. Na szczęście lwią zmarszczkę można wypłycić (co przy okazji otworzy oko i przywróci twarzy wypoczęty wygląd), przebarwienia zniwelować laserem tulowym (ale to jesienią), a sińce pod oczami mezoterapią. Dermatolożka uspokaja mnie, iż moja skóra wciąż przeżywa postciążowo-laktacyjną burzę hormonów.
Pielęgnacja dla młodej mamy — kosmetyki
No tak, ale pielęgnacja pielęgnacji nie równa. choćby gdybym bardzo chciała, nie mogę sobie teraz pozwolić na czasochłonne rytuały spa, maseczki, pilingi i wylegiwanie się w wannie, które tak bardzo lubiłam. Szczerze mówiąc, czasem ledwo zdążę umyć włosy, a gdy już mam wolną chwilę, wolę po prostu się zdrzemnąć. Moja pielęgnacja musi więc być łatwa, szybka i skuteczna. Od Martyny Szaniawskiej słyszę, iż mam zaopatrzyć się w łagodny produkt do mycia w postaci pianki lub żelu, krem z ceramidami albo kwasem hialuronowym, który uszczelni barierę hydrolipidową, a na noc np. z rozjaśniającym kwasem azelainowym. I – last but not least – krem z SPF, choćby jeżeli siedzę cały dzień w biurze. Oraz nie eksperymentować, bo jak dodaje Martyna Szaniawska, to główna przyczyna problemów skórnych. A ani moja cera, ani ja nie potrzebujemy wrażeń, tylko duuużo spokoju.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru magazynu GLAMOUR.