Nigdy mi tego nie wybaczysz! krzyknęła siostra, gdy Ignacy postanowił opuścić rodzinny dom, nie ulegając manipulacjom w sprawie siostrzenicy.
Pod niedzielnym obiadem u matki Ignacy zauważył, iż ona i jego siostra wymieniają się znaczącymi spojrzeniami i chichoczą niepewnie, co w ich przypadku było zupełnie nienaturalne.
Pewnie znowu coś knują pomyślał nerwowo. Tylko żeby nie wpadły na kolejny szalony pomysł. Przecież są tak naiwne, iż każdy oszust może je omotać. A najgorsze, iż nigdy nie przyznają się do błędu, tylko gdy już będzie za późno. No, matka starsza kobieta, ale dlaczego Jadzia ciągle daje się nabrać? Przecież nie jest głupia!
Ignacy jeszcze raz spojrzał na matkę, potem na siostrę, w końcu na siostrzenicę, która siedziała cicho, zatopiona w myślach, jakby nie dostrzegała nikogo wokół.
Aby przerwać niezręczną ciszę, Ignacy zapytał:
No, Elżuniu, jak ci idzie na uniwersytecie? Podoba ci się?
Nigdy mi tego nie wybaczysz! krzyknęła siostra, gdy Ignacy postanowił opuścić rodzinny dom, nie ulegając manipulacjom w sprawie siostrzenicy.
Tak, wujku, bardzo! Wszystko świetnie. Tylko spojrzała na niego nieśmiało.
Coś nie tak? zdziwił się Ignacy. Sam skończyłem ten uniwersytet i byłem zadowolony. Dyplom otwiera drzwi, od razu dostałem pracę, wręcz mnie oderwali z rąk. A potem sam budowałem karierę wszystko dzięki wykształceniu.
Tak, Ela wtrąciła się matka. Wujek Ignacy sam się dostał, bez żadnych układów, na studia bezpłatne, sam się uczył, zdobył czerwony dyplom. Wszystko osiągnął własną pracą. Powinnaś brać z niego przykład. Nigdy nie sprawił mi kłopotów, zawsze pomagał twojej mamie!
Tak, Ignacy to mój wspaniały brat uśmiechnęła się siostra Jadwiga. Zawsze stał za mną murem. Pomógł wychować Elę po rozwodzie z Wojtkiem. Zastąpił ojca mamie, gdy ten odszedł. To prawdziwy mężczyzna i opiekun.
Coś tu jest nie tak pomyślał Ignacy. O coś im chodzi, dlatego są tacy mili. Zwykle Jadzia oskarża mnie, iż nie dogadałem się z jej Wojtkiem. A jak tu się dogadać, gdy on myślał tylko o piciu? Pracować nie chciał, sam go zatrudniałem parę razy, ale ledwie wytrzymywał tydzień. Narzekał, iż mało płacą, iż specjalnie daję mu gorsze stanowiska, a on artystyczna dusza. A teraz nagle jestem najlepszym bratem? No, no!
Po herbacie przenieśli się do salonu, ale po minach kobiet Ignacy domyślił się, iż najważniejsza rozmowa dopiero przed nimi.
Słuchaj, Ignasiu w końcu odezwała się matka. Mamy taką sprawę zawiesiła głos.
Rozumiesz, bracie dodała łagodnie Jadzia. Ela już dorosła, nie chce ze mną mieszkać.
To zrozumiałe krótko zaśmiał się Ignacy. Ma pewnie już chłopaka. Co, siostrzenico?
Ela nic nie odpowiedziała, tylko spuściła wzrok.
To normalne w jej wieku ciągnął Ignacy. Młodzi muszą być samodzielni. A ty, Jadziu, pewnie przez cały czas chcesz jej nos wycierać, wszystkiego zabraniasz. jeżeli nie chce z tobą mieszkać, może dostać miejsce w akademiku.
Jakim akademiku?! oburzyła się matka, Helena Stanisławówna. Tam same problemy! Sam pamiętasz!
Nic tam się złego nie dzieje! stanowczo odparł Ignacy. Wszystko pod kontrolą. Nie mam nic przeciwko akademikowi. W końcu się usamodzielni. Najwyższy czas!
Nie, Ignacy, źle nas zrozumiałeś pokojowo zaczęła Jadzia. Ela ma już dziewiętnaście lat. I tak, jest chłopak, Damian, bardzo nam się podoba. Inteligentny, zdolny. Może coś z tego będzie. Ale trzeba pomyśleć o przyszłości. Akademik to tylko na studia, a potem?
Potem znajdą pracę i wynajmą mieszkanie. Albo wezmą kredyt. Może też wyjechać do pracy na wieś młodzi specjaliści dostają dotację i mieszkanie.
Nie, wujku! Ela nadąsała się. Ja chcę do Warszawy! Ale mówią, iż tam drogo. Wynajem kosztuje fortunę.
Właśnie dlatego trzeba jej pomóc wtrąciła babcia. Nie owijajmy w bawełnę. Jesteśmy rodziną, a ty, Ignasiu, powinieneś Eli pomóc.
W jaki sposób?
Możesz wziąć dla niej kredyt mieszkaniowy na preferencyjnych warunkach. Ja z Jadzią uzbierałyśmy trochę grosza, a ty miałbyś tylko złożyć wniosek. Masz przecież znajomości ten twój kolega z pracy, Marek Nowak, opowiadał nam o tej możliwości. Obiecał choćby cię zatrudnić na papierze.
Mamo, już sto razy mówiłem nie będę uczestniczył w żadnych podejrzanych układach. Żadne preferencje mi nie przysługują.
Wiem, Ignasiu, ale Marek mówił, iż da się to załatwić
Nie chcę wiedzieć, co ci mówił. To oszustwo! Nie ryzykuję reputacji, żeby Ela dostała mieszkanie. Sam zapracowałem na swoje nigdy nie szukałem dróg na skróty. Jak skończy studia, znajdzie pracę, a wy do tego czasu zbierzecie więcej pieniędzy. Ja też dołożę swoją cegiełkę. Po co się spieszyć?
Wujku, ja już jestem dorosła! Ela spojrzała wyzywająco. Mogłabym dorabiać, żeby pomóc w spłacie
Jadzia rzuciła jej ostry wzrok, ale dziewczyna ciągnęła dalej:
Nie musiałbyś płacić sam! Babcia i mama obiecały połowę. Ty tylko byś podpisał. To świetna okazja niskie odsetki!
Aha, czyli już podzieliłyście moje pieniądze bez pytania? Świetnie! Więc chodzi wam nie tylko o kredyt, ale i o moją kasę. Czemu od razu nie powiecie: Ignacy, kup Eli mieszkanie, bo już jest dorosła, ale sama płacić nie chce? Samodzielność to też odpowiedzialność!
Dlaczego jesteś taki uparty? Jadzia miała łzy w oczach. Spójrz na nią, już płacze! My nie prosimy o pieniądze. Ona liczyła na wujka, a ty zachowujesz się jak obcy. Nie ma ojca, ty byłeś dla niej oparciem, a teraz
Ela też łkała głośno:
Wujku, ta okazja może się nie pow













