Nieznajomi w moim domu: rodzinna drama

newsempire24.com 1 dzień temu

W ciasnym mieszkaniu na obrzeżach Krakowa panowała duszna cisza, przerywana tylko cichym szlochem dzieci. Natalia stała w drzwiach własnego domu, kurczowo ściskając walizkę, podczas gdy jej mąż, Paweł, próbował dodzwonić się do matki. Ich dzieci — sześcioletnia Zosia i czteroletni Kuba — płakały, nie rozumiejąc, dlaczego nie mogą wejść do swojego mieszkania. Drzwi przed nimi zamknęła siostra Pawła, Irena, która odmawiała opuszczenia lokum. A za całym tym chaosem kryła się cieść teściowej, Elżbiety, której plany dotyczące życia syna i jego rodziny niszczyły ich przyszłość.

Natalia i Paweł byli małżeństwem od dziewięciu lat. Ich historia zaczęła się zaraz po studiach w Poznaniu, gdzie wzięli ślub, pomimo protestów Elżbiety. Teściowa marzyła, iż Paweł, jej jedyny syn, poświęci się pomocy młodszej siostrze, Irenie, i jej dziecku. „Musisz myśleć o rodzinie, o siostrze!” — powtarzała, ale Paweł wybrał Natalię, co stało się pierwszym ciosem dla nadziei matki.

Elżbieta nie ukrywała niechęci do synowej. Wytykała każdy drobiazg: iż obiad jest niesmaczny, iż Natalia „za dużo wydaje”. Ale Natalia nie reagowała, a Paweł zawsze stał po jej stronie. „Mamo, to nie o Nati chodzi — tłumaczył. — Jesteś po prostu zła, iż nie żyję według twojego planu”. Mimo to cień niezadowolenia Elżbiety wisiał nad ich rodziną.

Ojciec Pawła zmarł, gdy ten był jeszcze dzieckiem. Później Elżbieta urodziła Irenę z drugiego małżeństwa, ale nowy mąż porzucił ją, gdy dowiedział się o ciąży. Życie teściowej było trudne: sama wychowywała dwoje dzieci. Paweł, jeszcze jako uczeń, dorabiał, by pomóc matce, a na studiach brał się za każdą pracę. Nie tylko nie prosił o pieniądze, ale wręcz oddawał swoje, by wesprzeć rodzinę. ale po ślubie wszystko się zmieniło: Paweł miał swoją rodzinę i finansowa pomoc dla matki stała się niemożliwa. To wściekało Elżbietę.

Natalia również nie miała łatwego życia. Jej ojciec odszedł z rodziny, gdy była mała, a matka zmarła, gdy Natalia kończyła studia. Zostało jej niewielkie mieszkanie, w którym razem z Pawłem zaczęli wspólną drogę. Zrobili remont, ale z dziećmi się nie spieszyli — chcieli stanąć na nogi. Przez cztery lata budowali swoją przyszłość: Paweł znalazł dobrą pracę, kariera szła w górę, kupili choćby samochód. A potem dostał propozycję pracy we Wrocławiu z mieszkaniem od firmy. To była szansa.

„Jeśli sprzedamy mieszkanie po mamie, kupimy trzypokojowe!” — marzyli. Podjęli decyzję: przeprowadzka na kilka lat, a mieszkanie Natali miało stać puste. W tym czasie Irena wyszła za mąż i wynajmowała lokum z mężem. Gdy Elżbieta dowiedziała się o wyjeździe, przyszła z niespodziewaną prośbą: „Po co mieszkanie ma stać puste? Niech Irena tam zamieszka. Oni się męczą na wynajmowanym, a za parę lat coś wymyślą — może swoje kupią, albo wezmą kredyt”.

Paweł, choć nie był blisko z siostrą, zgodził się. „Tylko na dwa lata — zastrzegła Natalia. — Potem niech szukają swojego”. Paweł przytaknął: „Rok, najwyżej dwa, i się wyprowadzą. Może choćby wcześniej”.

We Wrocławiu życie potoczyło się swoim torem. Natalia znalazła pracę jako nauczycielka w lokalnej szkole, Paweł zarabiał, a część pensji wysyłał matce — Irenie, według słów teściowej, było „ciężko”. Żyli z pensji Natalii, oszczędzali, ale byli szczęśliwi. Po kilku latach urodziły im się Zosia i Kuba. Jednak klimat Wrocławia nie służył dzieciom — lekarze zalecili powrót do Krakowa. Natalia i Paweł nie uprzedzili Elżbiety, myśląc, iż ich mieszkanie jest wolne, a Irena dawno się wyprowadziła.

Lecz gdy wrócili, czekał ich szok. Drzwi się nie otwierały — Irena wymieniła zamki. Wyszła do nich z lodowatym spojrzeniem i oświadczyła: „Nigdzie się nie wynoszę”. Wtedy wyszła prawda. Irena rozwiodła się z mężem, nie było żadnego kredytu — to było kłamstwo. Cały czas żyła w mieszkaniu Natalii za pieniądze, które Paweł przesyłał matce. Elżbieta o tym wiedziała, ale milczała.

Paweł dzwonił do Elżbiety, dzieci płakały, a Irena stała ze skrzyżowanymi rękami. Dopiero gdy przyjechała teściowa, niechętnie wpuściła ich do środka. Ale rozmowa z Elżbietą dobiła Natalię. „Jak ty możesz wyrzucić Irenę? — oburzała się teściowa. — Ona tu tyle lat mieszka, urządziła się! Kredyt się nie udał, mąż ją zostawił z dzieckiem! Wy młodzi, odłóżcie na swoje, a to zostawcie Irenie. Przecież ona ma dziecko!”

Natalia zaniemówiła z wściekłości. „Czyli twoja córka będzie żyć w MOIM mieszkaniu, a ja z dziećmi mam wynajmować? — krzyczała. — Nie, to mój dom i tu będę żyć ja z rodziną!” Paweł był wściekły: latami wysyłał pieniądze, starczyłoby na kredyt, ale Irena i matka po prostu je przejadały.

„Mamo, zabierz Irenę z dzieckiem do siebie — powiedział Paweł. — Masz dwupokojowe, miejsca wystarczy”. Ale Elżbieta wybuchła: „Nie będę z nią żyć! Przywykłam sama, potrzebuję spokoju!”

Natalia straciła cierpliwość. „Pakujcie się i wynoście z mojego domu! — wrzasnęła. — Tu będą mieszkać moje dzieci, mój mąż i ja. jeżeli nie wyjdziecie, wezwę policję!” Była w szoku: Irena korzystała z jej naczyń, mebli, choćby ubrań, żyła za pieniądze Pawła i nie miała zamiaru nic zmieniać.

Irena i Elżbieta w końcu wyszły. Później Irena wróciła po rzeczy, ale nie nawiązała kontaktu z dziećmi. Gdy Elżbieta dowiedziała się, iż Paweł wystawił mieszkanie na sprzedaż, znów się pojawiła: „Po co wam trzypokojowe? Kupcie dwupokojowe, a to oddajcie Irenie! Nie mogę z nią mieszkać, ciągnie ze mnie pieniądze, dziecko ma nie do opanowania, ona nie chce pracować!”

Natalia i Paweł byli nieugięci. „Żyliśmy latami w obcym mieście, oszczędzaliśmy — mówili. — Mamy dwoje dzieci, każdemu trzeba osobnego pokoju”. Kupili nowe mieszkanie i zaczęli od nowa. Elżbieta dNatalia i Paweł wreszcie odetchnęli z ulgą, wiedząc, iż ich dom jest ich twierdzą, a przeszłość zostawili za sobą.

Idź do oryginalnego materiału