Nieustraszona
Po rozwodzie z mężem i podziale mieszkania, Jagoda musiała zamieszkać niemal na obrzeżach miasta. Dostała dwupokojowe mieszkanie, które nie widziało remontu od lat. Przynajmniej takie było jej pierwsze wrażenie. Ale Jagoda należała do tych kobiet, których nic nie przeraża stwardniała w małżeństwie z tyranem.
Zanim kupiła tę konkretną nieruchomość, przejrzała dziesiątki ofert, ale wszystkie były za drogie. To akurat pasowało do jej budżetu.
Babcia tu mieszkała wyjaśniła młoda, sympatyczna dziewczyna. Rodzice zabrali ją do siebie, bo jest już chora, a mieszkanie postanowili sprzedać. Trochę tu daleko. Mnie to nie odpowiada. Zwłaszcza iż tata obiecał dołożyć, żebym mogła kupić coś bliżej nich.
Jagoda przyglądała się dziewczynie, a ta ciągnęła dalej:
Wiem, iż bez remontu, ale cena jest do negocjacji.
I tak Jagoda stała się właścicielką mieszkania, które aż prosiło się o odświeżenie. Plusem było to, iż biuro, w którym pracowała, znajdowało się tylko trzy przystanki tramwajem. Wcześniej droga zajmowała jej prawie czterdzieści minut.
Marek, jej były mąż, był prawdziwym despotą. Zdała sobie z tego sprawę dopiero po pięciu latach małżeństwa, gdy ich syn był już na świecie. O rozwodzie pomyślała po kolejnej awanturze. Z natury była kobietą domową, gospodarną. W ich mieszkaniu panował porządek, ale gdy Marek wracał pijany, wszystko wylatywało w powietrze. Talerze w kuchni, wazy w salonie, ubrania.
Co siedzisz? Wstawaj i sprzątaj! ryczał, gdy jego furia opadała.
Lubił patrzeć, jak Jagoda sprząta, a mieszkanie nie było małe. Kiedyś wykupił sąsiednie dwa pokoje, powiększając swoją kawalerkę. Jagoda stworzyła przytulne wnętrze, zawsze dbała o czystość, gotowała z radością. Ale tych wybuchów wściekłości już nie znosiła. Bała się, choć na szczęście nigdy nie podniósł na nią ręki.
Na początku zdarzały się rzadko, ale z czasem coraz częściej. Gdy syn wyjechał na studia do Gdańska, zdecydowała się na rozwód. Przeszła przez wiele, ale w końcu była sama. Starała się, by Marek nie dowiedział się, gdzie kupiła mieszkanie. Pieniędzy starczyło na zakup i choćby zostało na remont. Wzięła dwutygodniowy urlop, żeby wszystko ogarnąć.
Remont zrobię sama. Sanitariaty są sprawne, widać, iż wymienione niedawno. Tapety i malowanie dam radę. Ewentualnie znajdę kogoś po ogłoszeniu. I może naprężane sufit westchnęła, patrząc na odpadający tynk.
Specjalistę od sufitów znalazła szybko, i praca była gotowa w kilka dni. Kupiła tapety, klej. Zabrała się do roboty z zapałem, bo przecież dla siebie. Pomogła jej przyjaciółka Ania. Gdy skończyły, obie były zachwycone.
No Jagódka, masz teraz prawdziwe cudo! Jasno, czysto, przytulnie. Tylko podłogę trzeba wymienić, położyć jasną laminatę. Powiem Darkowi, on to ogarnie. U nas sam kładł, super wygląda. A dla ciebie będzie taniej. On wszystko kupi i przywiezie.
Racja, Aniu, ale najpierw muszę pomalować kaloryfery. Nie podobają mi się, zrobię je w kolorze tapet.
No dobra, lecę do domu, pogadam z mężem. Nowe mieszkanie świętujmy, jak skończysz śmiała się przyjaciółka.
Niedaleko był mały sklep budowlany, do którego Jagoda jeszcze nie zaglądała. Ale farbę mogła kupić tutaj, zamiast jechać do marketu. W sklepie panował półmrok.
Na oświetleniu oszczędzają? przemknęło jej przez myśl.
Za ladą, pochylony nad puszką, stał sprzedawca i monotonnie mieszał zawartość.
Dzień dobry powiedziała Jagoda.
Mężczyzna podniósł głowę, a ona oniemiała. Przed nią stał przystojniak o jasnych włosach i niebieskich oczach, przypominał jakiegoś aktora. choćby w tym słabym świetle wyraźnie go widziała. I przypomniała sobie myśli, z którymi weszła do sklepu. Zastanawiała się, co może ją tu zaskoczyć. A tu się okazało, iż
Dzień dobry odpowiedział. W czym mogę pomóc?
Farba macie w kolorze kości słoniowej?
Jaka farba? Emalia, olejna
Ojej, nie wiem.
Zaprowadził ją do regału i pokazując różne puszki, objaśniał:
Ta nadaje się do drewna, a tą dobrze maluje się rury
A ja potrzebuję pomalować kaloryfery odparła.
Postawił przed nią puszkę, zapłaciła i wybiegła ze sklepu. W drodze do domu złorzeczyła sobie, iż nie spróbowała zagadać do tego miłego faceta.
Zawsze tak jest. Jak tylko ktoś mi się spodoba, od razu tracę rezon. A przecież był pretekst!
Marzyła, żeby poprosić go o pomoc w malowaniu, ale to były tylko marzenia. Wzięła się do roboty i pracowała tak intensywnie, iż wieczorem wszystko było gotowe.
Zamknęła się w kuchni, gdzie na czas remontu stała rozkładana sofa, i otworzyła okno na oścież.
Wieczorami tu przyjemnie, cicho, nie jak w centrum myślała, zasypiając. Jutro trzeba dokończyć malowanie.
Rano po śniadaniu sięgnęła po pędzel, ale zaschnął. Zostawiła go poprzedniego wieczoru bez namysłu.
No to znowu do sklepu choćby ucieszyła się, iż znów go zobaczy.
Sprzedawca był na miejscu.
Słucham powiedział uprzejmie.
Chyba mnie nie rozpoznał pomyślała Jagoda i nagle wyrwało się jej: Dlaczego tu tak ciemno? Ciężko coś zobaczyć.
Pytaj, wszystko wyjaśnię odparł spokojnie.
Pędzel mi zaschnął.
Proszę kupić terpentynę odpowiedział tym samym neutralnym tonem.
Dobrze westchnęła, zapłaciła i wyszła.
Jego uprzejmość była chłodna, ale Jagoda się nie poddała:
Nic nie szkodzi. Jeszcze mnie nie znasz, ale bardzo mi się podobasz.
Wiedziała, iż jeszcze nie raz tu wróci i coś wymyśli. W ogóle nie brała pod uwagę, iż może być żonaty. Była pewna, iż wolny, choć wyglądał na kilka ponad czterdziestkę, tak jak ona.
Trzeciego dnia Jagoda znów poszła do sklepu.
Dzień dobry uśmiechnęła się. Już chyba stałam się stałą klientką.
Słucham odpowiedziałSpojrzał na nią w końcu z prawdziwym ciepłem w oczach i powiedział cicho: „Od pierwszej wizyty wiedziałem, iż tu wrócisz, Jagodo, czekałem na to, by móc ci powiedzieć, iż jesteś najpiękniejszą kobietą, jaka kiedykolwiek przekroczyła próg tego sklepu,” a ona poczuła, jak serce zaczyna jej bić tak głośno, iż aż zatrzymała się w progu, by złapać oddech, zanim postanowiła odpowiedzieć równie odważnie: „W takim razie chyba warto było mi tu mieszkać,” i wtedy on pierwszy raz się rozśmiał szczerze i radośnie, jakby ktoś w końcu otworzył okno w duszy, która przez lata była zamknięta na cztery spusty.