Jak przygotować się na letni festiwal? Niezbędnik dla osób po trzydziestce
Oto kompletny niezbędnik festiwalowicza 30+ – praktyczny, z dystansem i doświadczeniem w plecaku. Przeczytaj przed pakowaniem się na letni festiwal (a Open'er Festival już za chwilę).
1. Styl? Tak. Wygoda? Przede wszystkim.
Czasy "moda ponad wszystko" mogą zostać za tobą. Jasne, fajnie wyglądać i pochwalić się festiwalowym lookiem, ale po trzydziestce liczy się równowaga. W tym wieku nie będziesz już hasać po polu z gołymi nerkami – polar stanie się twoim najlepszym przyjacielem po zmroku.
Buty: absolutnie nie testuj nowych na festiwalu. Postaw na sprawdzone sneakersy lub trampki, trekkingowe sandały (tak, wiemy, jak to brzmi, ale wygoda > moda) albo dobrze rozchodzone glany. Dobrze, by miały amortyzację – stopy ci podziękują. jeżeli masz miejsce w walizce, dorzuć kalosze i trzymaj je w namiocie lub pokoju na czarną godzinę. jeżeli dopadnie cię deszcz przez cały festiwal, nie będziesz tonąć w błocie w trampeczkach.
Warstwowość "na cebulkę" to podstawa: bawełniany T-shirt, bluza, lekka kurtka przeciwdeszczowa i coś na szyję (chusta, komin). Pogoda bywa kapryśna – zgrzanie się i późniejsze przewianie to klasyczny przepis na przeziębienie. jeżeli myślisz: "O, jest ciepło, założę krótkie spodenki", zastanów się jeszcze raz. Noce na festiwalach bywają lodowate (szczególnie na nadmorskim Open’erze) – a bez bluzy czy kurtki po prostu zmarzniesz.
Saszetka/nerka/crossbody – zapomnij o wielkich torebkach. Najważniejsze rzeczy muszą być przy ciele, najlepiej zasuwane i nieprzemakalne. Nie trać ich z oczu w tłumie.
Tip: weź cienką pelerynę przeciwdeszczową z kieszonką – zajmuje tyle, co portfel, a uratuje fryzurę i humor. To będzie twój kolejny najlepszy przyjaciel. Bez niej – nie jedź.
2. Jedzenie i picie: energia, nie zgaga
Na festiwalu nietrudno przesadzić – z jedzeniem, alkoholem, słońcem. A organizm po trzydziestce nie wybacza już tak łatwo.
Zjedz coś solidnego przed koncertami – pełnowartościowy posiłek z białkiem, tłuszczem i węglami doda ci energii i zmniejszy pokusę rzucenia się na byle co po godzinie. Później zjedz kolejny, pożywny posiłek, ale unikaj takich, po których za chwilę będziesz szukać najbliższego toi toia.
Miej przy sobie przekąski (jeśli można je wnosić) – orzechy, batony proteinowe, suszone owoce. W momentach między scenami mogą uratować nastrój.
Nawadniaj się – nie tylko wodą, ale też napojami z elektrolitami. Zmęczenie i ból głowy często wynikają z odwodnienia. Własnej wody raczej nie wniesiesz, ale wiele festiwali ma darmowe krany i stoiska z napojami bez alkoholu – warto je namierzyć.
Alkohol? Z umiarem. Fajnie poszaleć, ale kac w plenerze to nie jest romantyczna sprawa. Naprawdę – nie warto.
3. Powerbank ważniejszy niż błyszczyk
W dzisiejszych czasach telefon to mapa, kontakt ze światem, aparat, latarka i portfel w jednym. Nie pozwól, by padł.
Powerbank min. 10 000 mAh to absolutny must-have. Najlepiej dwa, jeżeli planujesz być cały dzień poza noclegiem (i nie zapomnij o kablach!).
Zapisz ważne dane offline – numer do przyjaciela, adres noclegu, PIN do karty. Na wszelki wypadek.
Zrób screeny rozkładów jazdy i line-upu – internet w tłumie lubi znikać.
4. Nie wychodź z domu bez…
Oto lista rzeczy, które nie zajmują dużo miejsca, a mogą naprawdę uratować dzień (i noc).
Chusteczki nawilżane + żel antybakteryjny – w toi toiu, przy food trucku, na ławce. Nieocenione.
Zatyczki do uszu – nie tylko na sen w namiocie, ale i przy scenie, jeżeli masz wrażliwy słuch.
Krem z filtrem UV (50!) – i nakładaj go co kilka godzin, nie tylko rano.
Plastry i miniapteczka – warto mieć też coś na ból głowy, ból brzucha, rozstrój żołądka, żel na stłuczenia i elektrolity.
Mata lub cienki koc – usiądziesz, poleżysz, zrobisz sobie bazę. Twój kręgosłup będzie wdzięczny.
Czapka z daszkiem lub kapelusz – chroni przed udarem i przypieczeniem skóry głowy.
5. Toi toi? Podejdź do tematu strategicznie
Nieuniknione, ale można to przeżyć godnie.
Miej ze sobą papier toaletowy, chusteczki higieniczne lub chusteczki nawilżane – nie zawsze są na miejscu, a choćby jeżeli są, to... swoje własne są bezpieczniejsze.
Nie zapominaj o żelu lub sprayu antybakteryjnym – często brakuje wody do umycia rąk.
Unikaj toi toiów blisko głównych scen – te na uboczu są zwykle czystsze.
Jeśli jesteś kobietą – rozważ zakup jednorazowych nakładek na deskę albo gadżet typu "urinal dla pań". Serio.
Nie siadaj. Nigdy. Dobrze rozciągnięte uda i mocne czworogłowe są twoim sprzymierzeńcem.
Pomyśl o czołówce. Tak, będziesz wyglądać jak grotołaz, ale przynajmniej trafisz do dziury w nocy.
6. Gdy bolą stopy i plecy
A będą boleć. Co robić?
Nie przychodź za wcześnie. jeżeli najważniejsze koncerty zaczynają się wieczorem, a wcześniej nic cię szczególnie nie interesuje, przyjdź na teren festiwalu maksymalnie 1–2 godziny przed koncertem. Może będziesz mieć wyrzuty sumienia, iż "marnujesz bilet", ale później sobie podziękujesz.
Nie stój przez pięć godzin bez przerwy. Znajdź momenty, by usiąść, oprzeć się, porozciągać.
Zmieniaj pozycję co pół godziny – choćby przejście po food trucki potrafi zdziałać cuda.
Zimny spray chłodzący, miniroller, plaster rozgrzewający – warto mieć w namiocie lub plecaku.
Rób przerwy – jeżeli chcesz zostać na ostatni koncert, daj sobie godzinę wcześniej na regenerację. Znajdź cień, połóż się na macie, zamknij oczy. To nie lenistwo – to strategia.
7. Festiwalowy savoir-vivre 30+
Po trzydziestce mniej interesuje cię pogo, bardziej to, by nikomu nie nadepnąć na stopę. I bardzo dobrze.
Zdejmuj plecak w tłumie – to grzeczność i bezpieczeństwo.
Nie przepychaj się – mów "przepraszam", nie "przesuń się", i nie pchaj się jak taran na sam przód. Pamiętaj, iż przy barierkach bywa naprawdę ciasno, a w upale może to mieć poważne konsekwencje.
Uszanuj przestrzeń innych – nie nagrywaj całego koncertu nad czyjąś głową i nie siadaj koledze na barana "dla zabawy", bo osoby za tobą raczej nie będą zachwycone.
Nie stój "na telefonie" w czasie koncertu – wrzuć story po, nie w trakcie refrenu. A najlepiej wrzucaj jak najmniej story i chłoń klimat.
Nie komentuj głośno, jak to kiedyś było lepiej – po prostu baw się najlepiej, jak potrafisz teraz.
8. Złote triki festiwalowicza 30+
Uratują ci humor i zdrowie psychiczne, oszczędzą czas i nerwy.
Umów się z ekipą na konkretny punkt spotkań – np. punkt medyczny, budka z falafelem, latarnia przy scenie techno. I nie – "będę gdzieś z przodu" to nie jest punkt.
Załóż coś charakterystycznego – czapkę, neonową chustkę, koszulkę z napisem. Łatwiej cię znaleźć choćby z daleka. Z
Zrób sobie zdjęcie z ekipą na start – jeżeli padnie ci telefon, inni będą wiedzieć, jak wyglądasz i z kim byłeś.
9. I najważniejsze: baw się, jak chcesz
Możesz zostać pod sceną, możesz zaszyć się w chill zone. Możesz iść na silent disco albo na kameralny koncert pod drzewami. Możesz siedzieć na trawie podczas koncertu, zamiast wciskać się w tłum. Możesz pić prosecco z plastikowego kubka, zamiast wlewać w siebie czwarte piwo, albo wcinać hummus z maty zamiast kebaba na stojąco.
Masz pełne prawo robić tylko to, co naprawdę sprawia ci przyjemność. Festiwal po trzydziestce to nie "ostatni raz, bo młodość się kończy" – to komfort bycia sobą i słuchania muzyki w swoim tempie. A młodzi? Niech szaleją. Ty też kiedyś taki byłeś – teraz po prostu wiesz, co ci służy.