Niewierna żona

newsempire24.com 1 tydzień temu

Obca żona

Ledwie Kamil poznał Martę, zdał sobie sprawę, iż świat już nigdy nie będzie taki sam. Nigdy wcześniej nie czuł takiego przyciągania do kobiety. Problem w tym, iż była mężatką. I to jeszcze nie wszystko!

Z mężem Marty, Piotrem, znali się od czasów studiów. Nie byli najbliższymi przyjaciółmi, ale utrzymywali kontakt, regularnie się widywali i spotykali na przyjęciach u wspólnych znajomych.

Właśnie na jednym z takich spotkań Piotr ich sobie przedstawił. “To jest Marta, moja żona” – powiedział. Było to dla Kamila zaskoczenie, nie wiedział wcześniej, iż przyjaciel się ożenił.

Okazało się, iż młodzi zrezygnowali z hucznego wesela i jedynie cicho podpisali papiery w urzędzie. Tak postanowił Piotr. Stwierdził, iż szkoda wydawać pieniądze na przyjęcie, lepiej jechać gdzieś na wycieczkę. Zawsze był znany ze swojego oszczędzania, wolał odkładać niż wydawać.

– A jak z wieczorem kawalerskim, białą suknią i pięknymi zdjęciami do albumu rodzinnego? – zdziwił się Kamil.

– Oj, nie lubię tego całego oficjalnego szumu, przecież wiesz – mruknął Piotr. – Wieczór kawalerski możemy zorganizować w dowolnym momencie, prawda Marta?

Żona przytaknęła, chociaż na jej twarzy można było dostrzec lekki cień niezadowolenia.

– A nie lubisz białych sukni? – Kamil postanowił pociągnąć temat dalej.

– Lubię – odpowiedziała szczerze Marta. – Ale szefem u nas jest mąż. A on twierdzi, iż to wszystko bzdury i biznes na romantyce. Poza tym, wyczytał gdzieś, iż im większe wesele, tym szybciej dochodzi do rozwodu.

– Co za absurd – roześmiał się Kamil. – A co, w takim razie, ślub bez wesela to gwarancja trwałego związku?

– Pożyjemy – zobaczymy – uśmiechnęła się Marta, i jej twarz przybrała zamyślony wyraz. Jakby spoglądała w przyszłość i widziała siebie jako szczęśliwą żonę.

Wydaje się, iż właśnie wtedy Kamil po raz pierwszy dostrzegł jej spojrzenie. I utonął w nim. I przepadł.

Tego wieczoru rozmawiali bez przerwy, odkrywając wiele wspólnych zainteresowań. Piotr przez cały czas był gdzieś indziej: załatwiał telefonicznie sprawy zawodowe. Marta wydawała się nie irytować faktem, iż mąż adekwatnie zostawił ją samą.

To właśnie taka sytuacja dziwiła Kamila. Przyjść na spotkanie z młodą żoną i zajmować się czymś innym? To dziwne.

Nawet zapytał Martę:

– Piotr nie boi się zostawiać cię samej?

– Nie rozumiem? – zdziwiła się.

– Piękna kobieta, sama cały wieczór… łatwo może być odebrana. Czy on nie jest zazdrosny?

– O mnie? – zareagowała Marta. – Niee! Piotr jest żonaty z pracą.

– Nie czujesz się z tym źle?

– Co? – znowu się zdziwiła Marta. – Że praca jest na pierwszym miejscu? To normalne.

– Może zatańczymy?

– Czemu nie?

Już tego wieczoru Kamil się przestraszył. Coś między nimi od razu zaiskrzyło.

Nie, tego nie można było nazwać miłością od pierwszego wejrzenia. Po prostu… wydawało się, iż mówili i czuli to samo.

Dodatkowo Marta była urocza. Może nie klasyczna piękność, ale miała w sobie coś nieuchwytnego, co tworzyło niepowtarzalnie piękny obraz. Kamil fizycznie nie mógł nasycić się rozmową z nią…

Po dwóch tygodniach zadzwonił Piotr:

– Słuchaj, pomóż! Mieliśmy iść z Martą na koncert, ale mam awanturę w pracy – bilety przepadają. Pójdziesz z nią?

– Żartujesz? Ona nie ma żadnych koleżanek?

– Uwierz, nie! Sama ciebie zaproponowała.

– Gdzie znalazłeś takie cudo?

– Co masz na myśli?

– Myślałem, iż takich już nie produkują: nie sprzeciwia się, nie gniewa, nie ma koleżanek. Może jeszcze lubi gotować?

– Ha, ha, ha, trzeba wiedzieć, gdzie szukać! – Piotrowi spodobał się żart. – Z głębokiej prowincji ją przywiozłem. Dokładniej, wyciągnąłem. Teraz bardzo chce żyć kulturalnie. Więc, możesz dziś?

– Mogę, ale wiedz, iż to pierwszy i ostatni raz. Masz szczęście, iż jestem wolny.

Kamil z Martą spędzili miło czas. Znowu nie mogli się nagadać. I choćby namówiła go, by poszedł z nią na wystawę za tydzień:

– Wiesz, Piotr jest zawsze zajęty, a do tego nie interesują go te rzeczy. A ja tu nikogo nie znam. Jak znajdę pracę, będzie łatwiej z towarzystwem.

Co zrobić?

Po trzecim spotkaniu (tak, Kamil już zaczął myśleć w takich kategoriach) zdecydował się unikać spotkań z Martą pod każdym pretekstem. Żona przyjaciela – to temat tabu. Koniec. Powiedział – zrobił.

Całkowicie się unikać nie było możliwe – w końcu urodziny w ich towarzystwie obchodzili wspólnie.

Na jednym z takich wydarzeń Marta usiadła obok niego i z rozbrajającą szczerością zapytała:

– Kamil, unikasz mnie? Czymś ci się naraziłam? Powiedziałam coś nie tak? Wydawało mi się, iż bardzo nam razem dobrze.

– Tak jest. Po prostu… nie mam czasu. I to trochę niewłaściwe, moja przyrodzona skromność nie pozwala mi tak często zabawiać cudzą żonę.

Marta roześmiała się:

– Przecież Piotr jest za!

– Za czym? – usłyszawszy swoje imię, mąż przerwał rozmowę o rybach z sąsiadem po prawej.

– Za tym, by Kamil towarzyszył mi w teatrze i na wystawach – odpowiedziała Marta, wcale nie kryjąc się.

– Ile tylko chcesz! – powiedział, patrząc Kamilowi prosto w oczy. – Na ryby nie chce iść – zapraszałem.

Po tym Kamil i Marta od czasu do czasu spędzali razem czas. „Możemy przecież po prostu się przyjaźnić? – przekonywał sam siebie Kamil. – Przecież na nic się nie porywam, nie ingeruję w ich rodzinę.” Trzymanie się w ryzach było trudne, ale zaufanie Piotra też miało swoje znaczenie.

Minęły dwa lata. Kamil wciąż przyjaźnił się z Martą i Piotrem. Próbował nawiązywać relacje z innymi kobietami, ale to się nie udawało.

Pewnego razu Marta zadzwoniła do niego zapłakana i poprosiła o spotkanie.

Okazało się, iż w rodzinie przyjaciół od dawna narastał konflikt. Marta bardzo chciała dziecka, a Piotr – nie. I to choćby nie chodziło o termin, on po prostu nie chciał mieć dzieci. W rezultacie małżonkowie oddalili się od siebie:

– Wczoraj tak na mnie nakrzyczał, iż ściany się trzęsły – skarżyła się Marta. – A do tego zaczął być zazdrosny o wszystkich, choćby o ciebie. Myśli, iż odejdę do kogoś innego. Szczerze mówiąc, boję się go.

– Ręce podnosi? – zaniepokoił się Kamil.

– Nie, do tego nie doszło, ale ciągle krzyczy. Prawie co wieczór się upija, mówi, iż to na stres. W pracy go męczą. Nie wiem, jak długo jeszcze to wytrzymam.

Kamil słuchał jej w milczeniu i nagle z przerażeniem zdał sobie sprawę, iż w jego głowie dudni jedna myśl: „A co jeżeli Piotr i Marta jednak się rozstaną?” Wtedy będzie mógł opowiedzieć o swoich uczuciach.

Ale wtedy Marta powiedziała:

– Dlaczego my jesteśmy tak różni z Piotrem, co? O ile łatwiej byłoby, gdybym kochała, na przykład, ciebie.

Zbiła Kamila z tropu. Odebrała mu wszystkie iluzje. Ledwie się nie roześmiał. Oczywiście, cały czas myślał tylko o sobie i swoich uczuciach. choćby nie przyszło mu do głowy, iż Marta nic do niego nie czuje. Tylko się przyjaźni!

Gdy kobieta się uspokoiła, Kamil obiecał porozmawiać z Piotrem. Odprowadzając ją do domu, poczuł ulgę. Jakby usunięto mu chory ząb. Boli, ale wie się, iż jutro będzie lepiej.

Rozmowa z Piotrem nie wypaliła. Naprawdę zaczął być strasznie zazdrosny o żonę.

– Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy – odciął się. – I skończcie z tymi waszymi wystawami.

Kilka miesięcy później Kamil dostał wiadomość od swojej szkolnej miłości, która niespodziewanie wróciła do rodzinnych stron z Warszawy.

Rozpoczęli intensywną korespondencję, jakby dziesięć lat rozłąki nigdy nie miało miejsca. Kamil przestał myśleć o Marcie. Idealnie się złożyło, iż nadarzyły się urodziny wspólnego przyjaciela, na które poszli razem. Przewidywalnie spotkali tam Piotra i Martę.

Kamil nie odstępował swojej partnerki na krok, ale na nic się to zdało. Kiedy odprowadzając ją do domu, chciał ją pocałować, dziewczyna odsunęła się:

– Nie warto. Widziałam, jak na nią patrzysz. Między tobą a Martą coś jest. Możecie oszukiwać innych, ale ja znam cię od dziecka.

Prawie już zasypiał, kiedy zadzwonił telefon:

– Kamil, przyjedź, pomóż, proszę – przerażonym szeptem mówiła do słuchawki Marta. – Piotr zupełnie oszalał. Jest pijany, zamknęłam się przed nim w łazience, grozi, iż wyważy drzwi.

Kamil wezwał taksówkę. Bał się, iż Piotr nie otworzy drzwi i będzie trzeba wezwać policję, ale obeszło się bez tego.

– Przyjechał zbawca – wycedził wściekle Piotr. I próbował uderzyć go w twarz. Kamil łatwo się uchylił. Nie chciał się bić z pijanym.

– Mam dość! – krzyczał Piotr. – Kamil to, Kamil tamto, mamy tyle wspólnego… Kamil, cholera… Zabrałeś!

Kamil patrzył na przyjaciela z żalem:

– A ty, idioto. Marta nigdy mnie nie kochała.

Piotr znowu zamachnął się…

Kamil pokręcił głową:

– Pij mniej. Marta dziś na pewno wyjedzie do mnie. Zadzwoń, jak wytrzeźwiejesz.

Już w samochodzie zapytał przestraszoną Martę:

– Masz gdzie przenocować?

– A u ciebie nie można?

– Nie sądzę, iż to dobry pomysł.

– Tak, pewnie masz rację, – zaszlochała Marta. – Ale w jednym się mylisz. Kocham cię. Czuję się z tobą bardzo dobrze…

Idź do oryginalnego materiału